Pierwsza edycja Targów Sztuki Dostępnej, która odbyła się w dniach 2-3 marca, miała być odpowiedzią na zapotrzebowanie Polaków na dzieła sztuki. Najczęściej bywa jednak tak, że potrzeba ta jest tłumiona względami finansowymi. To zauważenie tego problemu okazało się przepisem na sukces wydarzenia.
W zamyśle organizatorów żaden obiekt wystawiony do sprzedaży na targach nie mógł być droższy niż 5000 złotych. Rygor ten pozornie zamknął drogę antykwariuszom i galeriom prezentującym muzealnych już klasyków, ale jednocześnie pozwolił na prezentacje nie zawsze łatwych do dostrzeżenia artystów działających współcześnie.
Wśród ponad 80-ciu wystawców znalazło się kilkadziesiąt galerii prezentujących swoją różnorodną ofertę. Dominowały obrazy, rzadziej prace w technikach graficznych i reprinty. Zauważalna była również fotografia, której poświęcono na wyłączność kilka stoisk. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że te targi stały się inkubatorem dla wciąż rozwijającego się rynku fotografii artystycznej.
Większość stoisk na targach zorganizowana była jednak przez artystów indywidualnych. To one były niewątpliwą wartością wydarzenia, pozwalając zainteresowanym na bezpośredni kontakt z twórcą. Co mniej oczywiste – wydaje się, że artyści także skorzystali na takim kontakcie, który napawał ich pozytywną energią, co odbiło się na atmosferze całych targów.
Duża frekwencja na Targach Sztuki Dostępnej była miłym zaskoczeniem nie tylko dla organizatorów, ale także uczestników, dla których to wydarzenie było pierwszym tego typu doświadczeniem. Sukces ten prawdopodobnie sprawi, że możemy spodziewać się kolejnej edycji za rok.
Adam Radtke