Wczoraj w Warszawie zmarł Andrzej Dłużniewski – malarz i rysownik, fotograf, twórca instalacji, a także pisarz i profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Miał 73 lata.
Dłużniewski ukończył Wydział Rzeźby ASP w Warszawie. Obronił dyplom w pracowniach Mariana Wnuka i Oskara Hansena, po czym od 1970 roku wykładał na macierzystej uczelni. Podczas swojej kariery artystycznej wraz z żoną Emilią Małgorzatą Dłużniewską, organizował ekspozycje, odczyty i spotkania, na które zjeżdżali artyści zarówno z Polski, jak i zza granicy.
W 1997 roku w wyniku wypadku samochodowego Andrzej Dłużniewski stracił wzrok. Jednak jego pasja i zaangażowanie nie pozwoliły mu na przerwanie ani pracy artystycznej, ani pedagogicznej. Co ciekawe, dopiero po utracie widzenia, twórca zaczął malować obrazy. Wcześniej robił to bardzo rzadko. Po wypadku pomagali mu w tym żona oraz przyjaciel i dawny student – Maciej Sawicki.
Sam artysta określał tę sytuację jako paradoksalną. To, że przestał widzieć, było dla niego pewnego rodzaju przełomem twórczym. Zaczął widzieć „do środka”, co traktował jako zupełnie inny, duchowy rodzaj widzenia. Przestawały istnieć dla niego realia, a w głowie tworzyły się zupełnie nowe, fascynujące wizje, które nie wynikały bezpośrednio z doświadczenia, ale wypływały ze świata fantazji.
Artystę zawsze zajmowała sztuka abstrakcyjna, konceptualna, daleki był od wszelkich przejawów dogmatyzmu. Sama idea była dla niego najważniejsza. To właśnie dzięki temu, malowanie po utracie wzroku nie było takie trudne.
Twórca pozostał wierny tradycji awangardy do końca. Malując kierował się impulsem, nagłymi bodźcami, nie interesowała go konsekwencja czy powtarzalność. Często operował artystycznymi paradoksami, dzięki czemu przełożenie rzeczywistości na zbiory pojęć i obrazów abstrakcyjnych przychodziło mu znacznie łatwiej.
Dłużniewski był artystą wszechstronnym – w 1991 roku, wydał dzieło autorskie pt. „T”. Zawarta w nim treść traktowała o związkach pomiędzy sztuką wizualną, poezją i refleksją, jakie odnosiły się do codziennych, acz ważnych życiowych aspektów. W 2003 roku otrzymał Nagrodę im. Katarzyny Kobro zaś w 2006 roku Nagrodę im. Jana Cybisa. Uwielbiał pracę z młodzieżą. Na emeryturę odszedł dopiero w czerwcu 2012 roku.
Oprac. Olga Pisklewicz
Portal RynekiSztuka.pl