Czym jest grataż? Słowo to pochodzi od francuskiego „grattage”, oznaczającego drapanie oraz skrobanie i stanowi nazwę techniki malarskiej polegającej na ściąganiu wierzchniej powłoki farby w celu odsłonięcia warstwy głębszej, najczęściej o odmiennej barwie. Profesjonalny grataż jest wynalazkiem XX-wiecznych surrealistów i otwiera przed artystami zupełnie nowe możliwości pracy nad materią malarską.
Czym różni się grataż od metod graficznych, również bazujących na skrobaniu i ryciu? Przede wszystkim nie chodzi o to, by nacinać osobny materiał, a następnie wykonywać odbitki, tak jak dzieje się to w przypadku linorytu czy drzeworytu. Zabieg ten nie służy więc do tworzenia dzieł możliwych do stosunkowo łatwego powielenia. Tutaj operujemy na żywym, namalowanym już obrazie – unikalnym i niepowtarzalnym.
Czym drapiemy?
Istnieje cała gama narzędzi, których używa się do zeskrobywania warstw – mogą być to nie tylko noże, skalpele czy piórka, ale i akcesoria dedykowane technikom graficznym – rylce do drewna, dłuta oraz dłutka. Nie brakuje też możliwości improwizacji – igieł, wykałaczek, metalowych szczotek o różnym stopniu naostrzenia i grubości w zależności od potrzeby i planowanego efektu. Granicę stanowi jedynie kreatywność twórcy.
Najlepiej grataż wykonywać na podłożu nieco twardszym – idealnie sprawdza się karton czy sztywniejsze płyty drewnopochodne, jednak surrealiści używali w tym celu także płótna, często podkładając pod nie różne przedmioty takie jak drewno, szkło czy sznurek. Powstałe w ten sposób kształty zamalowywali, a fakturę urozmaicali dodatkowo wydrapywaniem.
Grataż nie jest metodą prostą, popełniony błąd trudno naprawić, a raz zdrapany element niełatwo uzupełnić. W tym celu problematyczny fragment, oprócz ponownego zamalowania, pokryć można np. matową kredką lub odbijającym światło ołówkiem. Może stać się to też działaniem celowym, pozwalającym na dodatkowe jeszcze rozszerzenie gamy efektów wizualnych.
Na przestrzeni dziejów
Techniki bazujące na zeskrobywaniu warstw pojawiały się już w starożytności, jednak za najbardziej znane i popularne aż do dziś uznać możemy rozpowszechnione w XVI wieku we Włoszech sgraffito polegające na drążeniu mokrych jeszcze warstw tynku ściennego w celu uzyskania wielobarwnych wzorów – scen figuralnych lub gęstych, finezyjnych ornamentów. W Polsce współczesne, powojenne sgraffito podziwiać możemy chociażby na warszawskiej starówce.
Za wynalazcę gratażu uznawany jest jednak Max Ernst, który ów pomysł zastosował w malarstwie. Metoda ta silnie powiązana była z nurtem surrealizmu, w którym tworzył Ernst, jak również z nieodłącznie związanym z tamtą epoką zagadnieniem strumienia świadomości i przekonaniem o sile tego, co ukryte w naszym Ja. Używając łopatki czy szpachelki w celu wyrysowania wzoru na pomalowanym farbą olejną płótnie, artysta w nowatorski sposób dopisywał dziełu coraz to nowe znaczenia spontanicznie wypływające z głębin jego umysłu. Na jednolitym dotychczas tle pojawiały się ptaki, lasy i miasta, zdrapywanie pomagało również w kreowaniu głębi, operowaniu planami oraz światłocieniem. Zwracano przy tym uwagę na farbę jako materię, na jej grubość i załamania faktury. Z gratażem eksperymentował także Joan Miró, uznawany, obok Maxa Ernsta za drugiego pioniera tej techniki. Współcześnie podobne zabiegi stosują między innymi włoski malarz Giovanni Guida oraz amerykański portrecista Richard Rappaport.
Grataż zdobył też zaskakującą popularność w zupełnie innych kręgach – w uproszczonej wersji stanowi efektowną zabawę plastyczną dla dzieci, które żłobiąc w jednolitym podłożu kwiaty, ludzi i zwierzęta, wydobywają spod spodu fantazyjne, często tęczowe tło. Prawdopodobnie więc wielu z nas mogło już mieć do czynienia z gratażem – może nawet samemu coś w ten sposób stworzyliśmy.
il. góra: Max Ernst, The Entire City, 1935/36; źr. Kunsthaus Zürich
Magdalena Nawrocka