Sprawa wprowadzenia pozwolenia na fotografowanie dla wizytujących National Gallery w Londynie nadal nie ucichła i ciągle budzi wielkie emocje. Wszystkie zagraniczne media podejmują temat i próbują udzielić odpowiedzi na pytanie, dlaczego powinniśmy lub dlaczego nie powinniśmy fotografować w galeriach sztuki.
W połowie sierpnia 2014 roku National Gallery w Londynie – jedno z najchętniej i najczęściej odwiedzanych państwowych galerii sztuki na świecie wydało oficjalną zgodę na fotografowanie kolekcji telefonami komórkowymi. Decyzję tłumaczy fakt niemożliwości upilnowania tylu zwiedzających jednocześnie, którzy i tak nie stosują się do nakazów i zakazów personelu. Aby niezauważalnie zrobić zdjęcie, wystarczy wyłączyć dźwięk, lampę błyskową w smartfonie i schować się w tłumie. Czy brak kontroli nad zwiedzającymi to jedyny powód tej decyzji?
Oprócz National Gallery w Londynie, pozwolenia na fotografowanie kolekcji udzielają inne największe muzea na świecie jak Tate Britain, Metropolitan Museum of Art, Moma czy Luwr. Wierne ustalonym zasadom pozostają natomiast Museé d’Orsay, Museo del Prado oraz Galeria Uffizi, choć i w tym przypadku kontrolowanie wszystkich zwiedzających jest raczej wątpliwe. Większość dzieł, które zdobią ściany najznakomitszych galerii są dostępne w wersji online, można też kupić za niewielkie pieniądze pocztówkę z reprodukcją… W czym zatem tkwi problem?
Może nie chodzi o samo dzieło?
W dobie facebookowego ekshibicjonizmu „selfie” ze Słonecznikami Van Gogha przez użytkowników może być odebrany jako dowód na obycie kulturalne, a wręcz poziom intelektualny i przynieść publikującemu taką fotografię wiele „lajków”. Choć wielu nie pochwala takiej formy promowania siebie, nie da się tej zmiany kulturowej we współczesnym społeczeństwie tak po prostu zlekceważyć, co gorsza – zdaje się, że walka ze zmieniającą się rzeczywistością jest donkiszotowską walką z wiatrakami.
Może nie chodzi o samo „selfie”?
Personel National Gallery, który na co dzień pilnuje turystów odwiedzających muzeum, zwrócił uwagę na fakt korzystania z darmowego dostępu do wi-fi (niedawno wprowadzonego na terenie galerii), głównie do sprawdzania informacji na temat danego dzieła sztuki. W tym przypadku korzystanie ze smartfonowych funkcji ma pozytywny skutek – edukuje i promuje aktywne zwiedzenie muzeum. Bardzo często audioguide’y, czyli elektroniczne przewodniki, są tworzone jedynie z myślą o najbardziej wytrwałych, mających dużo czasu odwiedzających. Wyszukiwanie konkretnych i interesujących informacji jest bardzo skomplikowane lub wręcz niemożliwe, dlatego wielu preferuje korzystanie z własnego smartfona, który po kilku kliknięciach udziela odpowiedzi na nurtujące pytania. Co więcej, umożliwia to sprawdzanie informacji we własnym języku, w końcu na świecie jest więcej języków niż angielski, francuski i hiszpański… Dr Susan Foister z National Gallery uważa, że „udostępnienie wi-fi ma bardzo dobry wpływ na popularyzowanie wiedzy o sztuce, dzielenie się informacjami na portalach społecznościowych sprzyja zachęcaniu do odwiedzenia galerii przez kolejne osoby”.
Zamiast oryginału, podziwiamy słabe zdjęcia ze smartfonów…
Przeciwnicy fotografowania dzieł sztuki w galeriach zwracają uwagę na fakt, że coraz częściej zwiedzający robią zdjęcie zamiast starać się obcować z dziełem i je podziwiać. I rzeczywiście, ci, którzy preferują obfotografowywanie dzieł sztuki z każdej możliwej strony, zwykle oglądają je dopiero w domu, a to przecież nie to samo co obcowanie z oryginałem „na żywo”. Tłumy z aparatami uniemożliwiają też oglądanie innym, przeszkadzają i źle wpływają na ogólną atmosferę miejsca.
Czy tak też się stanie w przypadku National Gallery? Efekty wyjścia naprzeciw młodym zwiedzającym będziemy w stanie ocenić za kilka miesięcy.
Fot. (góra/top) National Gallery Exterior – Trafalgar Square © National Gallery, London
Karolina Przybylińska
Portal Rynek i Sztuka