Cornelius Gurlitt, który w swoim mieszkaniu w Monachium przechowywał kolekcję 1406 obrazów zagrabionych przez nazistów w okresie II Wojny Światowej, odnalezionych przez niemieckie władze w 2012 roku, zaczął domagać się swoich praw. Twierdzi, iż nie ma zamiaru zrzekać się własności i pragnie jak najszybciej odzyskać odnalezioną kolekcję.
Jak donoszą niemieckie media, 80-letni Gurlitt spodziewa się zwrotu nazistowskich łupów i nie ma najmniejszego zamiaru oddawać żadnej z jego części prawowitym właścicielom ani muzeom. Cornelius Gurlitt wyjawił dziennikarzom swoje oburzenie, zadając pytanie, które w kontekście całej sytuacji wydaje się być nieco ironiczne – „Co to za państwo, które konfiskuje własność prywatną?”. Przypomnijmy bowiem, iż Cornelius odziedziczył kolekcję po swoim ojcu, Hildebrandzie, stojącym na czele eksportu dzieł „sztuki wynaturzonej” przez nazistów w okresie II Wojny Światowej. Według szacunków niemieckiego rządu, około 590 z 1406 znalezionych w mieszkaniu Gurlitta obrazów miało zostać zagrabionych w ten sposób przez hitlerowców prywatnym kolekcjonerom.
Mimo to Cornelius Gurlitt uważa, iż wszystkie obrazy powinny zostać mu zwrócone oraz, że fakty przedstawiane przez niemiecki rząd w całej sprawie są ukazywane w „fałszywym świetle”.
Rodziny żydowskich kolekcjonerów, których prace zostały skonfiskowane lub sprzedane pod przymusem w erze hitlerowskiej złożyły już wnioski o zwrot zagrabionych dzieł do augsburskiego prokuratora, prowadzącego dochodzenie w sprawie Gurlitta. W ostatnim czasie na stronie internetowej lostart.de opublikowana została natomiast pierwsza część listy 590 zidentyfikowanych dzieł.
Gurlitt oznajmił, że nigdy nie dopuścił się żadnego przestępstwa. Twierdzi, że jeśli posiadanie dzieł było wykroczeniem, to i tak uległo ono przedawnieniu zgodnie z prawem niemieckim. Gdyby był winny, jak twierdzi, do tego czasu trafiłby już do więzienia. Dodał, iż nie ma zamiaru współpracować z niemieckimi władzami, a także, że nie rozumie zainteresowania mediów jego osobą, ponieważ „nie jest złoczyńcą”. Gurlitt darzy także wielkim szacunkiem swego nieżyjącego ojca, który, jak twierdzi „kochał sztukę i walczył o nią” oraz że tylko niektóre z dzieł znajdujących się w jego kolekcji mogły zostać zagrabione prywatnym właścicielom. Jak twierdzi, Hildebrand Gurlitt nie kupił żadnego obrazu od osoby prywatnej, a jedynie za pośrednictwem niemieckich muzeów i handlarzy sztuki. Według Corneliusa, jego ojciec zgodził się na współpracę z nazistami tylko po to, by ocalić skonfiskowane dzieła sztuki przed spaleniem.
fot. br.de
Źródło: theguardian.com
Oprac. Eliza Ortemska
Portal RynekiSztuka.pl