szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

Zagadka znikających płócien z MoMy

09.03.2015

Świat: wydarzenia

Zarówno Museum of Modern Art (MoMA) w Nowym Jorku jak i postać Oscara Murilli są większości pasjonatom sztuki znane – galeria przy 53. na Manhattanie to jedna z najważniejszych instytucji kultury na świecie, natomiast Murillo to Kolumbijczyk, którego wartość prac rośnie w zawrotnym tempie z miesiąca na miesiąc. Ukraść coś z MoMy? Niemożliwe. Ukraść pracę Murillo i ją oddać? Graniczy z cudem. A jednak…

Oscar Murillo urodził się w 1986 roku w Kolumbii. Dzisiaj, choć ma niespełna 30 lat, jego prace na aukcjach sztuki współczesnej i najnowszej w Londynie i Nowym Jorku osiągają milionowe kwoty. Drzwi otworzyła mu przeprowadzka na Wyspy Brytyjskie i prestiżowe studia w Royal College of Art w Londynie. Szybko wszedł w środowisko i dzięki protekcji Hansa Ulricha Obrista – kuratora londyńskiej Serpentine Gallery – nazwisko Murilly znalazło się wśród tych najważniejszych. Prawdziwy boom na prace Kolumbijczyka zaczął się w 2012 roku, kiedy małżeństwo kolekcjonerów Mera i Don Rubellowie odkryli jego prace podczas targów w Nowym Jorku, a rzeczywistą karierę rozpoczął jednak w 2013 roku podczas Ar Basel w Miami Beach. Później już  pozostało mu tylko patrzeć jak machina aukcyjna nakręca się sama.

W grudniu ubiegłego roku MoMA otworzyło wystawę poświęconą najnowszym zjawiskom w sztuce pt. Forever Now, która prezentuje prace 17 artystów. Reprezentują oni różne idee twórcze, odmienne spojrzenia na sztukę, stylistykę i techniki. Wśród prac pojawiło się osiem płócien Oscara Murillo. Postanowiono zaprezentować je w mniej oczywisty sposób tzn. nie rozciągnięte na blejtramie i powieszone na ścianie, ale bez blejtramu umiejscowione na podłodze. Co więcej, muzeum, chcąc zachęcić odbiorcę do bycia częścią dzieła, umożliwiło zwiedzającym dotykanie płótna. To niecodzienne doświadczenie dla wielu ciekawskich i pragnących rzeczywiście zmysłowo obcować z dziełem sztuki. Dla innych była to nieposkromiona pokusa, by dotknąć, zwinąć, schować i wynieść…

„W zeszłym tygodniu [w pierwszym tygodniu marca. przyp. red.] jedno płótno zostało wyniesione przez jednego ze zwiedzających” – poinformowała rzeczniczka prasowa muzeum Margaret Doyle. Dodała też, że MoMA skutecznie zidentyfikowała złodzieja, zawiadomiła policję, a płótno bez żadnych szkód czy innych śladów mogących budzić zaniepokojenie kuratorów wróciło „na podłogę”. Warto w tym miejscu dodać, że pani Doyle nie poinformowała nikogo o tym, w jaki sposób został zidentyfikowany, zasłaniając się rzekomymi względami bezpieczeństwa, a także stwierdziła, że w tym konkretnym przypadku żadne kroki prawne w stosunku do złodzieja nie zostały poczynione, ponieważ „nie było takiej potrzeby”. W końcu dzieło wróciło całe i zdrowe, a „system monitoringu i ochrony Museum of Modern Art w Nowym Jorku działa bez zarzutu”.

Jednakże 6 marca płócien na wystawie nadal było tylko siedem. Gdzie zatem podziewało się ósme? Czy rzeczywiście zostało oddane w nienaruszonym stanie? A może kolejna praca w tajemniczych okolicznościach trafiła do plecaka innego niesubordynowanego, a wręcz „głodnego” sztuki, zwiedzającego? Oczywiste jest, że była to kradzież zaplanowana z nastawieniem na zyski, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Czarny rynek dzieł sztuki w USA ma się świetnie od dawien dawna i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie coś miało się w tym zakresie zmienić. Snucie najczarniejszych scenariuszy trwało w najlepsze przez wszystkie amerykańskie media, podczas gdy w tajemniczych okolicznościach 7 marca w okolicach południa brakujące płótno wróciło na podłogę. Najpewniej nie dowiemy się już, co się tak naprawdę wydarzyło. Dla zwiedzających jest to dobra wiadomość, ponieważ pełną wystawę zwiedzający będą mogli oglądać do 4 kwietnia 2015 roku.

A może „znikające płótna” to tylko taka zabawa, a zarazem przemyślana strategia marketingowa? W tym wypadku jest to igranie z ogniem, które może skończyć się w pewnym momencie tragicznie. Jeżeli jednak to przypadek kradzieży, to jest to bardzo znamienny sygnał dla MoMy, że ochrona muzeum nie działa, jak powinna, a złodzieje mogą czuć się całkowicie bezkarni.

 

Fot. Instalacja prac Oscara Murillo na wystawie Forever Now w MoMA w Nowym Jorku, zdjęcie: artnet News

Portal Rynek i Sztuka

portal_rs_adres_www_wb

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.