
Obraz zakupiony przez angielskiego księdza za 400 funtów okazał się dziełem samego mistrza Van Dycka. Duchowny kupił płótno w sklepie z antykami i przez 12 lat był całkowicie nieświadomy jego wartości. To najcenniejsze odkrycie, jakie poczyniono w trakcie 36 lat nadawania programu „Antiques Roadshow”. Wartość płótna szacowana jest na ok. 400 tysięcy funtów.
Ciekawość i chęć profesjonalnego wycenienia obrazu zaprowadziły właściciela do programu telewizyjnego Antiques Roadshow. Prowadząca wraz z ekspertem Philipem Mouldem rozpoznali w obrazie charakterystyczne cechy malarstwa van Dycka. Trwające wiele tygodni próby identyfikacji obrazu nie pozostawiły żadnych wątpliwości. Dzieło rzeczywiście wyszło spod pędzla mistrza, a jego wartość wzrosła tysiąckrotnie w porównaniu do ceny za jaką nabył je ksiądz McLeod. To największe odkrycie w ciągu 36 lat nadawania programu.
[vsw id=”XkRgVie7bG0″ source=”youtube” width=”650″ height=”450″ autoplay=”no”]
Właściciel oryginału określił zaistniałą sytuację jako nieprawdopodobną i nie ukrywał swojej radości. Należy dodać, że powodem zakupu obrazu była bogato zdobiona rama. To jednak sam XVII-wieczny portret będzie przedmiotem sprzedaży, z której środki duchowny chce przeznaczyć na zakup nowych dzwonów.
Eksperci uważają, że odnaleziony obraz jest częścią przygotowań Van Dycka do namalowania cyklu portretów. To kolejny przypadek, kiedy element twórczości tego flamandzkiego artysty zostaje odnaleziony. W roku 2011 Philip Mould, biorący również udział przy rozpoznaniu tego obrazu, zidentyfikował trzy pominięte wcześniej dzieła Van Dycka.
Pomimo tego że powyższa historia nie jest tak spektakularna jak monachijskie odkrycie ostatnich miesięcy to i tak zaliczana jest do niezwykle rzadkich. Wobec tego nasuwa się pytanie czy powyższe wydarzenie wpłynie na decyzję wywiezienia ostatniego autoportretu Sir Van Dycka z Wielkiej Brytanii? Decyzja zapadnie w ciągu 3 miesięcy.
Źródło: JEFF OVERS/BBC/PA
Katarzyna Grzemska
Portal Rynek i Sztuka
Niestety, nie zgadzam się z powyższymi wypowiedziami. Osobiście korzystam z innych rozwiązań i póki co się nie zawiodłam. Nie wiem, dlaczego przedmówcy mają tak złe doświadczenia…