Koniec spekulacji. Nagroda Turner Prize przyznawana za wybitne osiągnięcie w sztuce współczesnej trafiła do rąk najlepszego. Walkę wygrał Martin Boyce.
Prace finalistów Turner Prize można było oglądać od 21 października na wystawie w BALTIC Centre for Contemporary Art w Geteshead podczas której każdy z miłośników sztuki miał szansę na wydanie własnego werdyktu. Zdecydowało się na to ponad 100,000 tys. osób. Jury Turner Prize postanowiło uhonorować konstruktywistyczne instalacje Martina Boyca.
44-letni Boyce, znany z wyjątkowej umiejętności łączenia miejskiego krajobrazu z architekturą wnętrz oraz duchem modernizmu, urzekł odbiorców nie tylko oryginalnością swoich prac, ale również umiejętnością wywoływania emocji. Do jakich emocji dociera artysta rozrzucający geometryczne jesienne liście na podłodze? Otóż, najczęściej pojawiało się stwierdzenie, że prace Boyce’a przepełnione są melancholią, smutkiem, odrzuceniem a zarazem pewną poetyckością. Sposób wyrażania sztuki przez Boyce’a został uznany za najbardziej kreatywny i istotny dla sztuki współczesnej.
[vsw id=”fOq3z-d00HE” source=”youtube” width=”600″ height=”450″ autoplay=”no”]
Nagroda w postaci 25,000 tys. funtów trafiła do artysty, który, notabene, jest już trzecim przedstawicielem Szkocji odbierającym nagrodę Turner Prize. Susan Philipsz, również pochodząca z Glasgow, odebrała nagrodę w 2010 roku a Richard Wright w roku 2009. Każdy z pozostałych nominowanych- Karla Black, George Shaw oraz Hilary Lloyd- został obdarowany kwotą 5,000 tys. funtów.
Źródło: telegrach.co.uk
Oprac. Paulina Pajączkowska
Portal Rynek-Sztuki.pl