szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Cracow Art Week Krakers Van Gogh

Lanckorońskich zbiory królewskie

12.09.2013

Kolekcje, Polskie

Cofnijmy się w nieodległą przeszłość. Niespełna dwadzieścia lat temu 96-letnia wtedy arystokratka na ręce ówczesnego prezydenta Polski, Lecha Wałęsy, złożyła dar piękny i bardzo wartościowy. Karolina Lanckorońska, bo o tej postaci mowa, podarowała w 1994 roku znaczną część dzieł sztuki, pochodzących ze zbiorów rodziny na wieczną służbę kulturze i dziedzictwu narodowemu Polski. Wedle samodzielnej decyzji rzeczy te przeznaczyła na dwa dostojne miejsca, na Zamek Królewski w Warszawie i na Wawel. Ten wielkoduszny gest stał się symbolicznym dopełnieniem żywota kolekcji rodu Lanckorońskich. Podarował również nowy początek rzeszy obrazów, rzeźb, mebli, zastaw porcelanowych i przedmiotów rzemiosła najwyższej klasy artystycznej.  W tej grupie, co najciekawsze, były dwa portrety pędzla wielkiego Rembrandta.

Królewska proweniencja

Zbiory, które dziś są jednymi z cenniejszych zabytków Europy Środkowej i Wschodniej, biorą swój początek jeszcze w XVIII wieku, gdy na tronie polskim zasiadał jeden z najwybitniejszych kolekcjonerów sztuki ówczesnej epoki, król Stanisław August Poniatowski. W 1777 roku król zakupił liczne okazy malarstwa północnego i włoskiego od córki niemieckiego kolekcjonera, Friedricha Paula von Kameke. W kolekcji sztuki znalazły się dzieła przeróżne, zarówno cenne obrazy, jak i dzieła średniej klasy, a nawet kopie! To, co było nabytkiem pewnym, choć niewzbudzającym euforii w XVIII-stuleciu, były dwa portrety Rembrandta tytułowane jako „Portret Żydowskiej narzeczonej” oraz „Ojciec Żydowskiej Narzeczonej”. Konsekwentne zbieractwo monarchy, gustującego w sztuce włoskiej, francuskiej jak i tej z zimnej północy, zaowocowało imponującą kolekcją, liczącą 2300 obrazów. Gdyby kolekcja Poniatowskiego przetrwała w pierwotnej postaci i liczbie byłaby jedną z bardziej niesamowitych ekspozycji nowożytnego kolekcjonerstwa. Jednak historia zdawała się mieć zupełnie inne plany wobec króla i jego polityki, również tej artystycznej. III rozbiór Polski był przykrym wstępem do postępującego ubożenia kolekcji, zaś śmierć władcy w 1798 roku przypieczętowała los zbiorów. Obrazy, rzeźby jak i kunsztownie wykonane meble wraz z zastawami i porcelaną zostały odziedziczone przez księcia Józefa Poniatowskiego, a następnie, już w początkach XIX wieku, przez jego siostrę Marię Teresę z Poniatowskich Tyszkiewiczową. Przejście zbiorów królewskich najpierw do rąk bratanka, a następnie jego siostry, spowodowało niekorzystne rozproszenie obiektów. Rozbicie kolekcji nastąpiło z przyczyn chłodnej kalkulacji finansowej właścicieli- wartość obiektów oceniano różnie, lecz mimo to były one niewątpliwie dobrą lokatą kapitału, która ratowała nie tylko samego króla po 1795 roku, ale także jego rodzinę. Przed ostateczną decyzją sprzedaży stanęła w 1815 roku Maria Teresa, która zmuszona została rozsprzedać kolekcję na aukcjach publicznych i prywatnym nabywcom, aby spłacić wciąż nieuregulowane długi rodziny. I wtedy właśnie na jednej z rozprzedaży królewskich zbiorów skorzystała pewna bogata rodzina arystokratyczna rodu Rzewuskich.

Alfa i omega

Kazimierz Rzewuski swą uwagę skierował na 36 obrazów z kolekcji królewskiej. Wybrał obiekty nie bez znawstwa i świadomości, bo do jego posiadłości trafiły naprawdę najlepsze kompozycje. Po śmierci Rzewuskiego kolekcja, zarówno ta stanisławowska, jak i zgromadzona własnymi poszukiwaniami, przechodziła kolejno na córkę, Ludwikę, żonę Antoniego Józefa Lanckorońskiego, wnuka i następnie prawnuka. Każdy z członków rodziny pieczołowicie ochraniał kolekcję, wzbogacał ją o własne zbiory i zakupy. Lecz szczególne zamiłowanie do kolekcjonerstwa wykazał prawnuk Kazimierza Rzewuskiego, Karol Lanckoroński.

hrabia lanckoronski

Hrabia Karol Lanckoroński, źródło: wikipedia.pl

Bez wiedzy i postawy życiowej Karola Lanckorońskiej kolekcja jego rodu nigdy nie osiągnęłaby tak wybitnego poziomu, jaki reprezentowała. Człowiek ten był nie tylko uosobieniem cech szlachetnie urodzonego, ale także udowodnił, że nie pieniądze i tytuły czynią istotę życia wyjątkową. Karol Lanckoroński był niebywale zaangażowany w sprawy polityczne swej epoki. Wymienić warto chociażby jego tytuły- Członek Izby Panów austriackiego parlamentu, doktor prawa, tajny radca na dworze imperatora Franciszka Józefa I, Kawaler Orderu Złotego Runa, jeden z założycieli Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Wiedniu. Wśród tych trudnych funkcji i zaszczytów Lanckoroński realizował się także jako rozmiłowany w sztuce, historii i archeologii naukowiec i podróżnik. Jego serce pasjonata krążyło przede wszystkim wokół sztuki doby renesansu oraz zabytków antycznych. Prawdziwy człowiek Odrodzenia! Wspaniale realizował się jako patron sztuk pięknych prowadząc salon dla intelektualistów w swym wiedeńskim pałacu i oczywiście kolekcjonując. W jego zbiorach należy wymienić co najmniej obrazy Rembrandta, Tycjana,  Botticellego i Masaccia, dzieła rodzimych artystów- Jacka Malczewskiego czy Jana Matejki. Podróże po śródziemnomorskich krajach, ale również po Indochinach i Japonii owocowały pojawieniem się w zbiorach dzieł sztuki wschodniej.

Fotografia przedstawiająca Salon Holenderski w Pałacu Lanckorońskich w Wiedniu, źródło: wikipedia.pl

Fotografia przedstawiająca Salon Holenderski w Pałacu Lanckorońskich w Wiedniu,
źródło: wikipedia.pl

Karol Lanckoroński zawdzięczał kształt swej kolekcji przede wszystkim własnym poszukiwaniom i intuicji, ale nie należy zapominać, iż miał w swych bliskich kręgach doradców iście znakomitych. Kogo takiego? Chociażby malarza Jacka Malczewskiego, rzeźbiarza Augusta Rodina czy amerykańskiego historyka sztuki Bernarda Berensona. Ten ostatni szczególnie dopomógł Karolowi Lanckorońskiemu wzbogacić kolekcję rodową o dzieła twórców włoskiego quattrocenta. Rembrandta hrabia sam nie wybrał, otrzymał go nie jako w spadku po pradziadku, a właściwie samym królu Poniatowskim! Był to prezent, który ozdabiał kolekcję rodziny przez długie pokolenia. Był perłą Lanckorony!

Król Karol podarował królowej Karolinie…

Po śmierci Karola Lanckorońskiego w 1933 roku jego dzieci Antoni, Adelajda i Karolina stanęły przed trudnym wyzwaniem opieki nad rodzinną spuścizną, która składała się już z licznych zbiorów: obrazów odziedziczonych po rodzie Rzewuskich, kolekcji malarstwa francuskiego babki, kolekcji wachlarzy zgromadzonych przez matkę oraz z kolekcji malarstwa i starożytności ojca. Spadkobiercy zamierzali przenieść kolekcję do Lwowa, ale wybuch drugiej wojny światowej w 1939 roku pokrzyżował ich plany. Duża część zbiorów została bezprawnie zarekwirowana przez okupanta niemieckiego i przywłaszczona, inna spłonęła w Pałacu Lanckorońskich w trakcie bombardowania Wiednia w 1944 roku. W 1945 roku, gdy układ sił politycznych zmieniał się gwałtownie , a wojska nazistowskie za wszelką cenę chciały zatuszować i ukryć rozmiar swego terroru i kradzieży, wydano rozkaz, aby zbiory Lanckorońskich zostały zniszczone! Niewiele brakowało, by gromadzona od dwóch stuleci kolekcja została roztarta w proch! Obrazy niewytłumaczalnie, choć szczęśliwie uratował austriacki podoficer, który rozkazu zniszczenia nie wypełnił… Po sześciu latach Europa zatem odetchnęła z ulgą, a wraz z nią liczne muzea, galerie i prywatne kolekcje sztuki. Rodzina Lanckorońskich również odzyskała ukochane zbiory, które brat, Antoni, celem zabezpieczenia umieścił w zamku w Hohenems, a następnie w depozytach bankowych w Szwajcarii i Anglii. Szczęście przez te wszystkie lata gwałtowności wojny towarzyszyło także dziewczynie w iluzjonistycznej ramie i uczonemu przy pulpicie.

Karol Lanckoroński z córką Karoliną, fotografia, źródło: wikipedia.pl

Karol Lanckoroński z córką Karoliną, fotografia, źródło: wikipedia.pl

Przez wiele długich lat skarby rodziny Lanckorońskich pozostawały ukryte w bankach. Nikt nie miał do nich dostępu, nieszczęśliwe obrazy i inne zabytki traciły swój wrodzony urok pozbawione spojrzeń pełnych zachwytu. Czekały na swoją szansę. Wielką odwagą, a może i wrodzoną empatią dla sztuki, wykazała się dopiero Karolina Lanckorońska, która wydobyła z mroku wspaniałe dzieła mistrzów renesansu, wczesnego baroku i dzieła liczące „zaledwie” sto lat. Nim nastąpił przełomowy rok 1994, ta ostatnia z rodu kobieta, pokonała długą drogę, by wypełnić swoje przeznaczenie. Wielce była w tym podobna do swego ojca. Tak jak on umiłowała sobie wiedzę i sztukę. Dążyła przez całe życie do ideału intelektualnego, z zachwycającym skutkiem, choć ponosząc przy tym osobistą ofiarę. Gdy miała dwanaście lat, ojciec zabrał ją do Florencji. Tam, w Akademii Florenckiej, po raz pierwszy ujrzała posąg „Dawida” Michała Anioła. „To była miłość od pierwszego wejrzenia. Inny artysta już dla niej nie istniał. Tylko Michał Anioł”. Droga edukacyjna, jaką podążała młoda Karolina była jasna i prosta. Wybór studiów i zainteresowań „był przesądzony, tak jak od dzieciństwa był naturalny jej kontakt ze sztuką”. Profesor Karolina Lanckorońska do końca swych dni wytrwała w tym niełatwym, choć namiętnym związku ze sztuką. Jego owocem były nie tylko publikacje, poszerzające horyzonty dziedziny, ale także opieka nad wybitnie zdolnymi młodymi badaczami. Karolina Lanckorońska nie założyła nigdy własnej rodziny, nie doczekała się gromadki szczebioczących dzieci. Czy należy powiedzieć „niestety”? Niestety, ale nie! Zdaje się, że kobieta ta, wywodząca się z rodziny o arystokratycznych korzeniach, przedłużyła trwanie dynastii o wiele szlachetniejszej- przedłużyła życie sztuce, która powstaje, by żyć wśród ludzi. Bez nich umiera. I uwielbia paradoksy.

fot. (góra) Jacek Malczewski, Portret Karola i Małgorzaty Lanckorońskich, 1905 rok,  Lwowska Galeria Sztuki

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie prawa w tym Autora i Wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione. Korzystanie z serwisu i zamieszczonych w nim utworów i danych wyłącznie na zasadach określonych w Regulaminie Korzystania z Serwisu. Zapoznaj się z regulaminem.

Paulina Barysz

RynekiSztuka.pl

portal_rs_adres_www_wb

 

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.