Został skazany na więzienie przez trzy sądy, w różnych krajach. Przez lata okradał europejskie muzea z ich najcenniejszych eksponatów. O kim mowa? O Stephanie Breitwieserze, jednym z najsłynniejszych oszustów naszych czasów – inteligentnym, przebiegłym i niezwykle skutecznym.
Bo jak kraść, to miliony…
… A konkretnie 1,4 miliarda – na tyle właśnie szacuje się łupy tego słynnego złodzieja. W swojej kolekcji zdołał zgromadzić 239 cennych dzieł. Szczególnie umiłował sobie sztukę flamandzką XVI i XVII wieku. Do rąk Francuza trafiły między innymi płótna pędzla Pietera Breughla Młodszego. Inne słynne nazwiska z jego „kolekcji” to też Antoine Watteau oraz François Boucher. Jednak najbardziej porażającą okazuje kradzież dzieła „Sybilla, księżna Cleves” autorstwa Lucasa Cranacha Starszego. Jego wartość szacuje się na 5,6 miliona funtów!
Jak Breitwieserowi udało się dokonać kradzieży na tak wielką skalę w pojedynkę? Otóż okazało się, że zatrudniał się w charakterze kelnera w różnych miejscach Europy i zwiedzał okoliczne muzea. Gdy już wypatrzył sobie jakiś „okaz” wyjmował go z ramy i zwyczajnie chował pod poły płaszcza. Grabieży dokonywał głównie w małych muzeach, ze złym systemem ochrony. Chodził do nich w najbardziej dogodnych porach, kiedy były szczególnie słabo chronione. Jego metody okazały się niezwykle skuteczne – złapany został dopiero w listopadzie 2001 roku. Breitwieser próbował wtedy obrabować muzeum w Lucernie.
Wkrótce w sprawie przebiegłego rabusia zostało wszczęte śledztwo. Gdy dowiedziała się o tym jego matka, część z dzieł zniszczyła młotkiem, a pozostałe wyrzuciła do pobliskiej rzeki. Sama utrzymywała, iż zrobiła to by ukarać syna, jednak sąd nie uwierzył jej zeznaniom. I tak, matka, syn oraz jego dziewczyna zostali w 2005 roku za wyrokiem sądu na karę więzienia. Sam Stephane został skazany na 26 miesięcy.
Francuz cały czas utrzymywał, że jego pobudki nie były skierowane na zysk ze sprzedaży czarnorynkowej. Wielokrotnie powtarzał, że kocha sztukę i chciał tylko ją kolekcjonować. Jego pragnieniem było otaczanie się pięknem na co dzień, delektowanie się tym, co kocha. Jak widać nie każdy kolekcjoner potrafi pohamować swe zapędy w dążeniu do posiadania jak najbardziej imponującego zbioru.
Oprac. Sylwia Zabłocka
Portal RynekiSztuka.pl