Odnalazły się „skradzione” grafiki Rembrandta oraz Dürera
06.06.2015
Aktualności, Świat, Świat: wydarzenia
Na początku kwietnia w Bostońskiej Bibliotece Publicznej zorientowano się, że w zbiorach brakuje dwóch prac słynnych malarzy. Zniknął „Autoportret” Rembrandta oraz praca autorstwa Albrechta Dürera pt.: „Adam i Ewa”. Pracownicy biblioteki wyznają, że wiedzieli o zaginięciu dwóch dzieł już… rok przed zawiadomieniem policji. W konsekwencji do dymisji podała się dyrektorka bostońskiej biblioteki.
Wartość dzieła Rembrandta szacuje się na około 25 000 dolarów. Znacznie bardziej cenne okazuje się być grafika Dürera z 1504 roku, bo wyceniono je na blisko 600 000 dolarów. Dwie prace w niewyjaśnionych okoliczności „zniknęły” ze zbiorów bostońskiej biblioteki już ponad rok temu. Jednak dopiero w kwietniu 2015 r. złożono oficjalne zgłoszenie o zaginięciu. Trudno w jakikolwiek sposób wytłumaczyć opieszałość i niefrasobliwość pracowników bostońskiej biblioteki.
Dwa miesiące trwały poszukiwana zagubionych cennych grafik. Zaangażowano w nie 14 pracowników biblioteki i 9 policjantów. Detektywi nie wykluczali, że kradzieży mógł dokonać ktoś z pracowników. Szefowa instytucji – Amy Ryan – przyznając oficjalne, że brakuje prac Rembrandta i Dürera oświadczyła, że dwie prace najpewniej gdzieś „zgubiły się w bibliotece”.
Cała sytuacja wywołała niemałe zamieszanie w Radzie Miejskiej Bostonu, która rocznie na utrzymanie biblioteki wydaje blisko 46 mln dolarów. W czasie oficjalnego spotkania szef Rady Miejskiej Daniel Koh nie krył wściekłości. Ostro skrytykował szefową placówki zarzucając jej brak odpowiedzialności oraz opieszałość w zgłoszeniu zaginięcia, bądź co bądź, niezwykle cennych dzieł sztuki.
„Obawiam się, że pewne aspekty nie są tutaj traktowane poważnie, a powinny być” – wyjaśniał Koh, po czym uzupełnił: „Zaczynamy mieć również poważne podejrzenia, iż nie są to jedyne zaginione przedmioty”. Słowa te okazały się prorocze. Niedługo po spotkaniu dyrektorka biblioteki dostała mail od kustosza zarządzanej przez nią placówki. Poinformowano ją w nim o zaginięciu kilku stron z rękopisami. Z żelazną konsekwencją Ryan broniła się i odpierała zarzuty twierdząc, te opisane w korespondencji mailowej kradzieże nie miały miejsca w trakcie jej kadencji.
„Skradzione” dzieła Rembrandta i Dürera ostatecznie odnalazły się w jednym z mało zagospodarowanych pomieszczeń biblioteki, leżąc gdzieś pośród pozostałych prac. Bohaterem poszukiwań okazał się oficer bostońskiej policji Lauren Scott. Zanim jednak tak się stało grupa poszukiwawcza, w skład której wchodzili przedstawiciele policji i bostońskiej placówki, musieli dokonać przeglądu niemal 180 tysięcy różnych wydruków i 320 tysięcy przedmiotów.
W ogniu powszechnej krytyki, 3 czerwca 2015 r., Amy Ryan zrezygnowała za zajmowanej funkcji. W wywiadzie udzielonym lokalnym mediom ze szczerością wyznała: Kocham to miasto i Bostońską Bibliotekę Publiczną. Zgrałam się z ludźmi, udało nam się dokonać wielu świetnych rzeczy“. Całej sprawie jednak pikanterii dodaje fakt, że zaginione dzieła sztuki zostały odnalezione zaledwie… dzień po rezygnacji Ryan ze stanowiska dyrektora.
W rezultacie całego wydarzenia zdecydowano się na poważną restrukturyzację biblioteki „ze względu na zbyt dużą liczbę zagubionych przedmiotów i nieporozumień”.
Lara Malan Woodgate, red.
Fot. (góra) Autoportret Rembrandta, 1504 r., źródło: news.artnet.com
Dlaczego te dzieła nie znajdują się w Europie, gdzie ich miejsce?
Jak widać burdel panuje nie tylko w polskich zbiorach. To zaskakujący, jak dla mnie, news. 46 miliony dolarów utrzymanie bostońskiej biblioteki!