„Najbardziej interesuje mnie moment, kiedy plamy za chwilę mogą stać się twarzą, postacią, pejzażem. Opowiadam obrazami jakieś historie, opowiadania malowane pędzlem i farbą. Chcę, żeby perypetie plam i kresek też były w tych historiach widoczne” – z artystą Robertem Bublem rozmawia Alicja Karłowska, artpower.pl.
Alicja Karłowska: Czym jest dla Pana abstrakcja, czy każdy obraz ma w sobie coś z abstrakcji?
Robert Bubel: Obraz jest powierzchnią płaską pokryta plamami w określonym porządku – ten układ plam rządzi się zasadami abstrakcyjnymi, np. równowagi. Dopiero potem abstrakcyjny porządek przywołuje w naszym umyśle jakieś wyobrażenia, czy emocje. Tych „porządków” jest mnóstwo. Jedne przenoszą nas w świat figur i rzeczy jakby bezpośrednio, inne jedynie sugerują albo zatrzymują naszą uwagę na materialności plamy… albo wszystko jednocześnie! I tak jest najlepiej. Mnie najbardziej interesuje moment, kiedy plamy za chwilę mogą stać się twarzą, postacią, pejzażem. Opowiadam obrazami jakieś historie, opowiadania malowane pędzlem i farbą. Chcę, żeby perypetie plam i kresek też były w tych historiach widoczne.
Czy gest, ruch ukazany w pracy plastycznej, może wyrazić więcej niż zapisane słowo?
To zależy jak się te słowa zapisze. Przykładowo: dzieło literackie zbudowane jest ze słów, a mówi więcej, niż znaczenie poszczególnych zdań. Ale jeśli zapytamy, czy da się opowiedzieć i zapisać to, co jest na obrazie, odpowiedź brzmi: nie da się. W tym sensie praca plastyczna zawsze wyraża więcej, bo nadwyżka sensu, to cecha dzieła sztuki.
Pana obrazy przypominają fotografie, reportaż o całkiem zwykłych historiach ludzi, Czy to rodzaj zachęty, by uważniej przyglądać się codzienności?
Można to pewnie i tak rozumieć. Przyglądam się codzienności. Myślę, że opowiadając o doświadczeniach, prywatnych spostrzeżeniach, można powiedzieć coś ważnego dla nas wszystkich. W osobistym przeżyciu, tkwi część doświadczenia uniwersalnego. Stąd ta skadrowana fotografia – takie prywatne historie, czasem reportażowe.
Niektóre z Pana wystaw, miały w swym tytule słowo: ”postać”. Wydaje się, że to kluczowe słowo, charakteryzujące Pana twórczość…
Dzisiaj jest kluczowe, ale są też inne ścieżki. Sporo pracuję jednocześnie nad innymi wątkami tematycznymi. „Postaci i miejsca” to robocza nazwa cyklu, który ilościowo tak się rozrósł, że nazwa pojawiła się sama. Cele w pracy wyznaczam sobie nieco inaczej, niż wypisując temat i malując trzymając się kurczowo słowa-klucza; i po pięćdziesięciu obrazach zmiana tematu… Jeśli ktoś szuka słów kluczowych, to podpowiadam: ‘intuicja’ i ‘emocje’. Ale może ktoś znajdzie lepsze. Malarze nie mają dystansu do swojej pracy!
Jakie Pan sobie stawia zadania, jako artysta: budzić wrażliwość, realizować własne pasje, a może w przypadku twórczość trudno mówić o konkretnych wytycznych?
„Budzić wrażliwość” brzmi dla mnie jakoś wychowawczo i misyjnie; a nie mam takich ambicji. Na pewno zdarzają się takie momenty, że ktoś stając przed obrazem doświadcza jakichś emocji, które zapomniał lub dawno nie przeżył. Ale to bierze się z wrażliwości odbiorcy, jeśli obraz mu w tym pomógł, to dobrze. No i jest nas już dwóch. Wytyczne? Mam coś do powiedzenia, chcę i umiem to zrobić, sądzę, że może być to ważne nie tylko dla mnie. A ponieważ jest rosnące grono ludzi, którzy chcą to oglądać, przeżywać, chwalić lub ganić, to chyba mam rację.
Robert Bubel – malarz, ur. w 1968 w Żarkach k/Częstochowy. Studiował malarstwo w ASP w Krakowie, dyplom w pracowni prof. Z. Grzybowskiego w 1997. Uprawia malarstwo, rysunek i techniki pokrewne. W swoich obrazach posługuje się tradycyjnymi środkami malarskiej ekspresji ugruntowanymi w XX w. Podkreślając wartość gestu i ekspresyjnej plamy studiuje relacje między figuratywnymi i abstrakcyjnymi.
Prace artysty są do nabycia w galerii artpower.pl: http://www.artpower.pl/robert-bubel/galeria/269/
Fot. Robert Bubel, „Czarnoksiężniku, gdzie jesteś?”, olej na płótnie 55×110 cm, artpower.pl
Artykuł sponsorowany