Skandal wokół najdroższej porcelany na świecie
29.07.2014
Aukcje, Rekordy aukcyjne, Świat, Świat: wydarzenia
Zazwyczaj gdy robimy zdjęcia osobie pijącej herbatę z filiżanki, to rzadko zwracamy uwagę na samą filiżankę, chyba że zdjęcie to przedstawia chińskiego multimilionera Liu Yiqian, który sączy zieloną herbatę z najdroższej filiżanki na świecie… Fotografia natychmiast obiegła cały świat i wywołała falę oburzenia w całych Chinach i nie tylko.
Maleńka chińska czarka najdroższą na świecie
Historia rozpoczyna się 8 kwietnia 2014 roku, kiedy to na aukcji w Sotheby’s w Hong Kongu padł światowy rekord za chińską porcelanę. Liu Yiqian zapłacił za nią ponad 281 mln dolarów hongkońskich, co w przeliczeniu na złotówki daje zawrotną kwotę 112 mln złotych. Aż trudno wyobrazić sobie tak gigantyczną sumę pieniędzy za niewielkich rozmiarów, bo o zaledwie 7-centymetrowej średnicy, białą, porcelanową czarkę z motywami ptactwa domowego – kur, kurczaków, kogutów. Ma ona niezwykłą wartość historyczną, pochodzi z okresu Chenghua, dynastii Ming z XV wieku. Powstała w stylu docuai polegającym na wykorzystywaniu kontrastujących, przeciwstawnych kolorów, typowym dla chińskiej porcelany.
Na szczególną uwagę zasługuje najwyższa jakość wykonania tej porcelany, która kontrastuje z ogólną jakością przedmiotów porcelanowych powstałych w tym okresie historii cesarskich Chin. Warto tutaj zaznaczyć, że wykonanych z podobną starannością porcelanowych przedmiotów z z czasów dynastii Ming jest kilkanaście, ale tych pozostających w rękach prywatnych jest tylko trzy. Nic więc dziwnego, że mają one ogromną wartość kolekcjonerską. Na aukcjach pojawiały się niezwykle rzadko – w ciągu ostatnich 40 lat jedynie 7 razy. Z tego względu tegoroczna wiosenna aukcja w azjatyckim Sotheby’s wzbudziła ogromne zainteresowanie kolekcjonerów.
„Afera porcelanowa”
Choć emocje związane z rekordową ceną za zdobioną, porcelanową czarkę opadły, w samych Chinach wybuchł skandal. Kilka dni temu fotografia multimilionera Liu Yiqian, który zadowolony pije herbatę z czarki o najwyższej kolekcjonerskiej wartości, obiegła cały świat zarówno przez social media jak i serwisy informacyjne. Wielu skomentowało zdjęcie jako hańbę i wstyd dla całych Chin, które zamiast walczyć z nierównościami w społeczeństwie i przepaścią pomiędzy biednymi i bogatymi, wspierają szerzenie się niesprawiedliwości. Obserwatorzy mający dystans i brak emocjonalnego związku ze sprawą twierdzą, że każdy kolekcjoner ma prawo wykorzystywać zakupowane na aukcjach przedmioty do własnych celów, z których nie musi się tłumaczyć. Jednak najbardziej oburzeni zwrócili uwagę, że miliony Liu Yiqiana mogłyby być wydane inaczej, chociażby na pomoc potrzebującym, a takich w Chinach przecież nie brakuje. Choć milionerzy nie mają obowiązku prowadzić prospołecznej działalności filantropijnej, większość z nich się na to decyduje. W tym przypadku jest inaczej.
„Pił z niej Cesarz, będę pić i ja”
Liu Yiqian skomentował zamieszanie wokół niego w mediach krótko, a wręcz bezczelnie, mówiąc: „skoro używał jej sam Cesarz Qianlong, teraz ja będę jej używał”. Ponoć wypicie herbaty z czarki miało miejsce, gdy kolekcjoner formalizował transakcję. Pracownicy Sotheby’s nalali mu naparu akurat do tej czarki, a on upił zaledwie jeden łyk… Niezależnie od tego, czy tak się zdarzyło naprawdę, czy było to zdjęcie ustawiane budujące prestiż kolekcjonera – jeszcze długo ta herbata pozostawi mu gorzki posmak w ustach.
Karolina Przybylińska
Portal Rynek i Sztuka