Kontrowersyjna działalność ekspertów sztuki
25.02.2014
Kolekcjonowanie od podstaw, Świat: wydarzenia
Zjawisko fałszerstwa we współczesnym świecie stało się bardzo powszechne. Niejednokrotnie Rynek i Sztuka przybliżał przesłanki, a także sposoby podrabiania dzieł mistrzów. W obliczu tej niebezpiecznej tendencji znalazł się jednak ktoś, kto potrafi głośno mówić o praktykach wykorzystywanych przez fałszerzy i co gorsza pseudo ekspertów. Martin Kemp postanowił publicznie wyrazić swoją dezaprobatę dotyczącą deprawacji na współczesnym rynku sztuki.
Niedawno Fundacja Keitha Haringa– nowojorskiego artysty-ikony znanego z „kreskówkowego” stylu – została pozwana przez kolekcjonerów za matactwo w obrębie autentyczności 90 prac autora. Nie cichną komentarze dotyczące korzyści finansowych wynikających z tego oszustwa. Powyższy przykład nie pozostaje odosobniony na światowym rynku sztuki. Spalony, sfałszowany obraz Chagalla kupiony za 100 000 funtów, czy zamknięta, z powodu wykrycia kopii, wystawa prac Joan Miro w Stambule są jedynie czubkiem góry lodowej.
Często sprawy o podobnej specyfice nigdy nie ujrzą światła dziennego. Działające podziemie fałszerzy niejednokrotnie wspierane jest przez wielkie agencje, czy pseudo specjalistów poświadczających o autentyczności dzieł. Kolekcjonerzy nie zdają sobie sprawy, że mimo szczerych chęci mogą zostać ofiarami przestępstwa.
Martin Kemp, emerytowany profesor historii sztuki na Uniwersytecie w Oksfordzie, jest zaniepokojony faktem skutecznego manipulowania dowodami historycznymi, naukowymi oraz wizualnymi. Ekspertom wytyka brak wiedzy, który tylko pozornie usprawiedliwia błędy popełniane przy rozpoznawaniu dzieł. Jego zdaniem na rynku działa wiele narzędzi dużo bardziej kontrowersyjnych niż niski poziom wykształcenia akademickiego. Ignorowanie wyników badań, w celu osiągnięcia korzyści finansowych, jest wykorzystywane w skali międzynarodowej. W takiej sytuacji pseudo specjaliści zasłaniają się swoimi ubezpieczeniami za tzw. „błąd w sztuce”.
Często opinie wykonane przez ekspertów nie są potwierdzane przez inne jednostki. Dzieje się tak z powodu braku czasu, ślepego zaufania, a także przez konflikt interesu reprezentującej dzieło instytucji. Większość pseudo ekspertów twierdzi, że jest w stanie rozpoznać wiele różnorodnych artefaktów wykonanych przez prawdziwych mistrzów. Nawiązując jednak do wypowiedzi Kempa jest to bardzo naciągane stwierdzenie. On sam specjalizuje się w dziełach Leonarda da Vinci i twierdzi, że trzeba wielu lat, aby być pewnym swoich oświadczeń. Idąc do specjalisty należy przygotować się na to, że prawdopodobnie uzyskamy informację, którą chcemy usłyszeć.
Co więcej, eksperci w dzisiejszych czasach są opłacani przez jednostki należące do długiego łańcucha interesariuszy rynku sztuki. Ich zapłatą jest prowizja ze sprzedaży danego dzieła, ale także specjalne opłaty za pozytywne ekspertyzy. Coraz dłuższa lista podmiotów dzieląca kupca ze sprzedawcą także sprzyja szerzeniu się korupcji.
Uczciwi gracze są przytłoczeni takim obrotem sprawy i niejednokrotnie nie poddają dzieł testom w obawie przed błędnym oszacowaniem, a następnie sprawą sądową. Martin Kemp zwraca uwagę na to, że nie istnieją normy regulujące pracę ekspertów sztuki. Chaos i deregulacja sprawiają, że zasady panujące w tym segmencie są porównywane do „dzikiego zachodu”. Podkreśla również, że już czas na przeprowadzenie reform.
Katarzyna Grzemska
Portal Rynek i Sztuka
Panią Katarzynę Grzemską proszę o kontakt. Z poważaniem, Andrzej Kłopotowski