Po raz kolejny możemy przekonać się, jak istotna w świecie dzieł sztuki jest dokładna weryfikacja ich autentyczności. Po tym, jak obraz pt. „Martwa natura z polnymi kwiatami i różami” okazał się być dziełem Van Gogha, zaś „Nu adossé I” zaginioną pracą Tamary Łempickiej, przychodzi czas na portret Rembrandta pt. „Stary Rabin”.
Identyfikację obrazu przeprowadził jeden z wiodących ekspertów, specjalizujących się w dziedzinie twórczości holenderskich mistrzów XVII wieku. Dzięki niej, dzieło, które po raz ostatni zostało wystawione publicznie w 1950 roku, otrzymało status autentycznego i wybitnego, przy okazji zyskując kilka dobrych milionów na wartości.
Obraz, znany jako „Stary Rabin”, od ponad 60 lat nie był prezentowany na żadnej ekspozycji. Od roku 1950 zdobił ściany prywatnych apartamentów Woburn Abbey w Bedforshire, rodzinnego domu książąt Bedford.
Chociaż nic nie wskazuje na to, aby obraz Rembrandta miał w najbliższym czasie pójść pod młotek, różnica cenowa pomiędzy dziełem nieznanego artysty, a autentyczną pracą holenderskiego mistrza jest kolosalna. Oznacza to, że w razie ewentualnej aukcji mógłby paść nowy cenowy rekord. W 2009 roku został on ustanowiony podczas licytacji portretu młodego człowieka, za który zapłacono 20 milionów funtów. Transakcja odbyła się wówczas w domu aukcyjnym Christie’s.
Właściciel arcydzieła Rembrandta, jest niezwykle podekscytowany takim obrotem sprawy. W jego kolekcji obrazów znajduje się także 10 sławnych dzieł pędzla Van Dycka, 12 Reynoldsa, oraz 3 Gainsborougha.
Przewodniczący zespołu, który pracował nad identyfikacją dzieła Rembrandta, wybitny ekspert, Ernst van de Wetering, jest na tropie jeszcze jednej tajemnicy związanej z obrazem. Uważa on, że malowidło ma swoją „parę”. Ma nim być portret żony Rembrandta Saskii, który należy do instytucji wystawienniczej Gemäldegalerie w Berlinie.
Zdaniem specjalisty, oba obrazy połączone są poszczególnymi elementami stroju, biżuterią (przede wszystkim charakterystycznymi pierścieniami), a nawet pozą. Oba zdają się być również namalowane na takich samych mahoniowych panelach. Berliński obraz datowany jest na rok 1643, jednak Van de Wetering wierzy, że data została dodana dopiero po jakimś czasie od jego ukończenia. Zespół badawczy skontaktował się już z muzeum Gemäldegalerie, żywiąc głęboką nadzieję, że pewnego dnia obrazy będą mogły być zaprezentowane tuż obok siebie.
Źródło: Guardian
Oprac. Olga Pisklewicz
Portal Rynek-Sztuki.pl