Wzrosty w Chinach – Poly Auction House rośnie w siłę
26.08.2014
Aukcje, Domy aukcyjne na świecie, Świat: aukcje, Trendy inwestycyjne
Azjatycki rynek sztuki od jakiegoś czasu może poszczycić się świetnymi wynikami. Wzrosty zysków operacyjnych odnotowują nie tylko azjatyckie oddziały największych domów aukcyjnych na świecie jak Christie’s i Sotheby’s, ale również rodzime firmy chińskie.
Poly Auction House z siedzibą w Hong Kongu w pierwszej połowie roku 2014 odnotował zysk w wysokości ok. 210 mln juanów, tj. ok. 108 mln złotych. Oznacza to 8,4-procentowy wzrost w stosunku pierwszym półroczu poprzedniego roku. Z tymi wynikami plasuje się on na 3 miejscu zaraz po największych – Sotheby’s i Christie’s.
Sztuka, samochody, nieruchomości i… broń
Niektórzy zwracają uwagę na niezbyt chlubną przeszłość Poly Auction House, który jeszcze osiem lat temu obok sztuki, samochodów, wina, telewizorów, nieruchomości, sprzedawał broń i amunicję Chińskiej Armii Ludowej. Ze względu na agresywną politykę, udało mu się dosięgnąć szczytu, generując w 2012 roku ponad 1 mld dolarów dochodów. To dzięki działalności Poly Auction House chiński rynek sztuki jest drugim największym po Stanach Zjednoczonych, choć metody i wykorzystywanie wysoko postawionych urzędników chińskich oraz wszechobecna korupcja, wywołuje falę krytyki. Nie to jednak stanowi główny problem.
Raporty finansowe nie odzwierciedlają stanu faktycznego
W Chinach wylicytowanie dzieła sztuki nie zawsze oznacza dokonanie transakcji – nagminnie zdarza się, że biorący udział w aukcji kolekcjonerzy nie płacą za obrazy, które kupili. Mimo tego że ostatecznie do zapłaty nie dochodzi, domy aukcyjne – w tym i Poly – odnotowuje ten fakt jako sprzedaż z sukcesem, doliczając daną kwotę do puli zysków. Z tego względu czytając raporty finansowe i zestawienia z Państwa Środka, należy brać poprawkę na prawdopodobny brak rzeczywistego odzwierciedlenia wyników finansowych.
Władze chińskie – posiadacze 55% udziałów Poly– przymykają oko na wiele nieścisłości, tuszując błędy czy nieczyste zagrania ze strony firmy. Wiąże się to przede wszystkim z rodzinnymi powiązaniami założyciela firmy i jego następców z dygnitarzami w szeregach Komunistycznej Partii Chin. Wang Jun – jeden z założycieli – jest synem bliskiego współpracownika Mao. Drugi jest mężem córki generała Deng Xiaoping, który rządził Chinami w latach 1980-1990. Firma otwarcie głosi wspieranie działalności Partii oraz Chińskiej Armii Ludowej, nawet nazwa „Poly” pochodzi od angielskiego „People’s Liberation Army”. Stany Zjednoczone nałożyły nawet sankcje na chiński dom aukcyjny, twierdząc, że ich polityka narusza traktat o nierozpowszechnianiu broni zwłaszcza do krajów totalitarnych jak Północna Korea, Syria czy Iran.
Poly i Guardian – dominują chiński rynek sztuki
W latach 90. Poly rozszerzył swoją działalność i obok broni, zaczął sprzedawać sztukę. Powstała nawet specjalna galeria, która służy jako przestrzeń wystawiennicza dla obrazów oddawanych na aukcje. Choć do dzisiaj wiedzie rolę lidera na chińskim rynku sztuki, po piętach depcze mu drugi dom aukcyjny China Guardian zarządzany przez Hu Yanyana. Założony w 1993 roku, do tego czasu otworzył swoje biura w innych państwach azjatyckich oraz w Stanach Zjednoczonych. Ma on równie wysoką pozycję i potencjał do rozwoju, choć w Chinach nie o wszystkim decydują dobre wyniki sprzedaży i ambitny program. Trzeba jeszcze spełniać wiele warunków narzucanych przez partię oraz utrzymywać z jej przedstawicielami pozytywne relacje…
Fot. (góra / top) Zhang Xiaogang, Bloodline series, 2001, źródło: Poly Auction House
Portal Rynek i Sztuka
Zasugerowano mi z tej strony internetowej za posrednictwem mojego kuzyna. Jestes niesamowity! Dziekuje!