szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

Instytucje kultury wobec digitalizacji i reprodukcji

21.03.2019

Magazyn, Prawo

Dzięki wprowadzeniu digitalizacji zasobów muzealnych, znaczna część zbiorów stała się dostępna dla szerokiego grona internetowych odbiorców. To niewątpliwe udogodnienie dla osób, które pragną korzystać z domeny publicznej w sposób swobodny i nieograniczony. Jednak powszechny dostęp do archiwaliów oznacza nie tylko bezgraniczne możliwości. To również przyczyna sporów na wielu płaszczyznach. Zastanawiając się nad kierunkiem przekształceń w obrębie instytucji kultury, wspominamy głośne sprawy medialne związane z wykorzystaniem narzędzi cyfrowych oraz reprodukcji.

Konflikt Korporacji Wikimedia z National Portrait Gallery

Głośny przypadek konfliktu National Portrait Gallery z Derrickiem Coetzee z 2009 roku dostarczył szereg ciekawych wniosków na temat interpretowania praw autorskich przez instytucje. Niesympatyczna konfrontacja dotyczyła rzekomego zawłaszczenia praw autorskich prac z kolekcji przez pracownika korporacji Wikimedia. Do roku 2009 na stronie internetowej muzeum można było swobodnie korzystać z zamieszczonych reprodukcji obrazów z kolekcji National Portrait Gallery. Istniała również możliwość precyzyjnego przyjrzenia się poszczególnym fragmentom płócien w dokładnym przybliżeniu. Zabezpieczenie, które postanowiło wykorzystać muzeum opierało się na tak zwanej technologii Zoomify: powiększone wycinki nie stanowiły jako plik całości “do pobrania”.

Derrick Coetzee postanowił stworzyć z tych części reprodukcje o wysokiej rozdzielczości, które zostały następnie udostępnione na stronie Wikipedii. Mimo, że sprawa nie wkroczyła na drogę postępowania sądowego, to wywołała sprzeciw ze strony National Portrait Gallery. Instytucja zarzuciła korporacji Wikimedia nadużycie nie tylko praw autorskich, ale również prawa bazy danych. Nie wzięła jednak pod uwagę kontekstu wygaśnięcia praw autorskich. Większość prac z kolekcji NPG posiadały status domeny publicznej. Czym więc w tym kontekście jest reprodukcja i czy faktycznie muzea posiadają prawo do roszczeń w sytuacji kiedy ktoś umieści ich materiały na innej stronie internetowej?

W jednym z artykułów branżowych Paul Keller, holenderski konsultant polityki praw autorskich stwierdził, że nie powinno się monopolizować takich dzieł poprzez wykorzystywanie reprodukcji tylko i wyłącznie przez jedną instytucję. ,,Po upływie prac autorskich do oryginalnych prac, ci, którzy mają własne dzieła fizyczne, nie powinni mieć wyłącznego prawa do określania, co osoby trzecie mogą zrobić z reprodukcjami tych utworów. […] Jest to jedna z podstawowych zasad domeny publicznej, których muzea nie mogą odeprzeć w poszukiwaniu modeli biznesowych online.”, pisał na swoim blogu.

Status reprodukcji wydaje się w przypadku nowego muzealnictwa bardzo ciekawym zagadnieniem. Wiadomym jest, że obecnie większość prac dawnych artystów, znamy z reprodukcji fotograficznych. Wpisując w wyszukiwarkę nazwisko lub tytuł dzieła, pojawia się ich bardzo wiele i to nie tylko na stronach konkretnych instytucji. O ich wartości decyduje przede wszystkim jakość i wierność odwzorowania oryginału. Sama wartość artystyczna jest w tym przypadku nieistotna. Fotografia i jej wartość twórcza pozostaje nieustannie w kontrze do działalności edukacyjnej reprodukcji.

Wystawa Van Gogh Alive – The Experience w Krakowie

Internet bazuje głównie na reprodukcjach. Nic więc dziwnego w tym, że tak powszechnie wykorzystuje się prace artystów, które posiadają status domeny publicznej. Do 15 stycznia 2017 roku można było zobaczyć w Krakowie wystawę ,,Van Gogh Alive – The Experience”. Kuratorzy wykorzystali w niej technologię SENSORY4™, czyli ,,nowoczesną platformę multimedialną pozwalającą wykreować tętniącą życiem przestrzeń na każdej galeryjnej powierzchni: ścianach, kolumnach, suficie czy podłodze. System łączący dynamiczną, wyświetlaną grafikę, z wielokanałowym dźwiękiem o kinowej jakości tworzą pasjonujący pokaz dzieł sztuki, niespotykany dotąd w tradycyjnych muzeach.”, jak pisano na stronie internetowej wydarzenia. Wykorzystując reprodukcje prac Vincenta van Gogha można było przyjrzeć się poszczególnym ich fragmentom.

Tak jak i w przypadku konfliktu National Portrait Gallery z korporacją Wikimedia, inny sposób wykorzystywania reprodukcji wywołał wiele kontrowersji. Część odwiedzających uważało, że twórczość holenderskiego malarza została znieważona, a malarstwa nie powinno się eksplorować za pomocą kopii fotograficznych lub zdigitalizowanych prezentacji. Multimedialność okazała się być pewną barierą, która ukazywała fałszywy obraz dorobku twórcy. Czy można mówić więc o współczesnym nadużywaniu statusu domeny publicznej? Jak przeciwko takim zarzutom powinni bronić kuratorzy i właściciele instytucji?

Poruszone zagadnienia zwracają uwagę na wartość artystycznej reprodukcji. Mimo faktu, że powinna ona być jak najwierniejszą kopią dzieła, to w przypadku krakowskiej wystawy cecha ta została wyraźnie naruszona. Multimedialne projekcje połączone z wielokanałowym dźwiękiem stworzyły zupełnie nową jakość o wartości twórczej a nie odtwórczej (a taka powinna być reprodukcja). Aspekt edukacyjny został przytłoczony nadmiarem ,,efektów specjalnych”. Wizja kuratorska zdominowała postać samego artysty podczas gdy w założeniu miała oddać hołd jego dorobkowi.

Na deser: Konflikt Waltera Gropiusa i Lucii Moholy

Dylemat dotyczący stopnia ingerencji w powstałe już dzieła zarysowuje się również w konflikcie pomiędzy Walterem Gropiusem, założycielem ruchu Bauhaus a artystką Lucią Moholy. Fotografka przez długie lata dokumentowała aktywność tej artystyczno – rzemieślniczej szkoły. Interesowała ją głównie architektura oraz wierne ukazanie studentów przy pracy. Fotografie do dziś stanowią doskonały obraz tego, jak działał Bauhaus a większość ikonicznych zdjęć zamieszczonych w Internecie to materiały autorstwa Lucii Moholy z lat dwudziestych i początku trzydziestych XX wieku. Po zamknięciu szkoły w 1933 roku, negatywy prac artystki pozostały w posiadaniu Waltera Gropiusa, który w roku 1938 postanowił je wykorzystać. Bardzo szybko stały się one na tyle rozpowszechnione, że utożsamiano je przede wszystkim z Bauhausem i Gropiusem, a nie prawdziwą autorką Lucią Moholy. Jak się okazuje, stosowana w dwudziestym wieku polityka kolektywności, bardzo często odbywała się kosztem kobiet autorek – jak podkreśla Lily Scherlis.

Artystka postanowiła zainterweniować listownie i poprosiła o to, aby Gropius nie popularyzował zdjęć bez jej zgody. Jak się później okazało zakrywał on jej autorskie podpisy własnymi pieczęciami. Rozpatrując sprawę z perspektywy ochrony praw autorskich należało podjąć decyzję, czy dzieła Moholy są wystarczająco oryginalne. Na zdjęciach pojawiały się przecież budynki architektów czy proces powstawania dzieł studentów. W dalszym ciągu zagadkowa pozostaje jednak kwestia wartości artystycznej działań autorki. W fotografii artystycznej, w odróżnieniu od reprodukcji, istotną rolę odgrywa oświetlenie, wybór kadru czy dorobek autora. Prawa autorskie nie precyzują co dokładnie sprawia, że dzieło jest wystarczająco oryginalne. Mimo to, twórczy wymiar dzieł Lucii wydaje się przeważać nad interpretowaniem ich jako mechanicznej i edukacyjnej reprodukcji/dokumentacji. Słuszna teza o braku uszanowania praw artystki, jedynie podkreśliła widoczny proces wzrostu prestiżu Bauhausu jej kosztem, jak zauważyła badaczka Nicole Martinez. W setną rocznicę założenia Bauhausu głośno mówi się jednak o ogromnym, kluczowym wręcz wkładzie fotografki w dorobek legendarnej szkoły. Tak jakby po czasie niedocenienia, do którego przyczyniły się nie tylko wojenne okoliczności, ale też rosnąca estyma Bauhausu, ze zdwojoną siłą powróciła na karty historii. Być może to najlepszy moment, aby przypomnieć postać Lucii Moholy, szczególnie że żyjemy w czasach silnego egzekwowania praw autorskich.

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat domeny publicznej oraz praw autorskich to zapraszamy do zapoznania się z publikacją Sztuka Prawem Chronionabezpłatnym poradnikiem prawnym skierowanym do twórców sztuk wizualnych.

Paulina Brelińska

fot. góra: budynek Bauhausu w Dessau fot. Detlew Mewes, Niemcy 2003, źródło: Wikimedia

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.