Azjatycki rynek sztuki od paru lat przeżywa prawdziwy renesans. Tamtejsi kolekcjonerzy chętnie inwestują w rozmaite obiekty, by podnieść swój prestiż oraz zaznaczyć pozycję społeczną. Udziały handlowe krajów Wschodu stanowią 28,5% światowych obrotów na rynku sztuki. Jesteśmy świadkami nowej rewolucji. Nie tak dawno wyprzedzana przez Stany Zjednoczone Europa straciła na ich rzecz swoją najsilniejszą pozycję, a teraz pojawia sie nowy gracz – Azja. Pierwszy raz w historii całościowy udział inwestorów pochodzących z tego regionu w aukcjach, przewyższył konkurentów z USA.
Od 2000 roku zauważa się spory wzrost zainteresowania sztuką tworzoną przez artystów urodzonych po 1945 roku. Ich prace nie muszą już przechodzić „próby czasu” by być zauważone i docenione. Najbardziej imponujące rekordy cenowe wszechczasów osiągnęły właśnie tworzone przez nich dzieła. Rynek sztuki dostosował się skutecznie do zasad jakie panują w kulturze globalnej – ma swoich ulubieńców, modowe trendy i jaśniejące gwiazdy. Przykładem mogą być tutaj chociażby popularni jakiś czas temu impresjoniści, który dla współczesnych kolekcjonerów nie są już tak atrakcyjni.
Można wymieniać szereg krajów, z których inwestorzy mają duży wpływ na obrót dziełami sztuki współczesnej, jednak najważniejszymi pozostają niezmiennie kolekcjonerzy z Chin. Znamiennym jest ,że największe firmy zajmujące się obiegiem dzieł sztuki lokują tam swoje siedziby. Za przykład może służyć Sotheby’s, Chritie’s oraz Bonhams.
Pierwsza „chińska” licytacja sięgająca siedmiocyfrowej sumy miała miejsce w 2006 roku i od tego czasu systematycznie ceny za kolejne nabywane dzieła wzrastają. W 2007 roku Chiny zdeklasowały Francję , lidera na rynku handlu sztuką i było już wiadomo, że ich pozycja będzie tylko się umacniać. Małe zachwianie miało miejsce w 2009, kiedy to przeciętna cena, jaką wschodni nabywca był w stanie zapłacić za obiekt, zmalała z 65 500 dolarów do skromnych 26 800, jednak azjatyccy inwestorzy szybko się zrehabilitowali. Znamienne jest również i to, że zainteresowanie sztuką współczesną od czasów kryzysu absolutnie tam nie zmalało , w przeciwieństwie do Europy czy USA, gdzie rynek na chwilę rzeczywiście zamarł.
Dzięki wzrostowi zainteresowaniem sztuką, sławę zyskali również artyści pochodzący z Chin. Już wcześniej azjatycka awangarda miała spore powodzenie na europejskich aukcjach. Inwestorzy lubią kupować bowiem rodzime dzieła sztuki i promować twórców budując ich prestiż poprzez chociażby spektakularne aukcje. I tak, zamiast 10 tysięcy za dzieła artysty pokroju Zhang Xiaoganga, dzisiaj trzeba zainwestować parę milionów. Do najgorętszych nazwisk należą, oprócz tego twórcy, tacy malarze, jak : Shen Fan, Din Yi, Ye Yongqing, Lin Wei oraz Wang Guangyi oraz rzeźbiarze: Liu Jianhua i Wang Keping.
Nawet jeden ze światowych gigantów handlu sztuką, Chritie’s, zauważył ten potencjał i wprowadził do regularnej oferty swojego hongkońskiego oddziału, sztukę chińską. W 2007 wschodni artyści zajmowali aż 36 miejsc na liście 100 topowych artystów współczesnych, sporządzonej przez Artprice. Zhang Xiaogang znalazł się na drugiej pozycji, zaraz za Jeffem Koonsem, którego dorobek dla współczesnej historii sztuki jest już niepodważalny.
Nikt nie zdoła zaprzeczyć, że Chiny zajmują dzisiaj istotną pozycję na świecie w wielu dziedzinach. Są drugą ekonomiczną siłą na świecie i zdają się mieć ambicje na jeszcze więcej. Ten sam proces zachodzi w segmencie rynku sztuki współczesnej.
Źródło: raport „The Contemporary Art Market in Asia”
Oprac. Sylwia Zabłocka
Portal RynekiSztuka.pl