Nowojorski kolekcjoner sztuki Richard Feigen spotkał się z odmową zwrotu podatku od zakupu sfałszowanego obrazu, za który zapłacił 2,5 mln dolarów. Miała to być praca surrealisty Maxa Ernsta z końca lat 20. wykonana przez fałszerza Wolfganga Beltacchiego.
Wolfagang Beltracchi wpadł w 2011 roku. Przyznał się do sfałszowania pokaźnej liczby obrazów nie tylko Maxa Ernsta, ale również Heinricha Campendonka, Fernanda Légera i Keesa van Dongena za co skazano go na 6 lat więzienia. Smykałkę do „zawodu” miał już w dzieciństwie, ponieważ jego ojciec pracował jako konserwator dzieł sztuki. Beltracchi zanim stał się profesjonalnym fałszerzem, prowadził galerię obrazów wraz z partnerem. Nie trwało to jednak długo, ponieważ partner oskarżył go o kradzież dzieł sztuki z jego domu. Zdany na siebie, rozpoczął produkowanie falsyfikatów na skalę niemal przemysłową. Udało mu się skopiować niemal 60 dzieł sztuki. Co gorsza, część z nich trafiła na aukcje w Sotheby’s i Christie’s, część wystawiały najlepsze galerie w od Paryża po Nowy Jork.
Sprawa uległa przedawnieniu…
Richard Feigen padł ofiarą procederu Beltracchiego, choć nie był on jedynym poszkodowanym. Gdy okazało się, że obraz Maxa Ernsta The Forest (La forêt) z 1927 roku przedstawiający lat w fantazyjnych kolorach jest fałszywką, Richard Feigen otrzymał „zainwestowane” pieniądze od paryskiej galerii, która sprzedała mu to dzieło, a następnie Feigen oddał tę sumę kolejnemu nabywcy obrazu. Problem jednak nie zniknął…
Richard Feigen zapłacił już niemały podatek od transakcji. Nowojorski Sąd Administracyjny orzekł, że sprawa uległa przedawnieniu i zgodnie z prawem stanowym nie będzie zwrotu podatku od transakcji, nawet jeśli miała znamiona przestępstwa. Sęk w tym, że aby dowieść, czy dany obraz powstał w wyniku fałszerstwa potrzeba czasu. Procedura jest bardzo skomplikowana i wymaga wielu różnych ekspertyz i analiz. Zdarza się, że trzy lata od dokonania transakcji na ustalenie legalności dzieła sztuki to za mało, a tyle dokładnie miał na to Richard Feigen. Handlarz nie wyklucza złożenia apelacji.
Jeżeli nie profesjonaliści, to kto?
Jeżeli dwa największe domy aukcyjne, gdzie zatrudnieni są wysoce wykwalifikowani specjaliści, nie są w stanie stwierdzić czy obraz jest wynikiem fałszerstwa, czy też jest oryginałem z udokumentowanym pochodzeniem, to w tym momencie oszuści otrzymują zielone światło. Widać to wyraźnie na przykładzie australijskiego rynku sztuki, gdzie podejrzewa się, że w legalnym obrocie aż 30% to podróbki sprzedawane m.in. przez Christie’s. Sprawa Feigena wskazuje na luki w dziedzinie prawa na rynku sztuki, zwłaszcza w kontekście międzynarodowym i wymaga podjęcia radykalnych kroków. Przede wszystkim poprawy wydajności procedur oraz większej transparentności przy dokonywanych transakcjach na milionowe kwoty.
Fot. (góra), obraz przypisywany Maxowi Ernstowi będący wynikiem fałszerstwa
Karolina Przybylińska
Portal Rynek i Sztuka