
Impresjonizm, fowizm i kubizm, połączone przez klarowny i mocny przekaz, będący także jednym z najważniejszych w XX wieku. To właśnie pozostawił po sobie Henri Matisse.
Czas rekonwalescencji często jest momentem spustowym w życiu artysty. Jednym z najlepszych tego przykładów jest Frida Kahlo (ofiara poważnego wypadku komunikacyjnego), ale także Henri Matisse. Wszystko zaczęło się od zapalenia wyrostka robaczkowego, w którego rezultacie Matisse musiał całymi dniami leżeć w łóżku. To wtedy otrzymał od matki kredki, które po kilku miesiącach ujawniły jego artystyczny talent i popchnęły na studia. Podjął studia w Paryżu, gdzie oczarował go przepełniony światłem i barwami impresjonizm, a następnie nieco bardziej rygorystyczny neoimpresjonizm. Duży wpływ wywarł na niego Paul Signac i pointylizm. W 1905 roku wzmocniona buntem miłość do kolorów dała początek fowizmowi. Poszukiwanie równowagi pomiędzy kształtem i kolorem stało się głównym tematem prac Matisse’a.
Jego pierwsze prace, które co prawda były przedmiotem żartów i kpin, z miejsca umieściły artystę w czołówce francuskiej awangardy. Była do grupa, którą za utalentowaną i wyzwoloną uważała tylko niewielka garstka znawców sztuki. Byli nimi m.in. Gertruda Stein, która odkryła talent Picassa, oraz Sergei Chtchoukine, który od razu zamówił prace Matisse’a. Tym sposobem nazwisko Matisse wydostało się poza francuskie granice i zaczęło być rozpoznawane w Stanach Zjednoczonych (nie bez zasługi Alberta Barnesa, na którego zamówienie powstało jedno z ikonicznych dzieł XX wieku „La Danse”). Amerykański rynek wciąż ceni prace Matisse’a – niemalże 40% jego prac jest sprzedawanych właśnie tam. W Nowym Jorku ustanowiono także większość z rekordów dla dzieł Matisse’a – 16 z 19 kilkumilionowych aukcji zostało przeprowadzonych właśnie tam.
Pierwszy ośmiocyfrowy rekord Matisse’a został ustanowiony w 1989 roku, u szczytu kryzysu. Kolejny rekord Matisse’a miał miejsce dopiero w 2007 roku, kiedy to jego „L’Odalisque, harmonie bleue” zostało sprzedane za 30 mln dolarów, aż o 10 mln dolarów więcej niż oczekiwano. Najwyższą kwotą zaoferowaną za obraz tego artysty, było 32 mln euro za obraz „Les Coucous, tapis bleu et rose” w 2009 roku. Co zaskakujące, był to czas kiedy notowania w Wall Street były najniższe od 12 lat.
Również rzeźby Matisse’a osiągają zawrotne kwoty na aukcjach sztuki. W 2000 roku „La serpentine – La femme à la Stèle – L’araignée” sięgnęła niemalże 13 milionów dolarów, bijąc w ten sposób rekord Picassa, jeśli chodzi o najdroższą rzeźbę. Natomiast w 2010 roku „Nu de dos, 4 état (Back IV)” została sprzedana za… 43,5 mln dolarów.
Wartość dzieł Matisse’a jest jednak bardzo różna. Połowa z nich została sprzedana za mniej niż 6 tys. euro, jak na przykład rysunek „Nu”.
W późniejszym okresie swojego życia, kiedy nie mógł już poruszać się bez wózka, Matisse zwrócił się w kierunku wycinanek. Miał 72 lata, kiedy pierwszy raz zaczął wycinać kształty z papieru, bez uprzedniego tworzenia szkicu. Jego prace, łączące w sobie cechy rzeźby i malarstwa, były dla niego ujściem jednocześnie dla spontaniczności, jak i dyscypliny. Twierdził także, że dzięki nowej technice odkrył, czego pragnęła i do czego dążyła sztuka jego epoki. Wycinanki Matisse’a stosunkowo rzadko pojawiają się na aukcjach i osiągają kwoty oscylujące wokół miliona dolarów, jak np. „Algue rouge sur fond bleu ciel”, które sprzedano za 924 tys. dolarów. Do 7 września br. można zobaczyć je w Tate Modern w Londynie. Wystawa następnie zostanie przeniesiona do Nowego Jorku.
Karolina Wrześniewska
Fot. (góra): Henri Matisse „La Danse”, źródło: Museum of Modern Art, New York
Portal Rynek i Sztuka