Wszystko wskazuje na to, że już w tym roku odbędzie się uroczysta gala, poprzedzana debatami, wystawami, podczas której zostanie wręczona Nagroda Edvarda Muncha przyznawana przez ministerialną jednostkę Office for Contemporary Art (OCA) w Norwegii, a ufundowaną przez producenta ropy naftowej Statoil. Byłaby to wspaniała wiadomość, gdyby nie fakt, że to już drugie podejście…
Nagroda pierwsza
Minęło dokładnie 10 lat od przyznania pierwszej nagrody indyjskiemu artyście Amarowi Kanwarowi (ur. 1964, Nowe Delhi). Głównie tworzy on wideo, wideoinstalacje oraz filmy dokumentalne. Edytuje je, montuje, zwraca uwagę na najdrobniejsze detale, które mogą mieć wpływ na recepcję filmu. Nagrodę Edvarda Muncha otrzymał z rąk Sonji królowej Norwegii 27 kwietnia 2005 roku. Od tego momentu otworzyły się Kanwarowi drzwi na zachodnie salony. Jego prace prezentowały ważne muzea i galerie na świecie podczas wystaw indywidualnych i zbiorowych. Co ważne, nowojorski Guggenheim zakupił jedną z trylogii filmowych artysty do własnej kolekcji.
Nagroda druga i…
Rok później laureatką została ogłoszona niemiecka artystka Alice Creischer (ur. 1960, Gerolstein) z wykształcenia filozofka, literaturoznawczyni oraz malarka. Jej sztuka jest politycznie zaangażowana i konsekwentnie realizowana, oscylująca wokół społecznych problemów jak kapitalizm czy globalizacja. Tworzy w różnych mediach od instalacji, poprzez wideo, aż po rzeźby i kolaże. Znana jest z umiejscawiania konkretnych zagadnień socjologicznych lub politycznych w nowych, nieoczywistych kontekstach. Nierzadko sama jest kuratorem wystaw, zbiorowych projektów, dużo też publikuje na łamach prasy. Jurorzy OCA zwrócili uwagę na jeden projekt, któremu Creischer kuratorowała, a konkretnie wystawie Violence is at the Margin of All Things z 2002 roku skupionej wokół wojowniczości i buntowniczej natury artysty zaprezentowaną przez Fundację Generalli we Wiedniu.
ostatnia…
Po przyznaniu drugiej nagrody w OCA zrobiło się zupełnie cicho… Co gorsza, Edvard Munch Award zniknęła z mapy prestiżowych wyróżnień artystycznych w Europie. Mówi się, że przyczyną takiego obrotu spraw były zawirowania kadrowe w OCA. Początkowo kuratorką i szefową była Ute Meta Bauer (dziś jest to głowa Centre for Contemporary Art w Singapurze), ale ustąpiła w 2005 roku miejsca nowej, być może mniej krewkiej, choć widocznej na rynku sztuki, kuratorce Marcie Kuzmie piastującej urząd przez 8 lat. W 2014 roku zaoferowano jej stanowisko wicekanclerza uczelni Royal Institute of Art w Sztokholmie. Po niej dyrektorką mianowano Katyę García-Antón – absolwentkę londyńskiego Art History at the Courtauld Institute of Art współpracują z najważniejszymi placówkami na świecie, kuratorkę podczas Biennale w Sao Paolo w Brazylii w 2004 roku, Biennale w Wenecji 2011 i innych.
Zastrzyk petrodolarów
Doświadczona i energiczna García-Antón ma w 2015 roku ma przełamać ciągnącą się latami stagnację OCA. Na koncie ma już pierwszy sukces – wszystko wskazuje na to, że Edvard Munch Award uda się zreanimować, dzięki zastrzykowi petrodolarów Statoila. Oprócz oczywistej sławy i laurów, jakie spłynął na zwycięzcę, przyznany zostanie czek opiewający na 500 tys. norweskich koron, czyli ponad 240 tys. złotych na dalszy rozwój. Uroczystość ma się zazębiać z rocznicą urodzin Edvarda Muncha przypadających na 12 grudnia. Ekspozycję prac wyróżnionych zorganizuje natomiast Muzeum Muncha w Oslo.
Szansa dla Polaków?
Dla polskich twórców jest to ważna wiadomość, ponieważ Stein Olav Henrichsen, dyrektor Muzeum Muncha, poinformował, że w tym roku jury skupi się głównie na artystach z szeroko rozumianego Wschodu, rozciągającego się od wschodniej granicy żelaznej kurtyny aż po linię zmiany daty na Pacyfiku. W jego opinii zbyt dużo mówi się o twórcach z Europy zachodniej i USA, podczas gdy wiele ciekawych fenomenów na światowej scenie artystycznej zostaje pominiętych.
Swojego zadowolenia z takiego obrotu sprawy nie omieszkał wyrazić autorytet w dziedzinie twórczości Muncha i austriacki kurator Dieter Buchhart, mówiąc: „Nareszcie nazwisko Muncha będzie nosiła prestiżowa nagroda! Jedyną kwestią, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to fakt, że takie nagrody, aby same stały się znane w środowisku muszą być przyznawane artystom znanym o ugruntowanej pozycji na rynku, ale to przecież nie oni potrzebują nagrody, a właśnie ci mniej znani…” W opinii Buchharta nagrodę powinno podzielić się na dwie części – główną i drugą dla młodego artysty.
Na chwilę obecną najważniejsze jest jednak to, że przyznanie Edvard Munch Award 2015 po 10 latach dojdzie do skutku, co więcej, budżet jest zabezpieczony na następną dekadę, dzięki mecenatowi Statoila. Być może w tym roku norweskie jury zwróci uwagę również i na polską publiczność?
Fot. Edvard Munch, Krzyk, 1893, z kolekcji Narodowego Muzeum Sztuki, Architektury i Projektowania w Oslo
Karolina Przybylińska
Portal Rynek i Sztuka