Zapewne wielu z nas zadaje sobie pytanie czy warto inwestować w antyki? Odpowiedź jest pozytywna, jeśli tylko potrafimy być cierpliwi, jesteśmy dociekliwi i potrafimy zaufać własnemu instynktowi.
Pojawia się, oczywiście pytanie, jaki obiekt możemy uznać za tzw. „antyk”? Prosta definicja „Encyklopedii PWN” przekonuje nas, że jest to „przedmiot sztuki dawnej (gł. dzieło rzemiosła artyst., meble i in.), mający wartość zabytkową.”. Zabytkowość zatem staje się głównym wyznacznikiem. Co jednak oznacza? Powszechnie przyjmuje się, że za „zabytkowe” możemy uznać przedmioty o wartości społecznej, artystycznej lub historycznej, których powstanie datuje się do 1945 roku.
Jeśli chodzi o inwestowanie w tego typu kapitał, możemy zastosować dwa sposoby. Pierwszym z nich jest potraktowanie rzeczy jako lokaty pieniężnej. Najważniejszą rzeczą jest w tym wypadku potwierdzenie autentyczności antyku. Najpewniejszym miejscem, gdzie najczęściej rzecz nabywamy wraz z certyfikatem autentyczności jest, oczywiście, galeria sztuki. Nie musimy się tu martwić tym, że zostaliśmy oszukani. Jeśli jednak sami jesteśmy znawcami i potrafimy zweryfikować czy dany obiekt posiada cechy autentyczności, możemy zawsze wybrać się do komisu lub na pchli targ. W tych miejscach, marginalizowanych i niedocenianych, często można natknąć się na prawdziwe perełki, sprzedawane po bardzo atrakcyjnych cenach.
Drugą ważną kwestią przy inwestowaniu w antyki jest unikalność przedmiotu. Wiadomo, że niektóre obiekty były produkowane na większą skalę, co zmniejsza ich wartość na rynku. Istnieją jednak rzecz jednostkowe. Takie przedmioty zyskują na wartości ze względu na swoją wyjątkowość i niedostępność. Poza tym, wyjątkowa forma, kształt czy funkcje obiektu czynią go bardzo atrakcyjnym dla potencjalnego kupca.
Bardzo istotną rzeczą jest również stan antycznego przedmiotu. Wiadomo, że im jest on starszy, tym więcej potencjalnych uszkodzeń czy oznak starości może posiadać. Co oczywiste, najbardziej w cenie są przedmioty najstarsze i najmniej zniszczone. To prawie niemożliwe, bowiem znaleźć antyk, stary i w idealnym stanie, to marzenie niejednego kolekcjonera. Dziwiłoby na przykład, gdyby elementy drewniane, obrobione jeszcze w XIX wieku, nie posiadały śladów po kornikach. Oczywiście, po zakupie przez nas przedmiotu, który nie jest w idealnym sytanie, możemy sami poprawić jego wygląd. Jeśli sami znamy się na renowacji zabytkowych przedmiotów, można oczywiście postarać się samemu przywrócić mu cień dawnego blasku. Jeśli mamy o tym mgliste pojęcie, lepiej będzie zlecić taką czynność ekspertowi. Zajmie się on nasza zdobyczą profesjonalnie i sprawi, że obiekt zyska nową jakość .
Ważnym jest też oczywiście czas, jaki damy antykowi, żeby na siebie „zarabiał”. Jest on dłuższy niż ten wyznaczany dla obiektów malarskich, których nie powinno się pozbywać w ciągu 5-10. lat. Tu minimalną granicę można ustalić na co najmniej 10-15 lat. Antyk może być doskonałą inwestycją dla kolejnych pokoleń. Nasi potomkowie mogą cenną rzecz sprzedać z niesamowitym zyskiem. Należy również obserwować trendy panujące na rynku antykwarycznym. Dziś na przykład modne jest kupowanie przedmiotów z pierwszej połowy XX wieku, a za parę lat możemy zaobserwować zupełnie inne zainteresowania kolekcjonerów.
Inwestowanie w zabytkowe obiekty to zawsze jednak lokowanie w piękno. Jeśli chcemy otaczać się wspaniałymi rzeczami i poczuć oddech historii, lepszej inwestycji , niż w antyki, nie można polecić.
Oprac. Sylwia Zabłocka
Portal RynekiSztuka.pl
Myślę że kupując antyki kwestią drugorzędną powinnna być chęć zysku. Działajmy z pobudek patriotycznych kupując polonica, z zamiłowania do dobrej sztuki kupujemy rzeźby czy malarstwo dawne. Zysk w moim przekonaniu pojawi się w 2 lub 3 generacji o ile wcześniejsze nie roztrwonią kolekcji:)