Jakiś czas temu rozpoczęliśmy cykl artykułów poświęconych twórczości młodych artystów polskiego pochodzenia, którzy przez to, że jeszcze stosunkowo młodzi, nie mieli szansy zaistnieć na szeroko rozumianym rynku sztuki.
Wychodząc więc z założenia, że ilość uzdolnionych, niedocenionych jeszcze twórców w dalszym ciągu jest ogromna, postanowiliśmy cykl ten odnowić. Wobec tego publikowane przez nas teksty będą miały przede wszystkim za zadanie zaprezentować szerszemu gronu odbiorców interesujące postawy i działania artystyczne zarówno z zakresu malarstwa, rysunku, rzeźby, jak i sztuki nowych mediów.
Piotr Mosur
Dzisiejszy przegląd zaczniemy od artysty, którego twórczość intryguje od dłuższego już czasu. I oczywiście pomimo tego, że sporej grupy jego realizacji nie można nazwać nowatorskimi, to niektóre z wykonywanych przez artystę obrazów, grafik czy szkiców mają naprawdę ciekawy wyraz. Piotr Mosur, bo o nim mowa, urodził się w 1990 roku w Sosnowcu i aktualnie studiuje malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku w pracowni Jacka Kornackiego (ur. 1964). Przyglądając się poszczególnym cyklom autorstwa młodego twórcy, można uznać, że poprzez swoje malarstwo podejmuje stosunkowo dojrzały dialog z tradycją sztuki europejskiej, jak i w szczególności polskiego malarstwa – w wielu obrazach bowiem widać ogromny wpływ Tadeusza Kantora, co jednak w przypadku obrazów Mosura nie jest nachalne i nie przytłacza. Pomimo podobnego użycia konturu, sylwetowego traktowania postaci, jak i też stosowania formuły asamblażu malarskiego (Ratunku! Wiadomość ciągle aktualna!, technika mieszana/płótno,110x80cm), styl ten nie jest powieleniem Kantora, a wolną inspiracją czy też swobodną „wariacją na temat”. W twórczości młodego artysty – zarówno malarskiej, jak i graficznej – charakterystyczną staje się ekspresyjna kreska, wyraźny, gruby kontur, w wielu przypadkach pozbawienie obrazowanych postaci zindywidualizowanych cech, jak i kolor abstrakcyjny. Nie można zapomnieć też o celowych deformacjach (In Flagranti III. Traktacik o Słabostkach – Ćma Barowa, olej/płótno, 100x100cm) czy szkicowej, szybkiej estetyce – w rzeźbie uzyskiwanej za pomocą techniki non finito. Lecz i to nie zawsze – Piotr Mosur, jest także utalentowanym portrecistą, co widać w – szczególnie dwóch monochromatycznych – przejmujących – utrzymanych w stylistyce realistycznej obrazach, które odnoszą się do tematyki historycznej – Portret Walentego Milczarskiego oraz bardzo poruszający Portret Józefa Draguna.
Jak mówi: istotą mojego malarstwa jest moje „zdarzenie” tj. ugruntowanie idei, wiara, wspomnienie, walka o pamięć, czy sama świadomość bezpowrotności. Stąd i na moich obrazach można zaobserwować wspaniałych polskich bohaterów, momenty mojej wyprowadzki z domu rodzinnego, fascynacje mistrzem Kantorem czy samo podejście do sztuki, jako dziedziny organicznie wręcz ze mną związanej.
Dlatego też wydaje mi się, że warto śledzić poczynania młodego artysty, jak i – co szczególnie ciekawe – rozwój w pewnym sensie wyrobionego już stylu malarskiego.
Adam Martyniak
Kolejnym, równie interesującym i także studiującym jeszcze twórcą jest urodzony w 1988 roku Adam Martyniak. Prezentowana przez niego stylistyka w żaden sposób nie przypomina opisywanego powyżej Piotra Mosura i zbliżona jest bardziej do chłodnej, logicznej abstrakcji geometrycznej. Działania młodego twórcy bazują bowiem przede wszystkim na eksperymencie formalnym, w ramach którego szczególnie interesującą staje się stosowana przez niego technika – czasem używana jest tu masa bitumiczna, innym razem tworzący wypukłe, fakturowe formy, zaschnięty olej lniany. Ale jest jeszcze coś, co wyróżnia młodego malarza – jest to w pewnym sensie – raczej niecelowe, bardziej intuicyjne – osadzenie swej twórczości w tradycji szkoły wrocławskiej. Już na pierwszy rzut oka – w przypadku niektórych prac – pod względem kompozycyjnym, narzucają się skojarzenia z twórczością Józefa Hałasa – innym razem – poprzez strukturę, z popularnym w latach 50. XX wieku malarstwem materii. Przeważnie obrazy utrzymane są w chłodnej tonacji z przeważającą ilością bieli, która stanowi idealne tło dla pozostałych, często wypukłych elementów. Zadziwiająca jest tu także czystość, precyzja, uporządkowanie, jak i umiejętność budowania kompozycji, która zawsze jest idealnie wyważona – stosunkowo rzadko – patrząc na obraz – zdarza się mieć uczucie, że jest on w pełni ukończony i niczego już w nim brakuje. Martyniakowi – póki co – się to udaje. Jeśli chodzi zaś o wykształcenie artystyczne, to ukończył on Liceum Plastyczne im. Jana Cybisa w Opolu i aktualnie studiuje malarstwo we wrocławskiej ASP, od niedawna będąc w znanej i cenionej pracowni Wojciecha Lupy.
Daria Pietryka
Również z wrocławskim środowiskiem związana jest Daria Pietryka, która w 2007 roku ukończyła Wydział Architektury Wnętrz na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, a następnie studia inżynierskie na University College w Dublinie. Pomimo tego, że na co dzień zajmuje się projektowaniem, to również – utrzymane na wysokim poziomie – malarstwo nie jest jej obce. Można powiedzieć, że w obrazach tych widać wpływ architektury – bowiem przestrzeń malarska w dużym stopniu budowana jest za pomocą – mniej lub bardziej widocznych – brył (Out, olej/płótno, 10x100cm). Postaci mają rzeźbiarski, statuaryczny charakter – szczególnie w nowszych pracach są przysadziste, czasem masywne i brak im subtelności czy też eteryczności. Warto zwrócić uwagę także na charakterystyczny dla prac Pietryki pozorny dynamizm – pomimo, że w obrazach tych często zawarty jest ruch czy też kompozycja oparta jest na liniach diagonalnych, to i tak przeważa statyka, jakby zawieszenie w bez-czasie, w bliżej nieokreślonej, wyciszonej przestrzeni (Waiting, olej/płótno, 100x80cm). Tematyka prac wrocławskiej artystki porusza bowiem zagadnień egzystencjalnych – na pierwszy plan wysuwają się postaci osamotnione, pogrążone we własnych myślach czy też w pojedynkę walczące z otaczającą je rzeczywistością (Tideland, olej/płótno, 110x80cm). Ale też nie ma co generalizować, gdyż analizując rozwój twórczości artystki, można stwierdzić, że zmienił się nieco charakter jej obrazów – stały się jakby bardziej krzyczące, agresywne i zatraciły swój pierwotny, zbliżony do dekoracyjnego charakter (Handmade, olej/płótno, 30x40cm czy Nothing Soup, olej/płótno, 50x50cm). W nowych pracach zdecydowanie nasyciła się paleta barwna, a sam kolor stał się istotnym czynnikiem budującym kompozycję (Maryna 2, olej/płótno, 100x100cm). Z wyjątkiem prac inspirowanych Chinami, w większości postać pozbawiona została detalu i tym samym poddano ją postępującej dekonstrukcji. W przeważającej ilości obrazy wrocławskiej artystki namalowane są na wysokim poziome – zarówno artystycznym, jak i technologicznym – dlatego też zachęcam do bliższego przyjrzenia się jej realizacjom.
Agata Kus
Dla równowagi jeszcze jedna artystka – Agata Kus (ur. 1987), niezwykle utalentowana, młoda malarka, ale także autorka instalacji rysunków i grafik, która zainteresowała mnie cyklem obrazów (np. Cykl Rozwiązanie) prezentowanych w ramach wystawy Es war einmal eine böse Wölfin w Galerii Sandhofer (2012). Wykorzystując w nich wątki animalistyczne ( Cykl Rozwiązanie), niezmiennie – chociaż w zawoalowanej formie – odniosła się do interesujących ją problemów związanych z szeroko pojętą cielesnością i tożsamością. Artystka posługuje się wieloma mediami, w tym również wideo – jedną z realizacji jej autorstwa (Matka, wideo, 2012) można było oglądać w ramach tegorocznego Biennale Mediów Sztuki WRO (wystawę zatytułowaną Pierścienie Saturna do 16.06 można zwiedzać we wrocławskim Pałacu Ballestremów). Pomimo tego, że w dużej mierze prace malarskie wpisują się w popularną dziś w młodym malarstwie polskim tendencje do upraszczania czy fantasmagorycznych scen (Z cyklu: Sukienka po matce, akryl na płótnie, 22 x 16 cm, 2011), to warto obserwować jej twórczość, która niezmiennie ewoluuje. Kus, od 2002 roku, razem z Katarzyną Kukułą, współtworzy krakowską grupę artystyczną KuKu. Akademię Sztuk Pięknych ukończyła w 2012 roku, broniąc dyplom w pracowni prof. Leszka Misiaka. Warto zaznaczyć także, że artystka ma na koncie wiele nagród takich, jak np.: wyróżnienie honorowe za osiągnięcia artystyczne na festiwalu FAMA, Świnoujście (2011), w konkursie „Na dzieło”, ASP Kraków (2011) oraz Wyróżnienie w I Edycji Ogólnopolskich Konfrontacji Uczelni Artystycznych, Radom (2011). Jest także wielokrotną stypendystką (Stypendium Małopolskiej Fundacji Stypendialnej Sapere Auso 2011; Stypendium twórcze im. Jana Matejki 2011; Stypendium MKiDN 2011).
Zaprezentowane powyżej sylwetki młodych twórców w zestawieniu tym ukazują zupełnie odmienne postawy, estetyki, jak i dążenia, przez co ogląd ich działań – według mnie – może być pełniejszy. Wydaje mi się również, że niezależnie od tego czy prezentowana stylistyka jest nam bliska, czy też wybitnie odległa, to bez wątpienia każda z nich ma w sobie coś interesującego, co warte jest zgłębienia.
Kama Wróbel
Portal RynekiSztuka.pl