Głośna sprawa obrazów znalezionych w Monachium powoduje, że wielu uczonych zastanawia się jak funkcjonował system nazistowskich grabieży dzieł sztuki. Czy możliwe jest ustalenie tożsamości przestępców sprzed wielu lat?
Sprawa z Monachium była wielokrotnie wspominana w mediach, domniemany właściciel kolekcji – Cornaelius Gurllit – twierdzi, że jest niewinny. Jego ojciec, rzekomo ukrywał obrazy przed zniszczeniem z rąk urzędników III Rzeszy. Wielce prawdopodobnym jest, że nie był to jedyny człowiek handlujący sztuką pod protekcją III Rzeszy. Wielu koneserów sztuki, dealerów, urzędników, czy historyków, przyjechało do Monachium, żeby wdrożyć nazistowski system grabieży, a następnie zrehabilitować się po wojnie. W ten sposób powstał tajny rynek obrotu dziełami sztuki.
Artystyczne podziemie
W trakcie zimnej wojny Amerykanie mniej intensywnie zajmowali się regulowaniem spraw o post-nazistowskim charakterze. Większość obowiązków przekazanych zostało w ręce Zachodnich Niemiec, a wśród nich kwestia skradzionych dzieł sztuki. Ta kontrowersyjna decyzja spowodowała uniewinnienie wielu nazistowskich zbrodniarzy, a także zniknięcie wielu dokumentów, w których zarejestrowani byli potencjalni grabieżcy. Ślad prowadzący do wyjaśnienia sprawy został przerwany, a większość przestępców po rehabilitacji zaczęła działalność z pustą kartoteką.
Osobą, która wyjawiła sposób funkcjonowania powojennego rynku sztuki na terenie Monachium był Bruno Lohse. Lohse pełnił funkcję pełnomocnika ds. sztuki Hermanna Göringa. Po wojnie został skazany na 2 lata więzienia, lecz nie musiał poddać się procesowi denazyfikacji – nie był bowiem licencjonowanym pośrednikiem, a jedynie „doradcą”. Wiadomo, że Lohse nie zdradził wszystkich tajemnic, ale powiedział wystarczająco wiele, żeby odtworzyć charakter rynku sztuki w tamtych czasach.
Okazało się, że w Monachium funkcjonowała sieć wiążąca ze sobą pośredników i ekspertów, którzy wcześniej współpracowali z Nazistami. Wszyscy się znali i pomimo tego, że czasami nie darzyli się sympatią musieli z sobą współpracować. Funkcje pełnione w sieci przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Prowadzono kryjówki pod przykrywką kancelarii i biur, a wszystko to nierozerwalnie łączyło się z postacią: Adolfa Hitlera.
Sprawa Hildebranda Gurlitta
Gurllit pełnił podobną funkcję co Lohse, w 1938 roku współpracował bezpośrednio z Fuhrerem i na jego rozkaz miał zdobywać obrazy pod przykrywką akcji: „sztuka zdegenerowana” . Pomimo tego, że pochodzenie Gurlitta było kwalifikowane jako „rasa mieszana drugiego stopnia”, mógł on pracować w III Rzeszy. Kluczowymi dla jego życia okazały się umiejętności – wiedza o sztuce, połączenia międzynarodowe, ale także znajomości w nazistowskiej biurokracji. Lohse wymieniał Gurlitta jako jednego członka sieci zajmującej się sztuką, którego wielokrotnie widywał w punktach strategicznych. On sam twierdził, że z Lohse spotkał się tylko raz, podczas wystawy.
Gurlitt w trakcie trwania wojny wzbogacał się na korupcji, pierwsza wzmianka dotycząca oddanych na przechowanie obrazach zawiera 314 pozycji usuniętych z niemieckich muzeów państwowych. Za każdy zdobyty obraz Gurlitt otrzymywał 25% prowizję. Miał on również możliwość nabywania obrazów osobiście pod przykrywka Ministerstwa. Dowiedziono, że w 1940 roku kupił 200 prac za średnia cenę 4,65 dolarów za obraz. Wiele z transakcji związanych było ze szwajcarską i austriacką siecią sprzedawców. W 1945 roku. Gurlitt zeznał amerykańskim Aliantom, że wszystkie nabyte przez niego obrazy spłonęły się w Dreźnie – co okazało się kłamstwem. Skonfiskowano ponad 100 jego dzieł.
Zdarzenia rzucające nowe światło na sprawę miały miejsce w 2010, kiedy syn Gurlita – Cornellius został zatrzymany na trasie z Zurychu do Monachium z 12 000 dolarów w gotówce, które jak twierdził pochodziły od Eberharda Kornfelda (wcześniej zamieszanego w sprawę nazistowskich kradzieży sztuki). Sprawa pozostaje w dalszym ciągu niewyjaśniona.
Zgromadzone w monachijskim mieszkaniu dzieła sztuki odgrywają ogromną rolę w historii Niemiec. Nie są to obrazy bezwartościowe, wręcz przeciwnie, wiele z nich ukazuje niemiecką spuściznę kulturalną. Powiązania pomiędzy Niemcami, Austrią, Liechtensteinem i Szwajcarią zawsze były bardzo silne, ma to również odzwierciedlenie w sprawie grabieży dzieł sztuki. Kto wie ile istotnych faktów związanych z tą aferą nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Katarzyna Grzemska
źródło: ARTnews
fot. Max Beckmann, Lion Tamer, źródło: lemperz.com. Czytaj więcej
Portal Rynek i Sztuka