szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Cracow Art Week Krakers Van Gogh

Coś, co nie powszednieje. Rozmowa z kolekcjonerem, Wojciechem Jędrzejewskim

25.02.2020

Wywiady

Wojciech Jędrzejewski od blisko dwóch dekad gromadzi fotografię artystyczną, czym zasłużył sobie na tytuł swoistego propagatora kolekcjonowania tego medium w Polsce. Jego różnorodny zbiór obejmuje obecnie prace ponad setki zarówno polskich, jak i światowych artystów fotografii. O swoim pierwszym zakupionym obiekcie, czynnikach decydujących o inwestycji w daną pracę oraz polskim rynku fotografii artystycznej rozmawia z kolekcjonerem Katarzyna Zahorska.

Maciej Jędrzejewski, Dłonie, Barbara Skarga - Leszek Kołakowski, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Maciej Jędrzejewski, Dłonie, Barbara Skarga – Leszek Kołakowski, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Skąd wzięła się u Pana skłonność do kolekcjonowania sztuki?

Wojciech Jędrzejewski: W jakiejś mierze zadbał o to mój ojciec. Miał szacunek dla twórczości artystycznej i wpoił mi go. W rodzinnym domu zawsze towarzyszyła nam sztuka, nie ta najdroższa, ale wysokiej próby. Wyróżniało to wówczas nasz dom na tle innych. W moim przypadku, skłonność do kolekcjonowania wyniesiona została zatem z tradycji rodzinnych.

KZ: Nie da się ukryć, że kolekcjonowanie sztuki wymaga dużych nakładów czasu i energii. Czy tworzenie własnej kolekcji fotografii jest dla Pana pasją, pracą? A może i pasją i pracą?

WJ: Kolekcjonowanie fotografii sprawia mi dużo przyjemności. Dzięki gromadzeniu zdjęć poznałem bardzo wielu interesujących artystów. Znajomości te trwają do dziś. Odbyłem także wiele podróży. I zawędrowałem na studia doktoranckie na warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Kolekcjonowanie fotografii nie było jednak nigdy moją profesją, lecz pasją. Dzięki niemu mam coś, co nie jest moim codziennym zajęciem, a do czego tęsknię. To coś, co w nadmiarze zwykłych, monotonnych obowiązków, nie powszednieje. Coś, co można kosztować. Taki model mojej kolekcjonerskiej działalności odpowiada mi najbardziej. Gromadzenie fotografii dostarczyło mi sporo specjalistycznej wiedzy, którą od czasu do czasu staram się przekazywać innym w postaci wykładów. Dzięki temu mam swój maleńki wkład w kształtowanie polskiego rynku fotografii.

KZ: Dlaczego spośród wszystkich mediów artystycznych to fotografia zainteresowała Pana do tego stopnia, że postanowił Pan ją kolekcjonować?

WJ: Spośród wszystkich dziedzin sztuki, fotografia jest mi najbliższa. Mam do niej sentyment z czasów młodości, kiedy sam w domowej ciemni wywoływałem amatorskie zdjęcia. Jestem z nią związany także rodzinnie – mój syn, Maciej, jest zawodowym fotografem, absolwentem warszawskiej ASP i łódzkiej Szkoły Filmowej.

Tadeusz Wański, To go on travel, 1957, 29,5 cm x 39,5 cm, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Tadeusz Wański, To go on travel, 1957, 29,5 cm x 39,5 cm, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Czy mierzy Pan swoje zbiory w liczbach? To znaczy, czy dokładnie dokumentuje Pan ilość posiadanych dzieł, wie, ile znajduje się w kolekcji prac artystów polskich, a ile zagranicznych itd.? Czy może nie przywiązuje Pan wagi do liczb?

WJ: Staram się na bieżąco dokumentować swoją kolekcję, choć nie wiem dokładnie, ile fotografii wchodzi w jej skład. Zgromadziłem prace blisko stu polskich i zagranicznych artystów.

KZ: A czy pamięta Pan pierwszą zakupioną fotografię? Jaki był to obiekt?

WJ: To było zdjęcie Bogdana Krężela, które kupiłem w galerii K. Gierałtowskiego.

KZ: Czy fotografię tę kupił Pan już z zamiarem założenia kolekcji, czy może był to impuls? Jak ewoluowało Pana myślenie o potrzebie stworzenia własnego zbioru?

WJ: Fotografie zacząłem kupować po okresie gromadzenia innych, bardzo zróżnicowanych obiektów artystycznych. Chciałem skoncentrować się na jednej dziedzinie sztuki. Nie przewidywałem jednak wówczas, że uda mi się zgromadzić tak dużo zdjęć. Chodziło raczej o to, aby w naszym domu fotografia stała się wiodącym elementem dekoracyjnym.

KZ: Co powinno decydować o zakupie fotografii?

WJ: O zakupie zdjęć decyduje wiele różnych elementów, ale zasadniczym jest to, czy fotografia spełnia wymogi kolekcjonerskie. Nasza inwestycja musi być bezpieczna finansowo.Trzeba wiedzieć zatem, w jaki sposób zdjęcie powinno być autoryzowane przez fotografa. Aby było w pełni wartościowe, musi spełniać ono precyzyjne wymagania kolekcjonerskie. Jeśli bowiem kiedyś będziemy chcieli je sprzedać, wymagania te będą decydujące. Trzeba m.in. wziąć pod uwagę, jak jest notowany autor i jaką ma pozycję na rynku, jak szacowane są jego fotografie i jaki mają potencjał wzrostu wartości.

Obecnie nadal trwa dobry czas dla inwestowania w fotografie polskich autorów, zarówno współczesnych, jak i tych już nieżyjących. Bardzo cenne artystycznie obiekty nadal kupić można za niewygórowane kwoty. Fotografia w stosunku do innych dziedzin sztuki jest bardzo konkurencyjna pod względem cen.

Ponadto, o zakupie fotografii decydować może także dopasowanie ich do przestrzeni, w której mają być eksponowane albo to, jaki niosą ze sobą nastrój.

Zygmunt Rytka Obiekt nietrwaly, 1989, 30 cm x 40,7 cm, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Zygmunt Rytka Obiekt nietrwaly, 1989, 30 cm x 40,7 cm, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Czy kupuje Pan fotografie według założonej wcześniej, spójnej koncepcji zbioru, stylistyki, tematu?

WJ: Na początku nie miałem spójnej koncepcji, jednak z czasem starałem się przestrzegać pewnych zasad. Gromadziłem prace artystów charakterystycznych kierunków i stylów polskiej fotografii. Czasami były to prace pochodzące z obrębu określonych grup artystycznych, a też realizacje twórców uznanych i niejednokrotnie uważanych za klasyków. Kupowałem także zdjęcia tych autorów, którzy byli mi bliscy estetycznie albo których szczególnie ceniłem za kunszt wykonania odbitki. Dlatego też moja kolekcja jest wielowątkowa, wielotematyczna. Nie ogranicza się do jednego kierunku, okresu lub tematyki jak np. polska awangarda fotograficzna czy portret. Bardzo istotne są także względy estetyczne, które czasami przesądzają o zakupie fotografii.

Mam wielki szacunek dla ikon współczesnej fotografii- nazwisk rozpoznawalnych na całym świecie i gwarantujących stały wzrost wartości ich prac, takich, jak na przykład Henri Cartier-Bresson, Richard Avedon czy Peter Lindbergh. Spośród polskich fotografów w grupie tej wymienić można natomiast Ryszarda Horowitza, Zofię Kulik czy Natalię LL.

KZ: Czy dobiera Pan fotografie na podstawie techniki ich wykonania?

WJ: Cenię tradycyjne techniki fotograficzne. Takie, które zwierają w sobie walor pracy z negatywem czy odbitką w ciemni. Tego typu techniki są widoczne w twórczości m.in. Bronisława Szchlabs,a Tadeusza Wańskiego, Wojciecha Prażmowskiego, Pawła Żaka czy Konrada Pustoły. Cenię oczywiście także techniki kolorowe, szczególnie te, które polegają na naświetlaniu papieru światłoczułego, nie zaś atramentowe, choć wśród tych ostatnich co i rusz ujawniają się supertrwałe techniki kolekcjonerskie. Ich wybór w znaczniej mierze zależy od zamierzonego przez autora efektu artystycznego. W przypadku techniki liczy się trwałość i jakość.

H. Cartier-Bresson, Rue Mouffetard, Paris 1954, 32 cm x 48 cm, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

H. Cartier-Bresson, Rue Mouffetard, Paris 1954, 32 cm x 48 cm, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Gdzie i w jaki sposób eksponuje Pan nabyte fotografie?

WJ: Miałem okazję zorganizować pierwszą w Polsce wystawę fotografii artystycznej z prywatnej kolekcji. Miało to miejsce 16 lat temu w Krakowie w galerii Artemis. Zaprezentowałem wówczas 100 prac, które można zobaczyć na www.mojefotografie.com. Byłem w tej kwestii prekursorem. Fotografie z mojej kolekcji brały udział w wielu wystawach zbiorowych organizowanych w rozmaitych instytucjach sztuki. Były one eksponowane także podczas seminariów i spotkań poświęconych fotografii. W 2018 roku natomiast odbędzie się wystawa cyklu prac jednego z autorów znajdujących się moim zbiorze.

KZ: Czy przestrzega Pan jakichś szczególnych zasad, wieszając swoje zdjęcia na ścianach mieszkania lub biura?

WJ: Tak, bardzo ważne jest to, aby fotografie były prezentowane w sposób dla nich bezpieczny. Przede wszystkim należy omijać te miejsca, które są mocno nasłonecznione. Dlatego do oprawy fotografii powinno się stosować szyby z filtrem UV. Natomiast, aby chemicznie nie degradować papieru fotograficznego prace należy oprawiać w passe-partout i plecy z kartonu bezkwasowego.

Natalia LL, Śnienie, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Natalia LL, Śnienie, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Jak ocenia Pan polski rynek fotografii kolekcjonerskiej?

WJ: Choć polski rynek fotografii kolekcjonerskiej przez ostatnie kilkanaście lat uległ znacznej dynamizacji, nadal daleko mu do rynku zachodniego. Ma on w sobie bardzo duży potencjał rozwojowy, który nie został jednak jak dotąd w pełni wykorzystany. Przede wszystkim nie jest on konsekwentnie stymulowany. Nie kreuje się bowiem spektakularnych wydarzeń mających wpływ na rozwój tego rynku, choć, jednocześnie, kupowanie fotografii staje coraz bardziej popularne. Z jednej strony posiada on więc spore perspektywy, z drugiej natomiast tempo jego rozwoju wciąż jest zbyt słabe, na co wpływ mają także inne, szersze czynniki i zjawiska, na przykład brak inwestycji finansowych i konsekwentnej strategii dynamizacji tego rynku.

Marian Schmidt, St Louis Paris, 1994, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Marian Schmidt, St Louis Paris, 1994, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Co zatem jest nam potrzebne, aby przyspieszyć rozwój tego rynku?

WJ: Obecnie nie ma profesjonalnej strategii kreowania cen fotografii przez organizatorów aukcji i budowy pozycji rynkowej autorów. Bark również rzeczowych dyskusji i fachowych publikacji na ten temat. Na ukształtowanie polskiego rynku fotografii ma także wpływ stan wiedzy i świadomość samych artystów w kwestii budowania swojej pozycji rynkowej. Na kierunkach artystycznych nie uczy się adeptów fotografii, w jaki sposób powinni zrządzać swoją kariera. W powijakach jest kształcenie profesjonalnych marszandów, a jest to niezbędne. Nadal niewiele jest galerii specjalizujących się w sprzedaży fotografii i nie wszyscy też marszandzi mają wystarczającą wiedzę na temat zasad fotografii kolekcjonerskiej.

Pocieszające jest jednak to, że coraz więcej instytucji, zwłaszcza prywatnych, kupuje fotografie w celu ich ekspozycji w swoich siedzibach. W ten sposób tworzą one również atrakcyjny wizerunek swoich marek i podnoszą wartość swoich firm.

Peter Lindbergh, Chrity Turlinghton, America Voque, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Peter Lindbergh, Chrity Turlinghton, America Voque, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

KZ: Jak ocenia Pan promocję polskich artystów fotografii?

WJ: Poza jednostkowymi przypadkami, takimi jak 6×7 Leica Gallery Warsaw Rafała Łochowskiego, Jednostka Katarzyny Sagatowskiej albo Galeria Raster, wciąż brakuje profesjonalnych działań promujących artystów-fotografów, które pozwoliłyby na konsekwentną budowę ich pozycji rynkowej. Niewystarczający jest też rynek aukcji fotograficznych. Z przykrością przyjąłem wiadomość o wycofaniu się Fotografii Kolekcjonerskiej – poważnego i zasłużonego dla polskiego rynku partnera – z organizacji licytacji fotografii. Czy ktoś zajmie jego miejsce? Czy może będziemy zdani tylko na aukcje fotograficzne realizowane przez jeden dom?

KZ: Jaki sposób zakupu fotografii Pan preferuje? Czy nabywa Pan obiekty od galerii, kupuje je w systemie aukcyjnym lub, w przypadku współczesnych twórców, bezpośrednio od artystów?

WJ: Różnie, ale jeśli kupowaniu zdjęć towarzyszy kontakt z autorem, jest to zdecydowanie największa satysfakcja dla kolekcjonera. Nikt nie jest w stanie powiedzieć tak dużo na temat interesującego nas obiektu, jak sam artysta. Kontakt z nim ma znaczenie także w zakresie potwierdzenia autentyczności dzieła. Z perspektywy kolekcjonerskiej taka informacja jest bardzo istotna. Wszystkim, którzy zamierzają inwestować w fotografie polecam osobisty kontakt z ich autorami.

il. góra: Marek Wajda, z cyklu „Marrakech”, 2001, źródło: ze zbiorów kolekcjonera

Tekst pochodzi z magazynu RiSZ No. 3

Rynek i Sztuka - logotyp

Magazyn RiSZ 3/2018

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.