szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Galeria Stalowa „Fragments of Reality” Bożenna Biskupska

Różne oblicza malarstwa. Rozmowa z Izabelą Kitą i Marleną Lenart

13.06.2017

Wywiady

Malarstwo stanowi obecnie niesamowicie różnorodny obszar działalności artystycznej, zarówno ze względu na bogactwo wykorzystywanych technik, jak i mnogość realizowanych form i podejmowanych treści. Doskonałym na to dowodem jest zestawienie twórczości Izabeli Kity oraz Marleny Lenart, artystek, które, poza posługiwaniem się analogiczną akrylową techniką malarską, reprezentują skrajnie różne postawy wobec tej dyscypliny sztuki.

Marlena Lenart, Dynamika kwadratu III, akryl na płótnie, 2012, źródło: materiały dzięki uprzejmości artystki

W jaki sposób narodziło się u Pań zainteresowanie malarstwem jako formą ekspresji? Czy był to proces, który wzmagał się przez lata czy może ten rodzaj wizualnego wyrazu był Paniom bliski od zawsze?

Izabela Kita: Rodzimy się z potrzebą tworzenia. Dzieci uwielbiają tworzyć, malować, majsterkować. To naturalne. Niestety zdarza się często, że prędzej czy później, najczęściej w szkole, zostajemy zniechęceni do wyrażania siebie na własny sposób. Ja nie dałam się zniechęcić. Dziecięca radość tworzenia była we mnie zawsze. Po prostu nie dałam jej sobie odebrać i pielęgnowana, została we mnie do dziś.

Marlena Lenart: Jeśli o mnie chodzi, malarstwo nazwać mogę poligonem doświadczeń. Jest odkrywaniem nowego i nieprzewidywalnego przy pomocy własnego wizualnego języka. Jednocześnie akt tworzenia nazywam projekcją wyobrażeń, którymi dzielę się z odbiorcami. Sztuka jest więc moją duchową potrzebą, zrodzoną dawno temu i determinującą wybory dotyczące edukacji, począwszy od szkoły średniej. Wewnętrzny przymus tworzenia wzmagał się wraz ze zdobywaniem świadomości tego, co robię i po co. Moją malarską drogę obrałam na studiach i wciąż nią podążam.

Które elementy malarstwa jako dyscypliny artystycznej sprawiają, że jest ono dla Pań szczególnie interesującym medium dla wyrażania własnego wnętrza?

IK: Pośród wszystkich technik, w których pracuję, malarstwo zdecydowanie przeważa. Pewnie dlatego, że kolor najmocniej wyraża nastroje, a szukanie nowego, zestawianie go w całość z innymi jest świetną zabawą. To rodzaj bardzo przyjemnej łamigłówki.

ML: Osobiście nie mam poczucia, że za pośrednictwem sztuki wyrażam swoje emocje, zaś moje prace stanowią konkretny komunikat. Interesuje mnie raczej sam aspekt wizualny oraz możliwość dzielenia się z widzem swoimi wyobrażeniami i przeprowadzanymi eksperymentami formalnymi na polu malarstwa. Dla mnie znaczenie posiada proces tworzenia, który wymaga skupienia, precyzji i wielogodzinnej pracy. Jest to doświadczenie w pewien sposób terapeutyczne, wręcz hipnotyzujące i mocno wpływające na higienę umysłu.

Jak przebiegał proces dochodzenia przez Panie do wypracowanej obecnie estetyki? Czy na sposób rejestrowania rzeczywistości na płótnie miały wpływ jakieś szczególe doświadczenia lub fascynacje?

Marlena Lenart, Refleks II, akryl na płótnie, 2015, źródło: dzięki uprzejmości artystki

IK: Proces dochodzenia do wypracowania własnego „znaku firmowego” przebiega bez planu. To suma doświadczeń, przepracowanych godzin i tego, co mamy w środku. To tak, jak z doskonaleniem charakteru pisma. Na początku jest koślawe i podobne do innych. Po latach pracy staje się naszą wizytówką, znakiem rozpoznawczym. To, co na płótnie, w moim przypadku zawsze jest odzwierciedleniem tego, co w życiu. Rejestruję wszystko, co chcę zapamiętać, co najbardziej w danym momencie życia mnie porusza, zajmuje, cieszy. Jest to rodzaj pamiętnika, wewnętrznego zwierciadła, które odbija wszystkie fascynacje, niepokoje, pragnienia, tęsknoty.

ML: Na obecny kształt mojego malarstwa na pewno duży wpływ miało odkrycie narzędzia, jakim jest aerograf. Badanie wszystkich wariantów jego działania wpływa na mnie inspirująco. Aerograf oferuje bardzo dużo możliwości. Te, które interesują mnie szczególnie, polegają na uzyskiwaniu transparentnych płaszczyzn, które mogą się nawarstwiać i przenikać, generując różne struktury i przestrzenie. Malarstwo jest procesem, w którym pewne doświadczenia i odkrycia determinują następne. Moimi ostatnimi fascynacjami są światło i cień. Próbuję oddać ich wizualną strukturę i niematerialność, a aerograf bardzo mi w tym bardzo pomaga. Pozwala on uzyskać bowiem miękkie przejścia walorowe i perfekcyjną gładkość powierzchni obrazu.

Co dla Pań jest w obrazie najistotniejsze: treść czy forma? A może oba te elementy są równie ważne?

IK: W mojej twórczości treść jest pretekstem dla budowania kompozycji, nastroju. To nie jest malarstwo anegdotyczne. Dopiero cykl obrazów buduje opowieść na temat, czy to kamienia, czy też wody.

ML: Dla mnie zdecydowanie najważniejszy pozostaje aspekt wizualny. Treść nie jest moim celem nadrzędnym. Każda forma pociąga jednak za sobą konieczność wytworzenia pewnych znaczeń, nawet bez intencji artysty – i ja się przed tym nie bronię.

Jaką wizję świata starają się Panie przedstawić widzom za pośrednictwem własnych obrazów?

IK: Mój świat buduje wszystko to, co bliskie naturze, a więc i to, co najbardziej potrzebne nam do życia i niezbędne do szczęścia – czyste powietrze, woda, ptasi śpiew, czułość.

ML: Większość moich prac stanowi projekcję wyobrażeń, które pojawiają się w głowie, a następnie zyskują wizualną strukturę. Ostatnie obrazy inspirowane są rzeczywistością oraz obserwacją zbudowanych wcześniej modeli przestrzennych. Ważna jest dla mnie wrażliwość odbiorców na sztukę w wymiarze wizualnym i psychologicznym. Malarstwo niesamowicie oddziałuje na naszą złożoną percepcję.

Izabela Kita, z cyklu Czary Mary…, źródło: dzięki uprzejmości artystki

Można zaobserwować, że pracują Panie cyklami. Jak w przypadku całej serii prac malarskich przebiega proces twórczy?

IK: Proces twórczy to znak czasu. Podejmuję kilka ważnych dla mnie tematów, ujmowanych w malarskie cykle. Seria „Czary Mary” poświęcona mojej córeczce Marysi, to rejestracja czasu i naszych wspólnych chwil, relacji, zachwytów i wszystkiego, co towarzyszy macierzyństwu. Cykl „Kamień na kamieniu” jest rysem pejzażu, który towarzyszył mi od urodzenia i który mocno we mnie tkwi. Jura Krakowsko-Częstochowska jest miejscem, gdzie zaczęła się moja fascynacja kamieniem, ale obsesja tego kruszcu dopada mnie oczywiście we wszystkich zakątkach świata, więc cykl poszerza się, a to o śródziemnomorskie mury, a to o północny brzeg Bałtyku, który oczarował mnie swoją surowością, czystością, kolorem, nawet zapachem. Cykl „Ptasie koncerty” trwa już ponad dziesięć lat. Wyraża on z kolei moje miłości muzyczno-ornitologiczne, bez których nie wyobrażam sobie świata. Przyglądając się obrazom sprzed dekady i tym, które powstają dziś, mam wrażenie, że te sprzed lat są jakby szkicem do tego, co maluję teraz. Choć temat jest niezmienny, obraz ewoluuje, zmienia się forma, kolor, nastrój, siła ekspresji. Podobny proces można zaobserwować w pozostałych cyklach. Serią o zupełnie innym charakterze są „Robótki ręczne”. To nie tylko malarstwo. Temat daje mi powód do sięgnięcia po różne techniki. Mamy więc rysunek, grafikę, ostatnio nawet formy przestrzenne. Tutaj ujawniają się wszystkie moje skłonności do precyzji, zamiłowanie do detalu. Jest to cykl mocno związany z człowiekiem, z przeszłością i z tym, czego zdążyłam nauczyć się od babci. Moją najnowszą fascynacją malarską jest woda, wynikająca z miłości do mazurskiego pejzażu i japońskiej kaligrafii. Inspiracja pojawiła się naturalnie w plenerze, bardzo wczesną wiosną, w nieskazitelnie czystych warunkach. Obrazy z tej serii są wynikiem wnikliwej obserwacji, tęsknoty za naturą i wielu długich, mroźnych spacerów w otulinie Puszczy Boreckiej.

ML: Praca twórcza w seriach wynika z mojej badawczej natury. Tworzę określony cykl do momentu aż poczuję pewnego rodzaju wewnętrzne nasycenie wynikające z szczegółowego zbadania danej możliwości, techniki, formy. Poszczególne serie wciąż pozostają jednak tematami otwartymi. Gdy mam pomysł nawiązujący do którejś z nich, po prostu do niej powracam.

W obrębie malarstwa wymienić można wiele rozmaitych technik. Panie wybrały akurat akryl. Dlaczego?

IK: Po akryl sięgnęłam z czysto praktycznych względów, kiedy po urodzeniu córeczki potrzebowałam sterylnego warsztatu, który można w każdej chwili przygotować i błyskawicznie sprzątnąć. Zależało mi na czasie, który kradłam pomiędzy wszystkimi obowiązkami. Z czasem pokochałam tę technikę. Daje ona nieograniczone możliwości.

ML: Farby akrylowe mają pożądaną przeze mnie matowość. Zależy mi, żeby nie wchodziły w reakcję ze światłem i nie blikowały. Wybór akrylu jako techniki malarskiej był podyktowany również narzędziem, którego używam, czyli aerografem. Nie zamykam się jednak na malarstwo olejne. Mam w planach realizacje, w których ta właśnie technika może okazać się bardziej adekwatna.

Marlena Lenart, Reliefowe struktury XVI, akryl na płótnie, 2015, źródło: dzięki uprzejmości artystki

Malarstwo to kierunek, który ciągle ewoluuje, szuka nowych rozwiązań formalnych – jak wyobrażają sobie Panie przyszłość tej dyscypliny?

IK: Ostatnio widziałam prezentację ołówka 3D – rysunek wyszedł już z płaszczyzny w przestrzeń. Czy to jeszcze rysunek, czy już rzeźba, nie jestem w stanie wyczuć granicy. Pewnie malarstwo też na chwilę ulegnie tej modzie. Jednak mimo zachłystywania się nowinkami, wciąż blisko nam do malarstwa starych mistrzów i malarstwa skalnego sprzed setek i tysięcy lat – z naciskiem na to ostatnie, bo przecież żyjemy w świecie który pędzi, a to, co tworzymy jest znakiem naszych czasów. Coraz trudniej jest się nam zatrzymać, a jeśli nam się już to uda, to chwila zatrzymania jest coraz krótsza. Nawet ta przy sztaludze. Chcemy szybkich efektów, spektakularnych sukcesów. Mam nadzieję, że się ockniemy i zaczniemy doceniać tu i teraz, a także, że część z nas pójdzie jednak wbrew wszelkim przewidywaniom w zupełnie inną stronę i, że czeka nas wiele zaskoczeń i olśnień. Ostatnio ktoś mądry powiedział, że dopóki będziemy żyć w domach, które mają ściany, będziemy z naszym malarstwem potrzebni światu.

ML: Uważam, że poza formą i treścią w malarstwie, bardzo interesującym polem poszukiwań dla artystów jest technologia. Kreatywność wynikająca z samej metody wykonania pracy stanowi jeden z elementów składowych dzieła i nierozerwalnie się z nim wiąże. Twórcy eksperymentujący z technologią poszukują własnych, oryginalnych sposobów uprawiania malarstwa. Nie bez powodu użyłam słowa „sposób”, które może kojarzyć się w sztuce dość pejoratywnie, jako związane z popadaniem w pewnego rodzaju rutynę lub manierę. Mam jednak poczucie, że w przypadku doświadczeń wielu artystów, termin ten ma charakter dynamiczny i działa w dwóch kierunkach. Znalezienie sposobu na zwizualizowanie danej formy bywa wyzwaniem, jak i pierwotnie, często przypadkowo odkryty środek ekspresji staje się źródłem inspiracji i eksploatacji. Pod hasłem technika własna kryją się często bardzo ciekawe działania odbiegające daleko od tradycyjnego warsztatu, na przykład nietypowe materiały i media, bądź też niekonwencjonalne obchodzenie się przez artystę z tradycyjnymi mediami malarskimi. Fascynują mnie techniki, które pozwalają na wytworzenie iluzji lub nietypowej powierzchni czy przestrzeni. Mam nadzieję, że poszukiwania rozwiązań technologicznych będą wciąż żywym aspektem malarstwa przynoszącym nowe odkrycia i wartości w wielu wymiarach języka sztuki, zarówno tych formalnych, wizualnych, jak i znaczeniowych.

Izabela Kita, z cyklu Robótki ręczne, tusz na kartonie, źródło: dzięki uprzejmości artystki

Mają Panie za sobą sporą ilość wystaw. Czy któraś z prezentacji okazała się dla Pań szczególnie ważna?

IK: Wszystkie prezentacje są dla mnie ważne – i te w dalekich krajach i te na własnym podwórku. Zarówno indywidualne, jak i zbiorowe. Każda wystawa jest podsumowaniem jakiegoś etapu pracy i życia. Każda niesie ze sobą coś dobrego. Traktuję je jako nagrodę po ciężkim trudzie, chwilę wytchnienia, szczęścia, ale też moment refleksji. Za każdym razem jest to dla mnie wielkie święto, do którego długo i starannie się przygotowuję i dzięki któremu za każdym razem uczę się czegoś nowego. Oczywiście cieszą mnie ekspozycje w pięknych miejscach, gdzie prace mają swoją przestrzeń i świetnie się prezentują. W doskonałych aranżacjach nabierają one nowych znaczeń i mocy. Dużym przeżyciem była dla mnie wystawa w filharmonii szczecińskiej, mianowanej w 2015 roku najpiękniejszym budynkiem Europy. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę. Cieszy mnie każda ekspozycja w Krakowie, począwszy od pierwszej prezentacji rok po obronie dyplomu w 2003 roku w galerii ZPAP, po tę najnowszą, którą otworzyłam 15 maja bieżącego roku w Galerii Zofii Weiss. Ważną była dla mnie wystawa w Międzyrzecu Podlaskim, w galerii ES w 2015 roku i ubiegłoroczna w Luksemburgu. Mogę tak wymieniać bez końca, jednak najważniejsze są te, które jeszcze przede mną. Ciekawość i radość napędzają mnie do działania. Już nie mogę się doczekać.

ML: Szczególnie ważne dla mnie są na pewno wszystkie wystawy indywidualne. Są one bowiem doskonałą okazją do spotkań z odbiorcami, interesujących rozmów, poznania opinii dotyczących prac. Cenię sobie udział w wystawach Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego, które stanowią duży przegląd tego, co aktualnie dzieje się w obrębie tej dyscypliny sztuki. Szczególnie zapadła mi w pamięć także prezentacja „Zoom na Szczecin – Punkty widzenia” zaaranżowana w pięknej, nowoczesnej przestrzeni ekspozycyjnej filharmonii w Szczecinie.

Jakie mają Panie artystyczne plany na przyszłość? W jakim kierunku planują Panie rozwijać swoją sztukę?

IK: Najbardziej cieszy mnie, kiedy sama siebie zaskoczę. Ciekawość tego, co będzie, jest największym motorem twórczości. Gdybym w tej chwili wiedziała, jak będzie wyglądało moje malarstwo za kilka lat, nie wiem, czy chciałabym jeszcze to robić. Mam ochotę tworzyć tylko to, co w danym momencie najbardziej mnie zajmuje, najmocniej tkwi w mojej głowie albo sprawia największą radość. Stan absolutnego zaangażowania ma ogromną moc. To wspaniałe uczucie. Ciągnie mnie też do dużych realizacji, również tych przestrzennych. Mam mnóstwo pomysłów i energii do pracy. Może choć część z nich uda się zrealizować.

ML: Moje działania artystyczne wciąż ewoluują. Na bazie pewnych doświadczeń budzą się inspiracje do kolejnych poszukiwań. Dlatego też trudno przewidzieć mi moją dalszą, twórczą drogę.

fot. (góra) Izabela Kita, Widok zanurzony l, akryl na płótnie, 2017, źródło: dzięki uprzejmości artystki

Rynekisztuka.pl

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.