Świat sztuki rządzi się swoimi prawami. I nie chodzi tu tylko o przekaz i walory artystyczne, ale od pewnego czasu także o lukratywność dzieł sztuki – oczywiście z inwestycyjnego punktu widzenia. Z tego też powodu, posiadanie wiedzy na temat zjawiska, jakim są występujące na rynku sztuki bańki spekulacyjne, jest niezwykle ważna.
Czym jest bańka spekulacyjna?
Tradycyjna definicja bańki spekulacyjnej odnosi się do wzmożonej aktywności po stronie popytowej i podażowej na rynku, kiedy ceny danego danego dobra – w naszym przypadku dzieła sztuki – w znaczący sposób przewyższają jego wartość realną. Przyczyną tego zjawiska jest przekonanie, iż obecni właściciele będą w stanie sprzedać dane dobro w przyszłości po cenie wyższej, a dodatkowo odnotować także zysk. I faktycznie, słysząc tego typu definicję, można stwierdzić, iż bańka nie powinna mieć miejsca na rynku sztuki z dwóch powodów:
- ceny dzieł sztuki zawsze przewyższają ich wartość fundamentalną, tj. realną – czasem nawet kilkaset razy i jest to zupełnie naturalne;
- nawet największe ożywienie na rynku sztuki tak na dobrą sprawę jest niczym w porównaniu z jednodniowym obrotem na giełdzie.
Mimo to jednak bańka spekulacyjna na rynku sztuki istnieje, co potwierdza tylko, iż dzieła sztuki aż tak nie różnią się od innych aktywów inwestycyjnych. Dodatkowo, występują tu czynniki, które mogą zwiększyć podatność na pojawienie się owej bańki. Chodzi tu przede wszystkim o nieracjonalność i asymetrię informacji. Z ekonomicznego punktu widzenia więc np. zakup metra kwadratowego płótna za wysoką cenę, nie należy raczej do najbardziej logicznych decyzji. Sytuacja nie zmienia się także, jeśli dołożymy do tego tzw. wartość emocjonalną dzieła sztuki, która jest tu pojęciem kluczowym.
Historia
Powyższa analiza przewiduje, że bańki spekulacyjne nie są czymś wyjątkowym na rynku sztuki. Warto zauważyć, że na przestrzeni ostatniego półwiecza, rynek ten doświadczył dwóch poważnych załamań. Pierwsza bańka – zwana japońską, miała miejsce na przełomie lat 80 /90. Druga zaś, pokryła się w czasie z globalną recesją na światowych rynkach pod koniec pierwszej dekady XXI w. Początków pierwszej bańki można doszukiwać się w kryzysach naftowych z lat 70. Inwestorzy ponieśli wówczas ogromne straty finansowe i próbując odzyskać zamrożone środki, rozpoczęli proces wyprzedaży dzieł z kolekcji prywatnych, których cena bardzo często znajdowała się poniżej wartości rynkowej. Rynek jednak obudził się bardzo szybko, dzięki czemu odnotowano gwałtowny wzrost cen (o ponad 20% w skali roku), który najbardziej zauważalny był dla prac impresjonistów i postimpresjonistów. Warto tu zauważyć, że głównymi wówczas graczami po stronie popytowej byli Japończycy, którzy mają ogromną słabość do renomowanych nazwisk, egzotycznej – w ich mniemaniu – sztuki oraz ogromny zasób środków finansowych (dysponowali nim w skutek boomu gospodarczego w ich kraju). Pozytywny nastrój wpływał także na wzmożoną aktywność spekulantów. Niestety, doprowadziło to do załamania rynku w 1989 roku, co pociągnęło za sobą lawinową wręcz sprzedaż dzieł, co podyktowane było chęcią odzyskania unieruchomionego kapitału. Obrazy impresjonistów i postimpresjonistów odnotowały wówczas spadek sięgający nawet 50% w porównaniu z cenami sprzed 3 lat!
Po raz drugi, bańka spekulacyjna pękła w 2008 roku. Sytuacja ta była poprzedzona kilkuletnią fazą stabilnego i systematycznego wzrostu cen dzieł na rynku sztuki. Największe zainteresowanie inwestycjami w sztukę przypadło na lata 2006-2008, co było wynikiem hossy na rynkach światowych. Nastąpił też zwrot w gustach nabywców: większą uwagę skupiano na pracach artystów powojennych i współczesnych, a nie – jak to było dotąd – postimpresjonistów i impresjonistów. Tak, jak w przypadku pierwszej bańki, tak i teraz światowy kryzys odbił się na rynku sztuki. Gwałtowne i masowe sprzedaże dzieł sztuki spowodowały deprecjację (zmniejszenie) ich wartości aż o 60%. Aczkolwiek, patrząc już z perspektywy czasu, należy postrzegać tę bańkę raczej, jako korektę wartości rynkowej, a nie prawdziwe załamanie. Dzięki temu mechanizmowi ceny dzieł sztuki ustabilizowały się na bardziej racjonalnym poziomie, odzwierciedlającym ich faktyczną wartość.
Ryzyko
Jak powiedział kiedyś William Baumol, posiadanie dzieła sztuki jest ryzykownym biznesem, pomijając nawet aspekt finansowy i niepewność inwestycyjną. Z transakcjami na rynku sztuki wiążą się różnorodne rodzaje ryzyka – często są one niepowtarzalne i nie występują na rynkach innych aktywów inwestycyjnych. Można wyróżnić 3 podstawowe kategorie:
- ryzyko finansowe;
- ryzyko materialne;
- ryzyko związane z płynnością.
Ryzyko finansowe jest znacznie wyższe dla inwestycji krótkoterminowych. Należy tutaj jednak zaznaczyć, że w przypadku rynku sztuki pojęcie inwestycji o krótszym horyzoncie nabiera nowego znaczenia, ponieważ odnosi się ono do okresu krótszego niż 50 lat, a nie 1 roku – jak na przykład w przypadku obligacji. Dodatkowo, kiedy poziom ryzyka finansowego staje się zbyt wysoki, spekulanci zaczynają opuszczać rynek. Nie dotyczy to natomiast kolekcjonerów, którzy są zupełnie niewrażliwi na ten rodzaj ryzyka.
Cechą specyficzną rynku sztuki jest obecność ryzyka materialnego, które jest bardzo rzadko spotykane przy innego rodzaju inwestycjach. Po pierwsze, obejmuje ono ryzyko kupienia podróbek bądź falsyfikatów. Następnie należy wymienić ryzyko kradzieży czy też uszkodzenia dzieła sztuki w czasie transportu, pożaru, powodzi, itp. Ponadto, niespodziewane zmiany w kosztach utrzymania, przechowywania, ubezpieczenia czy prowizji związanych z zakupem/sprzedażą mogą być również postrzegane jako elementy ryzyka materialnego.
W kontekście powstawania baniek spekulacyjnych, najważniejszym jednak ryzykiem są zmiany w gustach i trendach w danym środowisku. Z ww. typów ryzyka, to właśnie to wpływa w najwyższym stopniu na kolekcjonerów, jak i spekulantów obecnych na rynku. Zmiany w upodobaniach są nieprzewidywalne i bardzo dynamiczne. W połączeniu z różnymi efektami behawioralnymi, nawet małe wahanie może być brzemienne w skutkach.
Ryzyko związane z płynnością wynika z niepowtarzalności każdego dzieła sztuki, monopolistycznego charakteru rynku oraz relatywnie małej podaży, dodatkowo potęgowanej przez stosunkowo długie okresy przebywania w rękach jednego właściciela – od kilka miesięcy, aż po kilka dziesięcioleci. Dla spekulantów, którzy ponoszą w największym stopniu odpowiedzialność na powstawanie bańki, płynność jest kluczowym bodźcem do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Niestety, wyeliminowanie tego ryzyka jest praktycznie niemożliwe.
Lukratywność
Jednym z istotniejszych pytań dotyczących inwestycji w sztukę, jest ich lukratywność. W tym przypadku, różnica pomiędzy racjonalną ceną (zależną od materiałów, godzin pracy i parametrów czysto technicznych takich jak rozmiar, autentyczność, kondycja dzieła, itp.), a ceną efektywną (osiąganą podczas transakcji) jest bardzo duża. Oznacza to, iż dzieła sztuki stanowią doskonały przykład ‘przenośnych magazynów wartości, a przez to inne czynniki poza popytem i podażą determinują poziom ich cen. Należą tu wspomnieć nie tylko o reputacji artysty, jego dorobku i zasługach oraz walorach artystycznych, ale też o miejscu, czasie i warunkach transakcji, podatkach oraz stopach zwrotu innych aktywów inwestycyjnych.
W ciągu ostatnich 40 lat, próbowano rozstrzygnąć tę kwestię i ustalić rentowność dzieł sztuki. Badania przeprowadzano na różnorodnych próbkach, przy użyciu różnych metod. Zestawiając otrzymane wyniki, należy stwierdzić, że stopa zwrotu zawsze była dodatnia, nawet w momencie uwzględnienia inflacji. Niemniej jednak zauważalne są spore wahania: od 0,6% aż po 5%. Jedyną zależnością, jaką można zaobserwować, jest stosunkowo niższa lukratywność w dłuższych okresach. Jak widać, wzmożona aktywność spekulantów na krótszą metę może wpłynąć w pozytywny sposób na zyskowność inwestycji w sztukę.
Stopy zwrotu z inwestycji w sztukę |
|||||
Badanie |
Próbka |
Okres |
Metoda |
Nominalna stopa zwrotu |
Rzeczywista stopa zwrotu |
Anderson (1974) | Obrazy ogółem | 1780-1960 | Regresja hedoniczna | 3.3% | 2.6% |
Obrazy ogółem | 1780-1960 | Wielokrotna sprzedaż | 3.7% | 3.0% | |
Stein (1977) | Obrazy ogółem | 1946-1968 | Próbka losowa | 10.5% | |
Baumol (1986) | Obrazy ogółem | 1652-1961 | Wielokrotna sprzedaż | 0.6% | |
Frey i Pommerehne (1989) | Obrazy ogółem | 1635-1949 | Wielokrotna sprzedaż | 1.4% | |
Obrazy ogółem | 1950-1987 | Wielokrotna sprzedaż | 1.6% | ||
Pesando (1993) | Obrazy Artystów Współczesnych | 1977-1991 | Wielokrotna sprzedaż | 1.5% | |
Goetzmann (1993) | Obrazy ogółem | 1716-1986 | Wielokrotna sprzedaż | 3.2% | 2.0% |
Buelens i Ginsburgh (1993) | Obrazy ogółem | 1700-1961 | Regresja hedoniczna | 0.9% | |
Agnello i Pierce (1996) | Obrazy Artystów Amerykańskich | 1971-1992 | Regresja hedoniczna | 9.3% | 3.0% |
Chanel i inni (1995) | Obrazy ogółem | 1855-1969 | Regresja hedoniczna | 4.9% | |
Obrazy ogółem | 1855-1969 | Wielokrotna sprzedaż | 5.0% | ||
Pesando i Shum (1999) | Obrazy Pabla Picassa | 1977-1993 | Wielokrotna sprzedaż | 12.0% | 1.4% |
Mei i Moses (2002) | Obrazy artystów Amerykańskich, Starych Mistrzów i Impresjonistów | 1875-2000 | Wielokrotna sprzedaż | 4.9% |
Niestety, badania te nie uwzględniają walorów artystycznych, gdyż wyrażenie ich w formie pieniężnej jest bardzo trudne. Niemniej jednak istnieją przesłanki, iż to, czy prace danego artysty są postrzegane jako ‘modne’ ma odzwierciedlenie w ich stopach zwrotu. Z powodu praktycznie niemożliwej monetaryzacji, nie uwzględniono w tych analizach również innych aspektów, które w znaczący sposób oddziałują na poziom cen. Idealny przykład to koszt pozyskania informacji (który jest bardzo wysoki, ale zawsze pomijany) oraz wielorakie wydatki związane z ograniczaniem różnych rodzajów ryzyka materialnego.
Czy sztuka jako inwestycja alternatywna to dobre rozwiązanie? Zależy, czego szukamy, co jest dla nas ważne, a co nam przeszkadza. Czy są to stopy zwrotu, ekspozycja na inne rodzaje ryzyka, słabe powiązanie z tradycyjnymi aktywami, odmienne zachowanie jako dobro inwestycyjne, a może walory czysto estetyczno-sentymentalne? Na pewno warto się nad tym zastanowić przed podjęciem ostatecznej decyzji.
Lista źródeł do danych z tabelki:- Anderson, R. C. (1974). Paintings as an Investment. Economic Inquiry, 12(1):13–26.
- Stein, J. P. (1977). The Monetary Appreciation of Paintings. Journal of Political Economy, 85(5):1021–1035.
- Baumol, W. J. (1986). Unnatural value: or art investment as floating crap game. American Economic Review, 76(2):10–14.
- Frey, B. S. and Pommerehne, W. W. (1989). Art Investment: An Empirical Inquiry. Southern Economic Journal, 56(2):396.
- Pesando, J. E. (1993). Art as an investment: The market for modern prints. American Economic Review, 83(5):1075–1089.
- Goetzmann,W. N. (1993). Accounting for taste: Art and the financial markets over three centuries. American Economic Review, 83(5):1370–1376.
- Buelens, N. and Ginsburgh, V. (1993). Revisiting Baumol’s ’art as floating crap game’. European Economic Review, 37(7):1351–1371.
- Agnello, R. J. and Pierce, R. K. (1996). Financial returns, price determinants, and genre effects in American art investment. Journal of Cultural Economics, 20 (4):359–383.
- Chanel, O., Gérard-Varet, L. A., and Ginsburgh, V. (1995). The relevance of hedonic price indices. Journal of Cultural Economics, 20(1):1–28.
- Pesando, J. E. and Shum, P. M. (2007). The law of one price, noise and irrational exuberance: the auction market for Picasso prints. Journal of Cultural Economics, 31(4):263–277.
- Mei, J. and Moses, M. (2002). Art as an Investment and the Underperformance of Masterpieces. Social Science Research Network, 92(5):1656–1668.
O autorce
Karolina Prawdzik, absolwentka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie na kierunku Finanse i Rachunkowość, ze specjalizacją Bankowość Inwestycyjna oraz Rynek Nieruchomości a także Vrije Universiteit w Amsterdamie, gdzie obroniła pracę magisterską dotyczącą inwestycji w sztukę. Obecnie zajmuje się doradztwem finansowym oraz inwestycjami alternatywnymi.
Zwróciłbym uwagę na znaczenie faktu, że wszystkie badania pokazały dodatnią stopę zwrotu, mimo, że: dotyczyły w większości okresów, w których zjawisko „inwestowania w sztukę” właściwie nie istniało, rynek sztuki był czymś zupełnie innym niż dziś, nie istniały ośrodki badające ten rynek i tendencje na nim. Krótko mówiąc kupujący sztukę miłośnicy i kolekcjonerzy, intuicyjnie dokonali dobrej inwestycji. Jeśli korzyścią z inwestycji są emocje, to stopę zwrotu należałoby zwiększyć przynajmniej o kilka punktów procentowych :)
Świetny artykuł. Gratulacje dla autorki.