We Włoszech rozpoczęły się badania DNA na szkielecie należącym do Lisy Gherardini, znanej z portretu Leonarda da Vinci „Mona Lisa”. Wiadomość została przekazana przez Silvano Vincetiego, który oświadczył, że jeśli szczątki okażą się autentyczne podejmie się komputerowej rekonstrukcji twarzy florenckiej patrycjuszki.
Identyfikacja kodu genetycznego składa się z porównania DNA szkieletu wraz z odnalezionymi w klasztorze Sant’Orsola we Florencji kośćmi krewnych Gherardini. Rezultaty wnikliwej analizy poznamy prawdopodobnie w maju lub czerwcu.
Eksperci uważają, że Lisa Gherardini mogła pozować mistrzowi między rokiem 1503, a 1506 . Obraz prawdopodobnie nie został wtedy dokończony, a da Vinci pracował nad nim do ok. 1517 roku posiłkując się innymi modelami. Nowoczesna – jak na tamte czasy – forma portretu, a także specyficzny wyraz twarzy Giocondy spowodowały, że dzieło stało się popularne na krótko po zakończeniu procesu twórczego. Szczególną uwagę wzbudzało jednak na przełomie XVII i XVIII wieku, kiedy uzyskało status ikony nurtu romantycznego.
Współcześnie obraz jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych na arenie międzynarodowej i każdego roku sprowadza tłumy do paryskiego Luwru. „Famme fatale” swoich czasów jest kobietą, która pod delikatnym uśmiechem skrywa jakąś tajemnicę.
Silviano Vinceti twierdzi, że jeśli nie uda mu się znaleźć Gherardini historycy i eksperci będą dalej spekulować, kim była spoglądająca z obrazu Mona Lisa. Siwowłosy pasjonat wprawił w osłupienie opinie publiczną, kiedy w 2011 roku ogłosił, że Da Vinci na drugim etapie malowania używał męskiego modela. Jego zdaniem postać na obrazie ma widoczne androgeniczne cechy. „Mona Lisa” jest jednym z tych dzieł, które kryje za sobą wiele niedostrzegalnych symboli. Niewykluczone, że Leonardo podczas tworzenia chciał przekazać własne poglądy artystyczne oraz filozoficzne.
Jeżeli identyfikacja Gherardini zakończy się sukcesem to możliwe, że wywoła ona kolejną falę dyskusji na temat właściwego przekazu artysty.
Katarzyna Grzemska
Portal Rynek i Sztuka