Kilka dni temu portal Flash Art do informacji publicznej podał wiadomość, że znany krytyk sztuki Jerry Saltz zakupił fałszywe prace najdroższego aktualnie (w zestawieniu twórców żyjących) artysty Gerharda Richtera.
Powszechnie uznany krytyk sztuki Jerry Saltz postanowił posiadać dzieło wybitnego artysty, jednak wcale nie zamierzał kupić go ani na aukcji, ani w galerii, ani też w studio artysty. Postanowił on bowiem na swoim profilu facebook’owym rozpocząć poszukiwania artysty, który byłby w stanie w sposób idealny zreprodukować nie tylko dzieło Richtera, ale także innych, ulubionych twórców krytyka. A chodzi tu o takich artystów jak: Ryman, Flavin, Fontana, Duchamp i Hirst. Warto tu także dodać, że nie zamierzał on płacić za pracę więcej niż 155 dolarów, dodając do tego koszt materiałów plastycznych.
Jak wiadomo artystów jest wielu, więc Saltz nie musiał czekać długo. Ogłoszenie okazało się atrakcyjne. Szczególną uwagę krytyka zwróciło trzech artystów Daniela Maidman’a, Vincent Zambrano i Stanley’a Casselmana. I ten ostatni okazał się wyjątkowy. Jak mówi sam Saltz:
zapytał się, „którego Richtera chcesz?. Zaintrygowany, odpowiedziałem: „Każdego z ostatnich dwudziestu lat.”. Casselman zniknął, następnie miesiąc później, przesłał mailem zdjęcia zatytułowane jako „Twoje Richtery”.
W zasadzie kontakt wirtualny trwał jeszcze trochę czasu, jednak w pewnym momencie, we wrześniu doszło do spotkania w zlokalizowanym w Jersey City studio malarza. Saltz zobaczył tam około 50 Richterów. Jednak we wszystkich tych pracach, nie było czystego stylu Richtera, w zamian za zbyt dużo przemyślanego detalu, zaplanowanego działania i z wielką dokładnością opracowanych plam malarskich. A więc elementy, które w twórczości Richtera kreowane są w sposób intuicyjny, czasem przypadkowy. Jednak jeden z obecnych tam obrazów, który nie został uznany przez samego Casselmana jako dobry, u Salzta spowodował szybsze bicie serca. I dlatego go zakupił. Praca ta podpisana jest oczywiście na odwrocie nazwiskiem faktycznego autora, jednak lico ukazuje pięknego Gerharda. Okazało się, także, że Slatz złapał kolekcjonerskiego bakcyla, dzięki czemu zaaranżował już zakup kolejnych interesujących go dzieł.
Warto w tym miejscu zaznaczyć jednak, że praca ta wg. woli Saltza nigdy nie wejdzie na rynek sztuki, gdyż po jego śmierci ma zostać po prostu spalona. Niezależnie od tego, czy cała sytuacja miała być – bądź, co bądź – ciekawym eksperymentem, czy faktyczną chęcią zakupu fałszywego dzieła, to zwraca ona uwagę, na problem kopii i kopiowania, a przez to wartości autorskiego dzieła sztuki i samej twórczości w ogóle.
źródło: flashartonline.com, vulture.com
Sam kopiuję obrazy,ale wiszą one tylko u mnie w domu.Zachwyt gości-bezcenne!