szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Cracow Art Week Krakers Van Gogh

Fin de siécle i elan vitale, czyli o sztuce przełomu wieków

04.12.2012

Magazyn

Stoję tu trzęsąc się ze strachu i czuję głośny, niekończący się krzyk, rozdzierający ciszę natury – tak o swych odczuciach mówił sam Edvard Munch. W jego płótnach widać wpojony mrok Północy pogrążonego w neurotycznych obsesjach, głęboko pesymistycznego i fatalistycznego świata, balansowanie pomiędzy cierpieniem i wyalienowaniem a chęcią życia wśród ludzi. 

Obraz utrzymany jest w krwisto – halucynacyjnej atmosferze, zdeformowana postać na pierwszym planie uzmysławia nam rozpacz, strach i zagubienie. Takie nastroje spowodowane były schyłkiem wieku – fin de siécle – przesyconego dekadentyzmem. Nazwa dekadentyzm pochodzi od francuskiego decadence (schyłek , upadek), które po raz pierwszy pojawiło się w głośnym wierszu Paula Verlaine’a Niemoc. Artyści tego okresu ukojenie dla swych niepokojów i poszukiwań odnajdywali w myśl A.Schopenhauera, który udowadniał, że przeznaczeniem człowieka jest cierpienie. Twierdził, że ludzie całkowicie podlegają prawom natury, i że są jej igraszką, a szansą na wyzwolenie jest zdławienie  w sobie popędu życia, dobrowolne wyzbycie się pragnień i poddanie się cierpieniu, nie walcząc z tym, co nieuniknione. Nic więc dziwnego, że sztuka tego okresu pełna jest pesymizmu, a świat pełen był samobójczych aktów. Ale w myśli Schopenhauera istniał nie tylko pesymizm, filozof zafascynowany był bowiem myślą buddyjską, z której przejął koncepcje  nirwany, a więc ucieczki w niebyt. Nirwana to stan nieistnienia, spoczynku woli.  Z pułapki natury można uciec tylko dzięki kontemplacji piękna, a prawdziwym wyzwoleniem jest twórczość artystyczna. Dekadencką postawę wobec świata można by nazwać melancholijną biernością. Rzeczywistość napełniała odrazą i poczuciem niespełnienia.

Artystą, który stał się ojcem symbolistów i dekadentów był Arnold Böcklin, który namalował jedno z najsłynniejszych symbolicznych dzieł pt. Wyspa umarłych. Co ciekawe, dzięki swej specyficznej nastrojowości był to jeden z ulubionych obrazów Zygmunta Freuda. Böcklin ukazał niepokojącą tajemnicę śmierci jako przejścia do świata cieni – symboliczna postać Charona. Jest to typowy obraz nastroju, którego siła zależy od stopnia odczytania treści. Znamienna jest tu niemal wibrująca cisza i potęgująca niepewność i odznaczająca się tajemnicza postać w bieli odwrócona plecami do widza. Dzikie pustkowie skalistej wyspy otoczone przez symbol żałoby – cyprysy – i groza emanująca z nieruchomej tafli czarnej wody wraz z całą kolorystyką  odrealniają pejzaż przywołując różne, psychodeliczne skojarzenia. Bezruch i bezczasowość splatają się z toposem życia jako wędrówki (homo viator) wiecznej oraz wizją śmierci jako spokoju i piękna.

Próbując przezwyciężyć dekadencki pesymizm twórcy modernistyczni, a szczególnie młodopolscy przywoływali myśl F. Nietzschego. Niemiecki filozof uznał kulturę europejską za zdegenerowaną i niszczącą, oskarżając chrześcijaństwo o to, że jest religią słabych i biernych, rzucił  hasło przewartościowania wartości. Ludziom zniewolonym przez historię i codzienne życie przeciwstawił koncepcję nadczłowieka, istoty zdolnej do odrzucenia stałych norm i ustanowienia nowych. Najwyższą wartość przypisał sile życia, mocy i energii. Twierdził, że odnalezienie w sobie tej twórczej aktywności, jest wstępem do budowania wewnętrznej wolności jednostki. Nietzsche wskazywał na sztukę, jako sferę wyzwalania się tzw. woli mocy. Myśl ta bardzo mocno wpłynęła na znużonych twórców i była szczególnie ważna artystów polskich.

„[…] Pierwsza zasada: musi istnieć potrzeba wyrobienia sobie siły: inaczej nie posiędzie się jej nigdy. – owe wielkie cieplarnie dla silnych, ba najsilniejszych, jakie dotychczas istniały, odmian ludzkich, arystokratyczne ustroje gminne w rodzaju Rzymu i Wenecji, pojmowały wolność jota  w jotę tak samo, jak ja ją rozumiem: jako coś, co jest i nie jest, czego się pragnie, co się wywalcza.”

W tym okresie zderzało się wiele kierunków artystycznych i wiele koncepcji filozoficznych. Secesyjni artyści lubujący się w różnorodnych dekoracjach i ornamentach, doprowadzili do odrodzenia się rzemiosła artystycznego i witrażu. Przezwyciężenie pesymistycznych nastrojów spowodowało nawrót burzliwego życia artystów, tak jak we Francji poetów przeklętych, u nas cyganerii. Bardzo atrakcyjna była filozofia Henri’ego Bergsona, mówiąca o tym, że poznanie intelektualne i analityczne, dostosowane do celów praktycznych deformuje obraz świata. Bergson uważał że aby dotrzeć do istoty rzeczy w całej ich niepowtarzalności i autentyczności, należy się posługiwać intuicją i instynktem – tzw. intuicjonizm. Tylko za sprawą intuicji człowiek może bezpośrednio obcować ze zjawiskami. Dzięki niej otwiera się elan vitale – pęd życia przenikający świat. Dlatego też taniec jest jednym z ulubionych motywów sztuki przełomu XIX i XX wieku. Najczęściej jest on symbolem rytmu egzystencji. Człowiek zatopiony w ekstatycznym tańcu spotyka się z tajemnicą istnienia, jakby porywał go bergsonowski elan vitale. Główne cechy takiego tańca to spontaniczność, chaotyczność zdarzeń, nieprzewidywalność i żywiołowość. Głośne były wówczas występy Isadory Duncan , która lansowała wzorzec tańca wyzwolonego, opartego na improwizacji i indywidualnej ekspresji. Wzrost tego pędu zaowocował rozwinięciem się fowizmu, ekspresjonizmu(1905) i kubizmu (1906).

Gdy przełamane zostały od dawna ustalone kanony sztuki, twórcy stali się indywidualistami. Eksperymentowali, zawodzili się, zdobywali sławę, bądź umierali w zapomnieniu. Gdy kolor stał się główną formą wyrazu, na arenę sztuki wkroczył fowizm i ekspresjonizm, kierunki całkowicie wypierając koloryt lokalny, na rzecz abstrakcyjnego.  Pomimo jednak, że obydwa nurty hołdowały barwie, to znacząco różniły się tym, o czym mówiły. Fowizm był jakby okrzykiem siły witalnej, kierunkiem radości, beztroski i szczęścia, ekspresjonizm natomiast natężonego koloru używał do ukazania beznadziei życia, wszystkich jego niedoskonałości i nieszczęść, bardzo często deformując  występujące na obrazie postaci. Ekspresjoniści w założeniach kontynuowali myśl romantyków i symbolistów, nie chcąc naśladować rzeczywistości, pragnęli ukazać świat wewnętrzny człowieka, portret psychologiczny itp. W ludzkiej duszy szukali uniwersalnych praw, mitów i archetypów. Ekspresjoniści byli moralistami i wizjonerami, twierdzili, że sztuka winna zmieniać świat, który postrzegali bardzo często jako skupisko zła. Fowiści natomiast, bawili się kolorem i kształtem, czołowy przedstawiciel – Henri Matisse, mówił:

„Środki najprostsze pozwalają  malarzowi najlepiej wypowiedzieć się. Jeśli artysta w obawie przed banalnością, ucieka się do środków jemu obcych, do dziwactw w rysunku czy ekscentryczności w kolorze to właśnie w banalność popadnie. Jego środki plastyczne muszą niemal koniecznie wypływać z jego temperamentu. Malarz powinien mieć tę prostotę, która pozwoli mu wierzyć w to, co widzi.”

Matisse malował szerokimi plamami żywych kolorów, które potrafił wspaniale ze sobą zestawić. Barwy te, jak i sama odwaga w kreacji obrazu,  przez wiele jeszcze lat inspirowały następne pokolenia malarzy.

Kama Wróbel
Portal Rynek i Sztuka

Portal Rynek i Sztuka

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.