szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

Czy opłaca się artystom umierać?

01.03.2013

Ciekawostki

Znając podstawowe mechanizmy rynku, śmierć powinna być dochodowym biznesem. Koniec życia artysty oznacza nieodwracalne wstrzymanie ‘artystycznego procesu produkcyjnego’.  Przez to, że podaż dorobku artystycznego zostaje ograniczona, prace zaczynają być postrzegane jako dobra rzadkie i bardziej luksusowe, a przez to stają się bardziej pożądane. Powstały w ten sposób niedobór wywołuje jedno z najstarszych znanych nam uczuć: zazdrość. Jest ono jeszcze dodatkowo pobudzane przez galerie, domy aukcyjne czy innych kolekcjonerów, którzy chcą sprzedać prace zmarłego artysty. Na szczęście najbardziej zasobni wielbiciele sztuki są w stanie poradzić sobie z tym problemem, dopisując kolejne zera. I tak ceny dzieł sztuki rosną…

…ale nie w nieskończoność. Powszechnie wiadomo, ze prawdopodobieństwo śmierci wzrasta wraz z wiekiem, dlatego im więcej wiosen artysta przeżył, tym mniejsze zaskoczenie, kiedy następnej już nie dożyje. W tej sytuacji ceny prac artysty odzwierciedlają świadomość zbliżającego się powoli końca, przez co efekt cenowy wynikający ze śmierci nie jest już tak znaczący.

Dodatkowo, artyści działają w środowisku konkurencji monopolistycznej. Teoretycznie zakłada się, iż wyłączność na tworzenie swoich dzieł powinna pozwolić im wplywać na ceny swoich prac. Niestety tak nie jest.  Dzieje się tak ponieważ, nie są oni w stanie obiecać, że ich działa nie stracą na wartości w przyszłości, wraz z rozwojem ich twórczości. Dopiero z chwilą śmierci artysty, to ryzyko znika.

Jednak ludzie są tylko ludźmi, i zamiast być w żałobie, zdarza im się popadać we frustracje. Dzieje się tak  najczęściej w przypadku przedwczesnej śmierci artysty, a wynika to z faktu iż rozwój najważniejszego elementu wpływającego na wartość dziel sztuki: reputacja, zostaje zaprzepaszczony. Nadzieje związane z awansem na szczeblach kariery młodego, obiecującego malarza/rzeźbiarza/itd. okazują się płonne, jego dzieła już nigdy nie staną się powszechnie znane i cenione. Przeciętni odbiorcy sztuki są bardziej łasi na znane nazwiska, niż na nieprzeciętne walory artystyczne, dlatego umieranie, zanim artysta wyrobi sobie nazwisko, nie jest dobrym rozwiązaniem. W konsekwencji śmierć wpływa negatywnie na poziom cen.

Mając świadomość tych przeciwstawnych czynników: wieku i reputacji, wpływających na ceny prac niedawno zmarłego artysty, pojawia się pokusa ustalenia optymalnego wieku na przeprawę na drugi brzeg Styksu. Ulegli jej dwaj panowie: Heinrich W. Ursprung i Christian Wiermann. Przeprowadzili oni badanie dotyczące lukratywności umierania i reputacji. Według ich analizy, śmierć naprawdę niekorzystanie oddziałuje na ceny prac artystów, którzy umierają przedwcześnie. Jednakże, im więcej lat w momencie śmierci, tym negatywny wpływ jest coraz słabszy. Zanika on zupełnie mniej więcej pomiędzy 63. a 75. rokiem życia. Jeśli uda się artyście umrzeć po przekroczeniu tego magicznego progu, reputacja zaczyna przeważać nad strachem związanym z ograniczonym zapasem prac artysty, przez co śmierci staje się pozytywnym czynnikiem, jeśli chodzi o ceny dzieł sztuki. Idąc dalej tym tropem, możemy postawić sobie pytanie, kiedy ten wpływ jest najsilniejszy. Otóż apogeum przypada na okolice 85. roku życia i sięga nawet 11% – 14%.

W swoim badaniu zwrócili uwagę również na dodatkowe aspekty, które mogą mieć wpływ na cenę dzieł sztuki. I tak oto grafiki okazują się być najmniej dochodowe. Szkice osiągają o 80% wyższe ceny, zaś płótna olejne aż o 410%! Ciekawa zależność występuje także pomiędzy rozmiarem dzieła a ceną. Im większy obraz, tym wyższa cena, ale do czasu. Kiedy dzieło przekracza rozmiary przeciętnej ściany w domu kolekcjonera, przestaje ono być już tak drogie. Rozmiar krytyczny to około 3m x 4m. Podpis jest kolejnym elementem podnoszącym wartość prac danego artysty, czasami prawie o 30%.

To zaskakujące, jak śmierć i inne ‘czysto techniczne’ czynniki kształtują ceny dzieł sztuki. Ale na wszystko należy patrzeć z przymrużeniem oka. Czasami śmierć w stosunkowo młodym wieku, zwłaszcza tragiczna albo samobójcza, tak jak w przypadku Jean-Michel’a Basquiata czy Vincenta van Gogh’a, może okazać się najlepszym wabikiem dla kolekcjonerów. W końcu Portret doktora Gacheta (skromne 67 cm × 56 cm) jest  jednym z najdroższych obrazów na świecie…

fot. Vincent van Gogh, Portret doktora Gacheta (wersja I), czerwiec 1890 olej na płótnie 67,0 × 56 cm kolekcja prywatna

Karolina Prawdzik

Portal RynekiSztuka.pl

portal_rynekisztuka_portal

 

 

 

 

O autorce

Karolina Prawdzik, absolwentka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie na kierunku Finanse i Rachunkowość, ze specjalizacją Bankowość Inwestycyjna oraz Rynek Nieruchomości a także Vrije Universiteit w Amsterdamie, gdzie obroniła pracę magisterską dotyczącą inwestycji w sztukę. Obecnie zajmuje się doradztwem finansowym oraz inwestycjami alternatywnymi.

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.