Szum morza, niebo, piasek — plaża na przestrzeni wieków inspirowała artystów, co skutkuje niezliczonymi jej przedstawieniami. W jaki sposób wybitni twórcy podjęli ów temat czy odzwierciedla się to w cenach ich dzieł?
Claude Monet
Niezaprzeczalnym mistrzem sprzedaży przedstawień plaż okazuje się Claude Monet. Za jego obrazy obecni właściciele zapłacić musieli nawet nawet 16 milionów dolarów — tyle właśnie kosztował najdroższy, “La plage à Trouville”. Następne dwa, inne, lecz noszące tę samą nazwę osiągnęły 15 i 13 milionów, a „Sur les planches de Trouville” skromne” 6,9 mln dolarów . Co ciekawe, wszystkie dzieła Moneta obrazują tę samą plażę w normandzkiej miejscowości Trouville, w której malarz spędził nieco czasu ze swoją świeżo poślubioną żoną, Camille w 1870 roku. Artysta na jedyny w swoim rodzaju sposób, wrażeniowy i pełen niedopowiedzeń, uwieczniał hotele z widokiem na ocean, promenady i gości nadmorskiego kurortu. Malował też Camille („Camille assise sur la plage à Trouville”, 12 mln dolarów), ujmował sielankową atmosferę wypoczynku ukochanej, nie odwzorowując jednak dokładnie jej twarzy. Swoje obrazy tworzył en plein air, nad brzegiem morza — co do tego nie ma wątpliwości, ponieważ w farbie odnaleźć można niewielkie ziarenka piasku osadzone tam ponad sto lat temu.
Salvador Dali
Drugą lokatę na podium zajmuje Salvador Dali ze swoim „Spectre du soir sur la plage”. Dzieło hiszpańskiego surrealisty sprzedano dwa razy, w 2010 roku za 5,7 mln, później, w 2017 za 6,8 mln dolarów. Przypominającą raczej pustynię plażę Dalego wypełniają niewielkie, lecz niezwykle precyzyjnie nakreślone kształty i postaci — w jednej z nich rozpoznano nawet kuzynkę malarza, Carolinettę. W tle, niczym fatamorgana majaczą góry, a nad nimi wiszą chmury o złotej, zbliżonej do koloru piasku barwie. Przypominają raczej dziwaczny rodzaj burzy piaskowej niż prawdziwe letnie obłoki. Dali sygnował swoje dzieło podpisem będącym kombinacją imienia własnego oraz jego ukochanej — Gali. W latach trzydziestych malarz doszedł bowiem do wniosku, iż kobieta stanowi tak ważny fundament jego natchnienia, że należy uznać ją za częściową autorkę jego obrazów.
Agnes Martin
Kiedy wyobrazimy sobie nieskończoną liczbę ziarenek piasku, ciągnący się niekiedy kilometrami płaski przestwór wybrzeża, zaczynamy rozumieć, czemu Agnes Martin zatytułowała “The beach” swoje kremowe dzieło, usiane kratką tak drobną, że z daleka aż niewidoczną. Dzieło docenione, bo sprzedane za 6,5 miliona dolarów w domu aukcyjnym Sotheby’s. Agnes Martin, nie obrazując rzeczywistości dosłownie, lecz w głębszy, bardziej filozoficzny i emocjonalny sposób opowiada o czystości, nieskończoności i organicznym świecie natury. Do plaży podchodzi metaforycznie, zaprasza do kontemplacji. Symetria krzyżujących się pod kątem prostych linii kontrastuje z pełnym losowości charakterem ziarenek piasku, równocześnie jednak adekwatnie obrazuje jej bezmiar i pełen harmonii porządek.
Willem van de Velde
Czy to jeszcze obraz, czy to już rysunek? Sprzedane za 5,4 mln dolarów dzieło Willema van de Velde Starszego o nazwie „Dutch harbor in a calm with small vessels inshore and beached among fishermen” stworzone zostało w technice zwanej po angielsku „pen-painting”, polegającej na rysowaniu ołówkiem, piórkiem lub innym narzędziem na zagruntowanym i/lub pomalowanym uprzednio podkładzie. Podłoże, w tym przypadku deska, musiało schnąć niekiedy nawet dwa miesiące, inaczej nie stanowiłoby wystarczająco twardej powierzchni do sprawnego rysowania. Willem van de Velde, który spędził większość swojego życia na pokładzie statków uwieczniając blaski i cienie morskiego życia, mimo bycia twórcą wielu obrazów olejnych, samego siebie nazywał raczej rysownikiem. Nigdy dokładnie nie określono, które miejsce zostało narysowane przez artystę w tym właśnie dziele — łódki wydają się pochodzić z jeziora Zuiderzee, natomiast fortyfikacje wskazują raczej na wyspę Texel, stanowiącą w tamtym czasie przystań holenderskiej marynarki wojennej.
Vincent van Gogh
Jak się okazuje, dużym powodzeniem cieszą się nie tylko rysunki XVII –wiecznych holenderskich marynistów, dla których ołówek stanowił wręcz przedłużenie dłoni, ale też tych, którzy osiągnęli perfekcję raczej w stosowaniu barwnej materii farby. Za 5 milionów dolarów kupiono bowiem pochodzący z 1888 roku rysunek Vincenta van Gogha “Łodzie rybackie na plaży w Saintes Maries de la Mer”. W czasie swojego pobytu w nadmorskiej miejscowości, Van Gogh stworzył dwa obrazy i siedem rysunków, ale właśnie ten stał się jego ulubionym. Dlaczego tak było dowiedzieć możemy się z listu artysty do swojego brata Theo, gdzie opisywał, że w dziele, nazywanym również „Souvenir de Saintes–Maries, Mediterrane” zbliżył się do perfekcji, którą chciał osiągnąć całe swoje życie. Tworząc, nie musiał niczego analizować ani mierzyć, jego ręka sama kreśliła właściwe kształty. „Czy [dawniej] w Paryżu byłbym w stanie narysować łódki w zaledwie godzinę?” – pytał brata. Sam rysunek stanowił również studium do obrazów o tej samej nazwie, na burtach i masztach dostrzec możemy poczynione drobnym pismem wskazówki dotyczące kolorów.
il. góra: Vincent van Gogh, „Łodzie rybackie na plaży w Saintes-Maries-de-la-Mer”, 1888, źr. Ermitaż
Magdalena Nawrocka