
Rzeczowość naczynia w żadnym wypadku nie tkwi w materiale, z którego ono powstało, lecz [w pustce], którą ujmuje. [1] Historia sztuki dostarcza wielu przykładów znaczenia pustki w sztuce. Do najważniejszych należą te wywodzące się z tradycji Dalekiego Wschodu, związane z buddyjskimi malarzami zen. Pustka była istotą monochromatycznego malarstwa tuszem, które powstawało w okresie 1333-1568.
Funkcjonowała tam …przestrzeń nasycona duchową energią, wibracją powietrza albo mgłą, spoza której wynurzają się ledwo widoczne szczyty gór [2]. Znaczącym osiągnięciem końca XVII w. były obrazki pioniera Ukiyo-e, Moronobu Hishikawy, które w Europie zaistniały w końcu XIX w. po okresie izolacji Japonii, a następnie rewolucji cesarza Meiji (Mutsuhito) i modernizacji kraju na wzór europejski. Wpływ sztuki japońskiej na sztukę europejską jest oczywisty. Mieściło się w tym obszarze także naśladownictwo elementów dzieła Hokusaia, Hiroshige czy Utamaro. Manet, Monet, Degas, Van Gogh, Toulouse-Lautrec, Bonnard, ale też nasi: Boznańska, Weiss, Pankiewicz czy Karpiński, mogą być tego zjawiska przykładami; było ich mnóstwo. Fascynacje filozofią i sztuką Dalekiego Wschodu widoczne są do dzisiaj, w ostatnim czasie choćby Leszek Misiak w cyklu temper jajowych „Niebo i Ziemia”. Oczywistym terytorium inspiracji są plakat, grafika czy film. Siedmiu samurajów Akira Kurosawa nakręcił w 1954 roku, a John Sturges Siedmiu wspaniałych w 1960 roku. W „żywieniu się” sztuki – sztuką „japonizm” jest faktem. Relacja w odwrotnym kierunku taka oczywista już nie jest, nawet jeśli weźmie się pod uwagę fenomen popularności Fryderyka Chopina w Kraju Kwitnącej Wiśni czy świetną znajomość światła w starych polskich filmach [3] oraz Popiołu i diamentu Wajdy przez Haruki Murakamiego [4] (Scorsese zna ów film klatka po klatce!).
Gdy myślimy o wielkiej sztuce japońskiej, przychodzi na myśl przede wszystkim film, muzyka, architektura, grafika, plakat, szkło artystyczne, sztuka mediów elektronicznych i zapewne na końcu malarstwo, może ze względu na obciążenie genetyczne: papierem, płótnem, pędzlem i tuszem. Patrząc na część meksykańskiego muralizmu wpływy europejskie dostrzec trzeba. Podobnie jest z Japończykami, choć może nieco trudniej nam to przychodzi, bo przecież pierwsze skojarzenia wielu z nas to: tajemniczość, medytacja, zen, filozofia wschodu itd. Dzisiejsi artyści japońscy świetnie znają sztukę świata. Są jej częścią. Bywają zdumiewająco pozaelektroniczni. Współczesna sztuka Japonii to nie tylko, z najwyższych półek sztuki, wielomedialny Takashi Murakami. Ilustracją tego zjawiska są członkowie międzynarodowej, skupiającej przeszło 100 artystów, składającej się głównie z malarzy japońskich grupy A21 utworzonej w pierwszym roku XXI wieku. Wystawiają w różnych częściach świata, od Tokio, przez Paryż i Londyn, aż po Nowy Jork – głównie w Berlinie i Poznaniu.
Założycielem formacji i kuratorem zdecydowanej większości przedsięwzięć A21 jest Tomio Matsuda, siedemdziesięcioletni malarz, ukształtowany na początku lat 70. w Osace przez działającą tam w latach 1954-1972, kreującą koncepcję sztuki wyzwolonej z tradycji, awangardową Grupę Gutai (Zero – Konkret) z innym Murakamim, Saburo na czele. Retrospektywa Gutai zwracała uwagę na 53. Biennale w Wenecji. Można przypomnieć, że bliższa naszej wiedzy, międzynarodowa dűsseldorfska Grupa ZERO założona została przez Macka i Piene w 1957 roku. Sztuka Konkretna była już wówczas po redefinicji Maxa Billa. Przywołanie Grupy Zero i Sztuki Konkretnej jest nieprzypadkowe, bowiem zdyscyplinowane malarstwo Matsudy zawiera w sobie istotne związki ze sztuką konkretną i strukturalizmem, przynosząc bez wątpienia silną indywidualność propozycji. Połączenie skupienia zen ze strukturą i konkretem przyniosło bardzo piękne, eleganckie w swojej wyniosłości, medytacyjne, nieobojętne malarstwo, w którym to, co malarskie, otwiera się na przestrzeń emocji, na to co pozamalarskie, niewidzialne. Jego obrazy, zawierające tyle widzialnego co niewidzialnego, ocierające się o transcendencję są niewątpliwie propozycją metafizyczną. Istotą jego propozycji Zen – 28-częściowej kompozycji złożonej z głównie monochromatycznych szaro-błękitno-zielonych, poziomych modułów (50 x 60,5) z rozpoczętego w 1994 roku cyklu inspirowanego filozofią zen, jest przeplatanie się duchowych pierwiastków, linii Yin i Yang. Zen jest sztuką kontemplacji pustki i taką jakość mają dzieła malarza. Są strukturami medytacyjnymi. Wielowarstwowe kompozycje Matsudy, czasami przerywane czerwienią czy różem, są jak liczenie, notowanie, zapisywanie; są tworzeniem struktur pamięci i mnie osobiście silnie kojarzą się z kolejnymi „detalami” Opałki. Analiza dwudziestolecia wypełniania płótna lnianego kreseczkami i plamkami farby olejnej przynosi też dostrzeżenie zmniejszania się formatów kolejnych elementów cyklu, co mówi nie tyle o syntetyzowaniu, ale przede wszystkim o długiej drodze zatapiania się w nicość. Towarzysząca malarskim dziełom Matsudy na bydgoskiej wystawie, jego wieloelementowa instalacja z liści bambusowych, wizja zatapiania się w bambusowy las pełen czyhających oczu, jest dość oczywistym opowiadaniem niemającym jakości jego twórczości malarskiej.
Strukturalne są też malarskie cykle Chiki Fujiwary, wyrastające z surrealizmu, a dzisiaj oparte na strukturze prostokątów niewielkich formatów, w których poprzez kolejne warstwy farby enkaustycznej zatapiane są rozpływające się kreski i plamy farby, jak mnożące się, rozedrgane w swej wielokierunkowości refleksje.
Aishu Gen jest artystką obszaru geometrii. Jej syntetyzowanie doprowadziło ją do form najprostszych, do gry regularnymi bryłami geometrycznymi: prostopadłościanem, sześcianem, walcem, do analizy form najprostszych na płaskiej powierzchni podobrazia. Ograniczenie koloru do czystej bieli (czy w innych kompozycjach czerni) w pracach z cyklu Work spotęgowało siłę wyrazu, przynosząc minimalistyczną wersję konstruktywizmu.
Także opartymi na bieli są oszczędne, wyciszone kompozycje z cyklu Szansa Yoko Aoyamy. Istotą jej malarstwa, a może jedynie punktem wyjścia, jest przestrzeń. Zajmuje się problematyką linii i płaszczyzny, płaszczyzny i przestrzeni, chaosu i porządku. Po eksplorowaniu koloru, m.in. żółcieni w połowie ubiegłej dekady, artystka ogranicza dzisiaj kolor do bieli, którą, podobnie jak we wcześniejszych realizacjach, rozrywają zdecydowane linie konstrukcji, których geometria działa jak cięcia i w konsekwencji blizny, aktywizując naszą percepcję dzieła. Są one jak struny światła, dla usłyszenia dźwięku których potrzeba naszego skupienia. Tajemniczość tego typu geometrii przywodzi na myśl i bolesność geometrii. i jakąś surrealistyczną tęsknotę za czymś odległym i niedostępnym, czego wyrazem być może nieregularny światłocień linii. Yumiko Okazaki po wcześniejszych doświadczeniach action painting dzisiaj poddaje obrazy znacznie większej kontroli, prezentując dużych formatów, zawężone do bieli i czerni olejne kompozycje reliefowe o pasji porządkowania struktur form biologicznych z cyklu Guruguru. Nao Moritsu jest autorką dużych formatów, inspirowanych odległymi od Japonii kulturami, geometrycznych abstrakcji, o których charakterze decyduje głównie struktura, najczęściej jednorodnych, kwadratów i okręgów tworzących kontemplacyjne przestrzenie.
Ciekawe są też postawy wywodzące się z analizy natury: interesująca rzeźbiarka Akemi Shuno – poszukująca czy może utrwalająca w swoich pracach o proweniencji geometrycznej „Oddech ziemi”, także rzeźbiarka Masashi Suzuki – próbująca wypełnić pustkę wewnątrz organizowanych regularnie przestrzeni zamkniętych czy artystka szkła, Akiko Morita – budująca na powierzchni swych realizacji strukturalne ornamenty.
Na obojętność nie pozwala Bóg piorunów Ryohsuke Yamauchi, monumentalne 12-metrowej długości (w Gorzowie Wlkp. okrojone do fragmentu) założenie kompozycyjne spinające klamrą współczesność z przeszłością, bo przywołujące choćby jeden z symboli sztuki japońskiej, ów prześwietny cykl Hokusaia 36 widoków góry Fuji z Wielką falą w Kanagawie na czele. Zbliżoną problematyką jest seria „Niebieska bibuła” Toshiko Suehisy. Japońską estetykę posługiwania się czarnym tuszem odnajdziemy w obrazach Masako Matsumury czy Lemon Minakaty.
Najwyższe uznanie budzi jednak Nobuyoshi Watanabe zaprezentowany w Bydgoszczy dwoma kwadratowymi obrazami z cyklu Krata – sieci bardzo gęstych struktur pionowych i poziomych linii (Yin i Yang?), wysmakowanych w kolorze, bazą przenikania się których są zdecydowane podziały geometryczne. Tworzy rozświetlone przestrzenie aspirujące do najważniejszych wystąpień współczesnej sztuki konkretnej. Kontekst współczesności i przeszłości decyduje tutaj o szczególnej jakości propozycji. Prostota i magia, oczywistość i czarodziejstwo, umiar i harmonia, widzialne i niewidzialne – takie są najlepsze propozycje. Tradycja kultury Dalekiego Wschodu i nowoczesności (a nie ponowoczesności) – ten swoisty mariaż jakości przynosi szczególną jakość obrazu, piękno rzeczy skromnych i pokornych, dzieło zawierające szansę uchwycenia wewnętrznej istoty rzeczywistości, dzieło zespolone. To konstruowanie uniwersum. W tym miejscu muszą pojawić się: Malewicz (Czarny kwadrat), Kandinski (O duchowości w sztuce) czy Rothko, ale trudno nie myśleć po polsku, patrząc na dzieło przywoływać nasze poszukiwania korespondujące i współbrzmiące z oglądanymi właśnie obiektami. Są to głównie artyści penetrujący PUSTKĘ, zafascynowani melancholijną pustką przestrzeni, jak Kajetan Sosnowski (o czym pięknie przekonywała jego łódzka retrospektywa w stulecie urodzin skomponowana przez Bożenę Kowalską), Stefan Gierowski, Jan Berdyszak, Andrzej Gieraga, Tadeusz Gustaw Wiktor, Sławomir Brzoska czy Józef Łukomski (studiujący na początku lat 60. w Azji, w pekińskiej ASP). Twórczość wymienionych artystów jest dowodem na równoległość poszukiwań optymalnych środków dla zmaterializowania swoich wizji. Kierunki poszukiwań przecinają się. Kłania się pokora, gdy przekonujemy się, że całkowicie niezależnie, w różnych częściach świata artyści rozwiązują zbliżone problemy. Doświadczanie globalizacji bywa straszne. Tak, nie jesteśmy na tym świecie aż tak oryginalni.

Nobuyoshi Watanabe, Krata, 2013, 120×119,5,technika olejna na płótnie naklejonym na podłoże drewnopochodne Fot. 1-3 Marta Bindek
Matsuda jest malarzem wybitnym, jako kurator pozostawia wątpliwości, pisząc choćby: Artyści Kraju Kwitnącej Wiśni zdają się mówi każdym swoim dziełem prezentowanym za granicą: „Jesteśmy Japończykami”. To właściwie zaklinanie rzeczywistości, bardzo życzeniowa postawa, bo znaczna część tej twórczości jest doskonale przefiltrowana przez znajomość sztuki świata. Realizowane przez niego wystawy składają się z dzieł i obiektów od nich bardzo odległych. W końcu, w Pałacu encyklopedycznym na 55. Biennale w Wenecji było podobnie, obok ciągle niedocenianej prekursorki abstrakcji Himy af Klint czy Richarda Serry prezentowano niekoniecznie przekonujące jakością kolekcje. Jak w przeszłości na polskich, związkowych „okręgówkach”.
Bydgoska Galeria Miejska BWA dość konsekwentnie prezentuje duże wystawy sztuki miejsc dla nas nieco egzotycznych, by wspomnieć w tym miejscu Chiny, Albanię, Bali czy Islandię. Ekspozycja sztuki japońskiej była drugą wystawą A21 w mieście nad Brdą. Poprzednia miała miejsce we wrześniu 2006 roku. Jeśli o tamtej może nie można było mieć zdecydowanego zdania, to obecna niesie przekonanie o sile i ważności propozycji takich artystów, jak: Watanabe, Matsuda, Aoyama czy Yamauchi, bo to wielcy malarze ciszy, gdzieś na krawędzi plastyki i filozofii, z tego coraz mniej tajemniczego kraju, Japonii. Są badaczami wielowarstwowych struktur na pięknej drodze poszukiwania, a może już ukazania idei Absolutu. Poza wszystkim ich twórczość to świetne obrazy abstrakcyjne, piękne kolorem i materią, wszak Niczego tu nie opowiedziano do końca, wszystko jest zasugerowane, gdyż prawdziwe piękno zobaczy ten, kto umie nieskończone dokończy w duchu [5]. Einstein miał rację, mówiąc: Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczy, jest oczarowanie tajemnicą. Tylko trzeba chcieć widzieć!
Dziesięć metrów od jednego z okien mojej pracowni jest pole, kilka razy w roku orane i bronowane. Gdy patrzę na tę ziemię, w procesie zmagania się z kolejnymi centymetrami obrazu, przychodzą mi na myśl grabione ogrody zen. I to jest może właśnie szczególna energia kontaktu z naturą, miejsc zatapiania się w medytacji.
„Wspołczesna sztuka Japonii. Grupa A21, Osaka – Japonia”
Galeria Miejska BWA, Bydgoszcz, 6 VII – 4 VIII 2013
Kuratorzy: Marta Bindek i Tomio Matsuda
Kunstquartier Bethanien STUDIO I, Berlin, wrzesień-październik 2013
Kurator: Tomio Matsuda
Galeria BWA, Miejski Ośrodek Sztuki Gorzow Wlkp., 9 X – 3 XI 2013
Kuratorzy: Tomio Matsuda i Gustaw Nawrocki
Przypisy:
[1] Heidegger podczas wykładu Rzecz wygłoszonego w 1951 r. w Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych. Istotą naczynia jest to, że „ujmuje w sobie coś innego”. (w:) Ł. Kiepuszewski, Rzeczy Morandiego, (w:) Rzecz i rzeczowość w kulturze XX i XXI wieku, TN KUL, 2007, s. 215.
[2] O malarzach dzen i malarstwie sumi-e, (w:) Sztuka Świata, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 1990, t. 4, s. 336.
[3] H. Murakami, Norwegian Wood, MUZA SA, Warszawa 2011, s.113
[4] H. Murakami, Koniec świata i Hard-boiled Wonderland, Muza SA, Warszawa 2006, s.360
[5] O malarzach dzen i malarstwie sumi-e, (w:) Sztuka Świata, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 1990, t. 4, s. 336.
Fot. Nobuyoshi Watanabe, Krata, 2013, technika olejna na płótnie, 120 x 120 cm
Paweł Lewandowski-Palle
Magazyn „Format”
Portal Rynek i Sztuka