
Charyzmatyczny mówca i polityk, historyk, premier Wielkiej Brytanii w trudnym okresie II wojny światowej, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Na tym nie koniec – Winston Churchill był bowiem również malarzem, dość płodnym bo, mimo iż zaczął tworzyć mając 40 lat, podczas swojego życia stworzył ponad 500 prac, za które obecnie na rynku musielibyśmy zapłacić średnio kilkaset tysięcy funtów.

Winston Churchill, „Distant view of the pyramids”, 1921, źr. Wikiart
1915 rok nie był dobrym dla Winstona Churchilla. Zaproponowana przez niego inwazja na półwysep Gallipoli okazała się katastrofą, a straty aliantów wyniosły aż 44 000 poległych. Churchill, wcześniej piastujący stanowisko pierwszego lorda Admiralicji, podał się do dymisji, dopadła go depresja. Aby ją zwalczyć, Brytyjczyk sięgnął po płótno i pędzel.
Później przez wiele lat malarstwo pomagało mu w walce z nieustannie kręcącym się w pobliżu „czarnym psem”, jak inaczej nazywał swoją chorobę. Najczęściej tworzył pejzaże, obrazując miejsca, które odwiedził – Włochy, Francję, Maroko, Egipt – oraz okolicę, w której mieszkał i później założył swoją pracownię – Chartwell. Niekiedy eksperymentował też z portretami. Lubował się intensywnych barwach, a jego preferowaną technikę stanowiły farby olejne.

Winston Churchill, „View of Eze in the Alpes Maritimes”, ok. 1930, źr. Wikiart
Początki nie były łatwe. Tom Hickman, autor książki „Ochroniarz Churchilla” wspomina o sytuacji, kiedy, namalowawszy na płótnie niebieską plamę, późniejszy premier usiadł bezradny, głowiąc się, co zrobić dalej. Wtedy Lady Lavery, żona jego przyjaciela i malarza, Sir Johna Lavery’ego wyjęła z dłoni Winstona pędzel i szybkimi ruchami namalowała niebo. To doprowadziło przyszłego premiera do przekonania, że w malarstwie, podobnie jak w życiu, chodzi tylko o „zuchwałość”. [Tom Hickman, Ochroniarz Churchilla, wyd. Replika, 2011]
I faktycznie, Churchill pozostał wierny tej refleksji – nie da się zaprzeczyć, że pewnej zuchwałości wymaga zabranie ze sobą na front farb, pędzli oraz płótna. Działo się to w Egipcie – kiedy polityk malował, grupa żołnierzy nieopodal zaczęła z niego drwić. Dobrze, że nie próbowaliście się nająć do malowania ścian u mojego starego brygadzisty. Zaraz by was wywalił na bruk! [ibidem] Zrzedła im mina, kiedy odwrócił się, ujawniając tym samym swoją tożsamość.

Winston Churchill, „Drawing room at Chartwell”, ok. 1938, źr. Wikiart
Winston Churchill ze swoich obrazów czynił zwykle prezenty dla bliskich i przyjaciół – Franklinowi Delano Rooseveltowi, na wspomnienie wspólnej wyprawy, podarował obraz przedstawiający meczet w Marakeszu, inna praca trafiła do Harry’ego Trumana. Zainspirował też innych prezydentów USA – za jego sugestią zaczął malować Dwight Eisenhower, powoływał się na niego również George Bush.
Brytyjski premier nie pragnął w malarstwie odnieść takiego sukcesu jak w innych dziedzinach. Zaznaczał, że jest ono dla niego jedynie przyjemnością i odskocznią, w przeciwieństwie do literatury, którą traktował bardzo poważnie i w której tworzenie wkładał dużo wysiłku. Nie dał się namówić na naukę malarstwa, mówiąc, że wszelkie szkoły plastyczne są dla młodych, a on, mimo iż nie przegapi okazji żeby się czegoś nauczyć, nie zawsze ma ochotę na bycie uczonym przez kogoś.

Winston Churchill, „Mells, Somersetshire”, ok. 1920, źr. Wikiart
Początkowo swoje prace Churchill wystawiał pod pseudonimem, a za życia nie sprzedał ani jednej z nich. Dzisiaj natomiast osiągają one zawrotne ceny: „Chartwell Landscape with Sheep” sprzedany został za 1 milion funtów, a “The Goldfish Pool at Chartwell”, z estymacją 400,000–600,000 funtów kupiono aż za 1,7 miliona. „Mells, Somersetshire”, „Harbour, Cannes” czy wiele innych potrafiły kosztować swoich nabywców od 500 do 700 tysięcy.
Z pewnością zawsze będzie [w jego obrazach] element fascynacji tym, że namalował je Winston Churchill, niezależnie od obrazów samych w sobie, ale nie widzę w tym nic złego – powiedział jego prawnuk, Duncan Sandys, pomagający przy wystawach poświęconych sztuce pradziadka. Zainteresowanie jego malarstwem nigdy nie maleje, bo, co ważniejsze niż samo wrażenie estetyczne, dają one unikalny wgląd w umysł tak fascynującej i wytrzymałej jednostki. [źr. Artsy, tłum. Autorki]

Winston Churchill, „The Goldfish Pool at Chartwell’, ok. 1962, źr. Wikiart
Jako pisarz Churchill był mistrzem. Jako malarz do końca pozostał (tylko?) gorliwym uczniem. Z pewnością nie mógłby się mierzyć z wieloma profesjonalnymi artystami, czy o to jednak chodzi w jego sztuce? Ten wybitny polityk, tworzący dla przyjemności, dla rozładowania napięcia spowodowanego ogromną odpowiedzialnością, jaką nosił na swoich barkach, daje nam ważną lekcję o sztuce i o czerpaniu z niej zwykłej, prostej radości.
il. góra:Winston Churchill „After Daubigny”, ok. 1915, źr. Sotheby’s
Jeśli chcesz zobaczyć jeszcze więcej dzieł Winstona Churchilla – zapraszamy na naszego instagrama.
Magdalena Nawrocka