Aukcje przeprowadzone w tym miesiącu w Londynie pozwalają określić, że boom na inwestowanie w dzieła sztuki rozwija się w bardzo szybkim tempie. Nasuwa się jednak pytania, czy kolekcjonerami we współczesnych realiach są inwestorzy nastawieni na zyski i czy istnieje jeszcze prestiżowy aspekt gromadzenia dzieł sztuki?
Ostatnie wydarzenia wyraźnie sugerują, że rynek dzieł sztuki podzielony jest na dwie główne grupy. Długoterminowi kolekcjonerzy, którzy kierują się tradycyjnymi pobudkami stoją w opozycji do tych, którzy inwestują w impresjonistów, a także w sztukę współczesną kierując się spekulacyjnym zyskiem.
Spekulanci na rynku sztuki
Z tej perspektywy ciężko określić, czy sprzedany na aukcji w Londynie “Portrait of George Dyer Talking” autorstwa Bacona został zakupiony przez „klasycznego” kolekcjonera. Brett Gorvy – ekspert w dziedzinie sztuki współczesnej uspokaja, że obraz zdecydowanie trafił do inwestora, u którego spędzi kolejne dziesięciolecia. Wypowiedź ta nie pozostała bez znaczenia dla przedstawicieli azjatyckiego rynku sztuki, którzy pozostają najbardziej konserwatywni w tej kwestii.
Wybrane dzieło może także posłużyć, jako przykład przeciwnych działań, a mianowicie inwestycji z szybkim zyskiem w tle. Poprzedni właściciel obrazu – David Martinez – odsprzedał go zaledwie po pięciu latach, zyskując 12 milionów dolarów. Powyższe zdarzenie można porównać do odsprzedaży „Wand (Wall)” Richtera przez Pierre’a Chena, który zbył obraz w jeszcze krótszym czasie, aby spieniężyć rosnącą wartość obrazu.
Martinez i Chen należą do nowego nurtu międzynarodowego kolekcjonowania zwanego “super-flippers”. Pojęcie scharakteryzowane jest przez proces drogiego prywatnego kupna i jeszcze droższej sprzedaży na aukcji. Ryzyko w tym przypadku jest bardzo niskie, dzięki czemu spekulanci zyskują pewność siebie.
Tradycyjni kolekcjonerzy
Według niektórych specjalistów czasy, kiedy inwestorzy nie posiłkowali się trendami na rynku oraz prognozami inwestycyjnymi dawno minęły. Wśród kolekcjonerów istnieje grupa, która unika ryzyka na tradycyjnym rynku finansowym poprzez inwestycje alternatywne. Ten profil kolekcjonera jest niejako połączeniem tradycji z nowatorskim, finansowym podejściem do rynku sztuki. Inwestycje alternatywne pozwalają na zdywersyfikowanie ryzyka, a także nakierowane są na stabilne i prestiżowe dzieła.
Pomimo wszystkich przesłanek „zmaterializowania” rynku sztuki, który częściej opisywany jest w kategoriach aktywów niż przyjemności, można zauważyć przejawy konserwatywnego nastawienia. Chińscy inwestorzy regularnie pojawiają się na zachodnich aukcjach chcąc nabyć wartościowe dzieła z punktu widzenia historycznego. Aktualnie na azjatyckim rynku wyrasta szereg artystów odnoszących sukcesy, lecz przyciągają oni liczne grono spekulantów.
Licytatorzy kierujący się chęcią nabycia dzieła i pozostawienia w swojej kolekcji byli doskonale widoczni podczas aukcji zorganizowanej przez Sotheby’s w tym miesiącu. Dotyczyła ona rysunków Picassa zgromadzonych przez mecenasa sztuki Jana Krugiera. Kluczem do sukcesu sprzedaży kolekcji oddanej na aukcję – bezpośrednio przez wnuczkę pasjonata – było stwierdzenie, że Krugier kolekcjonował je z czystej pasji.
Wydaje się jednak, że coraz rzadziej można spotkać kolekcjonerów – mecenasów. Perspektywy finansowe przeszły na pierwszy plan. Miejmy nadzieję, że oprócz finansowych kryteriów inwestorzy są choćby w małym stopniu zafascynowani danym dziełem lub artystą.
Katarzyna Grzemska
fot. góra Picasso; „Composition au Minotaure”; źródło: <kolekcja J. Krugiera>Sotheby’s
Portal Rynek i Sztuka