Belgia to stolica wyrafinowanej czekolady, oryginalnych piw i doskonałej sztuki. Belgijska klasa średnia chętnie kupuje dzieła sztuki, jednak gust Belgów jest bardzo ukierunkowany – nad sztukę najnowszą przedkładają ponadczasową klasykę. Wśród najdroższych belgijskich artystów licytowanych na rynku rodzimym nie znajdą się ani skandalizujący Wim Delvoye (w swoim portfolio może pochwalić się tatuowanymi świniami czy instalacją Cloaca imitującą ludzki system trawienny), ani Jan Fabre – performer, twórca teatralny.
Porównując belgijski rynek sztuki z liderami jak USA, Chiny czy Wielka Brytania, zauważa się wyraźnie, że belgijskim inwestorom brakuje dynamiki i elastyczności, które pozwoliłyby na poprawę wyników. Przykładem może być rekord aukcyjny za pracę jednego z najwybitniejszych przedstawicieli surrealizmu europejskiego – René Magritte’a, który w ojczyźnie wynosi zaledwie 3,8 mln dolarów za dzieło L’oiseau de ciel (Podniebny ptak) z 1966 roku, podczas gdy na amerykańskim czy brytyjskim rynku aukcyjnym osiąga Magritte osiąga średnio po 10 mln za pracę. Co ważne, rodzinny dom aukcyjny Veilinghuis Bernaerts z Antwerpii, gdzie sprzedano obraz, pobiera wyjątkowo „niską” prowizję – jak na warunki belgijskie – 3% od niższych kwot i 15% od wyższych.
Jak widać na przedstawionym rankingu najdrożej sprzedanych prac na rynku belgijskim, Belgowie lubują się we flamandzkiej klasyce i sztuce Dawnych Mistrzów – aż trzy obrazy Pietera II Breugela znajdują się w pierwszej 10-tce, pojawi się też dzieło przypisywane włoskiemu średniowiecznemu twórcy Angolo Gaddiemu i romantyzm w wykonaniu Delacroix. Najmłodsi artyści to Amerykanie Warhol, Judd oraz Francuz Richard Orlinski. Co ciekawe, ten ostatni osiąga najlepsze wyniki nie gdzie indziej, a właśnie w Belgii, skąd czerpie ponad 60% zysku ze sprzedaży na świecie.
Zdawałoby się, że wrodzona skrupulatność i rozwaga Belgów każą im zachowywać znaczną dozę ostrożności przy licytowaniu dzieł sztuki, ponieważ rynek ten przynosi niezbyt imponujące wyniki sprzedaży w rodzimych domach aukcyjnych. Jednakże faktyczną przyczyną takiej sytuacji może być bardzo wysoka prowizja pobierana również od dzieł wylicytowanych nawet za niewielkie kwoty, która obecnie wynosi ona 28,8% ceny końcowej.
Fot. (góra) Pieter II Bruegel, Walka karnawału z postem, 1559
Karolina Przybylińska
Portal Rynek i Sztuka