
To jedna z najzdolniejszych artystek młodego pokolenia. Jej obrazy są niezwykle popularne wśród miłośników sztuki, chociaż więcej mają wspólnego z płótnami impresjonistów niż z trendami obecnymi w sztuce najnowszej. Mowa o Marcie Lipowskiej, której prace można nabyć m.in. w galerii artpower.pl. Przeczytajcie o jej inspiracjach, krainie czarów i pracy twórczej.
Alicja Karłowska, artpower.pl: Na Pani obrazach często pojawiają się postaci dzieci. Sceny przedstawiające ich zabawy, fascynacje, ciekawość świata. Dlaczego akurat te motywy?
Marta Lipowska: Zaczęłam na dobre malować, kiedy moja córka była malutka. Właśnie ona najczęściej pojawia się na moich obrazach. Dzieci to niezwykle wdzięczny motyw, ale mam też trochę prac o tematyce muzycznej, była seria z ruchem ulicznym, z kotkami, żaglówkami. Inspiruje mnie otaczająca rzeczywistość. Ostatnio maluję dużo pejzaży.
Czy Lublin także inspirował w okresie studiów na Wydziale Artystycznym UMCS?
To fajne miasto do studiowania i dzieje się tam wiele ciekawych rzeczy, ale Lublin nigdy nie był dla mnie inspiracją. Wtedy powstawały głównie martwe natury, w dodatku traktowałam to bardziej jak odrabianie lekcji, niż własną wypowiedź artystyczną! Oczywiście, ten czas miał wpływ na moją twórczość i osobowość, ale jeśli chodzi o malowanie, to… rozkręciłam się dopiero po studiach. Z czasem wypracowałam własny styl i technikę.
Jeśli nie miasto, to może osoba? Miała Pani swojego mistrza?
Jest wielu malarzy, zarówno dawnych jak i współczesnych, których dzieła podziwiam, jednak nikogo nie uważam za swojego mistrza. Zdaję sobie sprawę, że moje malarstwo ma wiele wspólnych cech z impresjonizmem czy koloryzmem, ale nie dlatego, że chciałabym tworzyć podobnie do kogoś. Po prostu mnie również interesuje światło i kolor. Staram się unikać naśladownictwa.
Mam wrażenie, że wybrała Pani drogę rodem z „krainy czarów”. Te obrazy… łagodzą obyczaje. Czym dziś można zaciekawić widza?
Maluję raczej to, co mnie interesuje, a czy to się komuś później spodoba to inna sprawa. Oczywiście cieszy mnie, kiedy moje obrazy spotykają się z pozytywnym odbiorem – gdyby nie to, pewnie trudniej byłoby mi znaleźć motywację, żeby tak dużo malować. Mam dwa cykle, które cieszą się szczególnie dużym powodzeniem: „W słońcu” i „Poziomki”. Wygląda na to, że słoneczne obrazy dobrze się kojarzą.
- Marta Lipowska, “Widok na port III”, 40×30 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Kompozycja z zepsutym latawcem II”, 50x70cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Wiosna II”, 40×50 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Pejzaż X”, 40×30 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Wybrany fragment 120”, 60×70 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Z podróży VI”, 60×50 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Kompozycja z zepsutym latawcem”, 60×80 cm
- Marta Lipowska, “W Sandomierzu III”, 40×50 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Poziomki IX”, 80×60 cm, artpower.pl
- Marta Lipowska, “Poziomki XI”, 50×40 cm, artpower.pl
Czy realizuje Pani konkretne zamówienia?
Zdarza mi się malować na zamówienie, ale nie daje mi to zwykle żadnej satysfakcji. Zwłaszcza, jeśli muszę malować tak, jak ktoś sobie życzy, a nie tak, jak czuję. Poza tym, stresuję się, czy spełnię oczekiwania zamawiającego. Kiedy się tak męczę, obiecuję sobie: już nigdy więcej! Ale przy następnej okazji zwykle się zgadzam…
Na płótnach nie dostrzegłam odbicia w krzywym zwierciadle, raczej wierny przekaz obrazu świata realnego, dostępnego nam wszystkim.
Myślę, że moje obrazy są jednak pewną deformacją rzeczywistości, w warstwie kolorystycznej jak i rysunkowej. Już sama technika wymusza uogólnienia. Mimo, że jest to malarstwo realistyczne, poszczególne fragmenty wyrwane z kontekstu mogą być nawet odbierane jako abstrakcyjne. Z rzeczywistości wybieram tylko to, co mnie interesuje, i co według mnie jest potrzebne, by stworzyć ciekawą kompozycję kolorystyczną. Resztę odrzucam. Kiedy uda mi się coś stworzyć, odczuwam pełnię satysfakcji i przyjemne zmęczenie… Mój obraz to subiektywny przekaz. Nie interesuje mnie wierne odzwierciedlenie natury, od tego jest fotografia.
Marta Lipowska – studia na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie, dyplom w 2003 r. w pracowni malarstwa prof. Jacka Wojciechowskiego. Wystawy indywidualne i zbiorowe w kraju i za granicą, kilkukrotnie nagradzana w sandomierskich „Porównaniach”. Malując buduje przestrzeń obrazu za pomocą plam barwnych. W życiu zawodowym zajmuje się również snycerstwem, prowadzi pracownię rzeźby w drewnie w Warsztacie Terapii Zajęciowej. Jej obrazy są dostępne m.in. w galerii artpower.pl: www.artpower.pl/marta-lipowska/galeria/36/
Artykuł sponsorowany
Rzeczywiście jest w tym malarstwie odrobina przeszłości – ale gdyby jej nie było, to sztuka przestałaby istnieć. Czemu mamy do czynienia z tak wielką popularnością? Nie wiem. Ale dobrze, cieszę się. Nareszcie coś, co ma odrobinę sensu. Zwłaszcza „Widok na port III”. Niech się dzieje wola Nieba.