
W poniedziałek informowaliśmy o zdumiewającym odkryciu, jakiego dokonały niemieckie władze w jednym z monachijskich mieszkań. Ponad 1400 obrazów zagrabionych w czasie II Wojny Światowej przez nazistów, jako egzemplarze „sztuki wynaturzonej“ zostało odnalezionych już niemal dwa lata temu. Dziś przedstawiamy nowe szczegóły dotyczące całej sprawy.
To bez wątpienia największe znalezisko zaginionych w XX wieku dzieł sztuki od czasów zakończenia II Wojny Światowej. Początkowy szok związany z odkryciem przerodził się jednak w powszechne oburzenie oraz kolejne pytania. Dlaczego niemieckie władze tak długo zwlekały z ujawnieniem informacji? Jak będzie postępował proces odzyskiwania dzieł przez ich prawowitych właścicieli? Meike Hoffmann, historyk sztuki, która pracowała nad identyfikacją i badaniem autentyczności znalezionych dzieł, potwierdza, iż w mieszkaniu Corneliusa Gurlitta (syna Hildebranda Gurlitta) stojącego na czele eksportu zagrabionych przez Trzecią Rzeszę dzieł, znaleziono 1406 obrazów, z czego 1285 było nieoprawionych, a 121 posiadało ramy. Wśród nich znalazły się dzieła mistrzów europejskiego malarstwa, takich jak Picasso, Matisse, Chagall, Renoir, Toulouse-Lautrec, Otto Dix, Courbet i wielu innych. O istnieniu części z nich nigdy wcześniej nie było nawet wiadomo. Sprawia to, iż odkrycie urasta do rangi historycznego i ma niebywałe znaczenie dla świata sztuki. Wszystkie prace, jak zapewnia Hoffman, są doskonałej jakości i odnalezione zostały w stanie niemal nienaruszonym. Sytuacja, zdaniem naukowca, ujawnia ogromną lukę w historii sztuki.
Wbrew podawanym dotychczas informacjom, jakoby znaleziska dokonano w maju 2011 roku, dyrektor urzędu celnego Monachium, Siegfried Klöble, oświadczył, iż działania interwencyjne trwały od 28 lutego do 2 marca 2012 roku. Część niemieckich urzędników, w tym ekspert do spraw łupów nazistowskich, Monika Tatzkow, potwierdzają jednak fakt, iż pogłoski o wyjątkowym odkryciu krążyły wśród koneserów sztuki już od dłuższego czasu. Cała sprawa skrytykowana została przez opinię publiczną, która zarzuciła niemieckim urzędnikom, iż ci nie podjęli dotychczas żadnych starań, by doprowadzić do zwrócenia obrazów ich prawowitym właścicielom. Nie została bowiem opublikowana nawet lista znalezionych dzieł, która w znacznym stopniu ułatwiłaby poszukiwania rodzinom od 75 lat próbującym odzyskać choćby część zagrabionych przez nazistów majątków. Dziennikarz Thomas Roell, który jako pierwszy opublikował informację na temat znaleziska, twierdzi jednak, iż nawet z listą dzieł udowodnienie praw do ich własności może okazać się bardzo trudne. Broni on niemieckich urzędników, twierdząc, że zdawali sobie oni sprawę z problematyczności całego procesu, który nastąpi po opublikowaniu informacji na temat znaleziska. Na zorganizowanej we wtorek w Augsburgu konferencji prasowej poświęconej całemu zdarzeniu, nadprokurator Reinhard Nemetz oznajmił, iż ujawnienie informacji na temat całej sprawy wcześniej mogłoby okazać się szkodliwe dla śledztwa. Sprawa została zatajona również w trosce o bezpieczeństwo znalezionych obrazów.

Niemieccy urzędnicy: (od lewej) Bernhard Haller, Siegfried Kloeble, Reinhard Nemetz, Meike Hoffmann podczas wtorkowej konferencji prasowej w Augsburgu. Fot. Christof Stache
Mimo dokonanego znaleziska, prokuratura nie wie, gdzie przebywa 79-letni Cornelius Gurlitt. Przesłuchiwani sąsiedzi utrzymują natomiast, iż nie widzieli go od lata. Gurlitt posiada austriacki paszport, w Salzburgu znajdować ma się natomiast zaniedbany dom, będący jego własnością. Pytanie, czy Gurlitt może posiadać dzieła sztuki zgromadzone także w innych miejscach, w dalszym ciągu pozostaje bez odpowiedzi.
Mimo nacisków, niemieckie władze nie zdecydowały się na publikację pełnej listy odnalezionych dzieł. Poinformowały jednak, iż każdy, kto podejrzewa, że może wśród nich znajdować się jego własność, może się do nich zgłosić. Wartość znalezionych obrazów szacuje się na miliard euro.
Fot. Obrazy niemieckiego malarza i grafika Otto Dixa. Zdjęcie: Michael Dalder
Eliza Ortemska
Portal RynekiSztuka.pl