
Niezwykłe skojarzenia, kontrasty, eksplozja koloru – w jej sztuce toczy się gra rzeczywistości z absurdem, a wszystko przyprawione dawką humoru. Rozmowa z krakowską artystką prezentującą swoją twórczość m.in. w galerii artpower.pl – Joanną Styrylską-Gałażyn.
Alicja Karłowska, artpower.pl: Stosuje Pani technikę collage’u. Jakie nowe możliwości daje artyście właśnie ta forma?
Joanna Styrylska-Gałażyn: Technika collage’u otwiera bardzo szerokie horyzonty kontekstów i skojarzeń. W bardzo szybki sposób można uruchomić wielopłaszczyznowe myślenie. Poprzez zestawienie dwóch pozornie niepasujących do siebie elementów, uzyskuję zaskakującą miksturę skojarzeń i splotów optycznych. Jestem artystką poszukującą inspiracji w świecie realnym, lecz wykorzystuję collage po to, by przetworzyć tą przestrzeń na surrealistyczną nutę. Mocne osadzenie w rzeczywistości wywołuje ciągłą chęć oswajania jej. Właśnie dlatego collage jest formą sztuki, która jest mi bliska i droga.
Napisała Pani kiedyś w kontekście collage’u, że lubi, gdy „rzeczywistość i absurd rywalizują ze sobą”. Na czym polega ta rywalizacja i do czego prowadzi?
Rzeczywistość bywa absurdalna i absurd bywa rzeczywisty. W obrazie czy collage’u ta gra wydarza się niemal nieustannie. Jest nią zestawienie wielu aktorów, wypowiadających różne kwestie niedopasowane do głównego dialogu, lecz tworzące nową formę końcową. Każdy użyty fragment collage’u, fragment gazety, czy tkaniny jest takim aktorem formującym doskonałą wieżę Babel.
Pani obrazy olejne, barwne litografie to czasem prawdziwa paleta barw. Od tonacji ciepłych po zimne, połączenia czasem zaskakujące. Nie odzwierciedla Pani świata, raczej eksperymentuje z zastaną rzeczywistością…
Tonacja skrajna, kontrastowa jest dla mnie czymś bardzo naturalnym i intuicyjnym. Trudno określić skąd się bierze taka preferencja. Wiem tylko, że odkąd pamiętam moje rysunki i obrazy krążyły wokół tych barw. Zapewne podświadomie wybieram takie zestawienia barwne – czerwień/błękit. Symbolika tych barw jest mi bliska i zgodna z moją osobą. Nie walczę z tym, płynę z nurtem myśli. Szczerość to moja baza. Tylko w ten sposób mogę uprawiać swoją sztukę
- Joanna Styrylska, „Mobile tigrus”, 35×50 cm, litografia, artpower.pl;
- Joanna Styrylska, „Trajektoria lotu ptaka”, 100×70 cm, litografia, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Salvador i Freddy”, 70×70 cm, litografia, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Żółta Madonna”, 100×70 cm, collage cyfrowy, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Siostry-ślad”, 30×40 cm, olej, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Przyjaciele – rozmowa”, 120×80 cm, olej, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Lunatycy”, 80×80 cm, olej, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Panna Lola Long”, 21×29 cm, tech. mieszana, artpower.pl
- Joanna Styrylska, „Rozmowa kontrolowana”, 100×70 cm, olej, artpower.pl;
- Joanna Styrylska, „Święta rodzina”, 100×70 cm, collage cyfrowy, artpower.pl;
Chyba każdą artysta ma swoją prywatną przestrzeń, gdzie rodzą się kolejne pomysły, budują skojarzenia… Co składa się na ten Pani prywatny świat?
Moja prywatna przestrzeń to momenty kiedy jestem sama, kiedy mogę się skupić. Odciągnąć uwagę od prozaicznych spraw. Oczywiście moja pracownia jest też taką przestrzenią, gdzie wytrwale czekają na mnie wszyscy moi cisi przyjaciele: pędzle, farby, papier, setki inspirujących przedmiotów, książek, zapachów i dźwięków.
Na zakończenie… Sztuka z humorem. Czy widza trzeba przyzwyczajać do tego typu połączenia?
Widza nie trzeba do niczego przyzwyczajać. Jeśli potrafi odczytać wydźwięk pracy, czy to pozytywny, czy negatywny – to dobrze. Świadczy to o inteligencji i wrażliwości człowieka. Osobiście uważam, że bardziej niebezpieczny jest fałsz w sztuce, trudny do zdefiniowania i wypunktowania.
Artykuł sponsorowany