szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
FILM PEKAO KOSSAK Galeria Stalowa „Fragments of Reality”

Rynek sztuki pod lupą: „Pożądani. Malarstwo dawne na polskim rynku sztuki”

16.03.2020

Analiza rynku sztuki, Dla kolekcjonerów, Kolekcjonowanie, Polska: aukcje, Raport rynek sztuki, Trendy inwestycyjne

Na polskim rynku sztuki pojawiają się artyści, których dzieła są szczególnie pożądane. Dotyczy to tak sztuki współczesnej, jak dawnej. Kategoria rynku sztuki, który operuje sztuką dawną opiera się na kilku najmocniejszych nazwiskach twórców, których pojawienie się w ofercie aukcji wywołuje ekscytację kolekcjonerów. Kim są zatem artyści, będący obiektami pożądania i co sprawia, że ich twórczość przyciąga uwagę licytujących?

Bolesław Cybis, Postać kobiety w żółtym berecie, 1932-1935 źródło: desa.pl

Bolesław Cybis, Postać kobiety w żółtym berecie, 1932-1935 źródło: desa.pl

Już niebawem wielką sensacją polskiego rynku aukcyjnego będzie monograficzna wystawa i aukcja prac Bolesława Cybisa, artysty w pełni indywidualnego, choć zgodnie z bliską mu artystyczną tradycją „łukaszowców”, przetwarzającego tradycję dawnego malarstwa europejskiego. To, co czyni z Cybisa sensację na rynku sztuki to nie tylko rzadkość jego prac na aukcjach, ale przede wszystkim jego artystyczny rodowód, także w niewielkim stopniu reprezentowany na rodzimych licytacjach. Ów trzon malarstwa Cybisa stanowiła przynależność do Bractwa św. Łukasza, jednego z najważniejszych ugrupowań artystycznych XX-lecia międzywojennego prowadzonego przez Tadeusza Pruszkowskiego. Postulaty stowarzyszenia – uprawianie malarstwa zwróconego ku formom sztuki nowożytnej, czystej figuralnie, stylizowanej, tradycyjnej, walorowej i ściśle powiązanej z ideologią sakralizacji sztuki – najsilniej oddziałały na artystyczne formowanie się młodego artysty, który wierzył we wpływowość organizacji pracy na zasadach średniowiecznego cechu; widząc siebie w roli czeladnika warsztatu malarskiego, mając za mistrza Tadeusza Pruszkowskiego, Cybis wypracował indywidualne oblicze swojego malarstwa i rysunku. Największą ozdobą i „okazją” monograficznej aukcji Bolesława Cybisa będzie portret  kobiety w żółtym berecie – symptomatyczne dla warsztatu artysty dzieło, pochodzące ze szczytowego okresu twórczości; w tym okresie Cybis namalował również ikoniczne „Toaletę” i „Primaverę”, które obecnie zdobią kolekcję Muzeum Narodowego w Warszawie. W tych wspomnianych dziełach uwidacznia się suma praktycznych i teoretycznych możliwości malarstwa Cybisa, czyli połączenie konwencji renesansowego portretu oraz sztuki z kręgu Neue Sachlichkeit – Nowej Rzeczywistości, które na jednej szali kładły realizm, naturalizm i zaangażowanie społeczne.

Intrygującym tandemem na rynku sztuki dawnej jest twórczość Olgi Boznańskiej i Meli Muter, artystek działających w podobnym czasie. Każdą z nich cechuje nietuzinkowa osobowość, biografia i wachlarz plastycznych rejestrów. W przypadku tych artystek możemy zaobserwować ciekawe zjawisko – malarstwo Olgi Boznańskiej pojawia się na rynku sztuki stosunkowo rzadko w przeciwieństwie do prac Meli Muter, lecz nie przeszkadza to rynkowi widzieć w obydwu artystkach zjawiska niezwykle atrakcyjne. Twórczość artystek była porównywana ze sobą jeszcze za ich życia, prawdopodobnie również z tego względu, iż każda z nich do perfekcji opanowała sztukę portretu nacechowanego nie tylko naturalizmem i psychologizmem, ale także wachlarzem pionierskich zabiegów stylistycznych. Mgliste wizerunki Boznańskiej kontrastują z impastowymi obrazami Muter. Optyczne i kolorystyczne eksperymenty Boznańskiej wydają się być czymś innym niż odarte z idealizmu i malarsko ekspresyjne portrety Meli Muter. Z tych też powodów ówczesna krytyka artystyczna pozwalała sobie pisać, iż: „(…) obok Olgi de Boznańskiej mam ochotę umieścić Mutermilch, o wizerunkach mniej delikatnie ekspresyjnych, mniej refleksyjnie pieszczotliwych, ale o finezji psychologicznej równie mocnej i bardziej bezpośredniej. Boznańska opowiada drżącym głosem, Muter wydaje sądy i oskarża. Na styl Boznańskiej składa się naturalna swoboda, urok, pieszczota. Styl Muter jest gwałtowny, niewzruszony w swej przemocy, ostry, napięty aż do krzyku, à la Van Gogh” (M. Goth, Au Salon de la Nationale. Le portrait, Les Hommes du jour 1913 nr 278).

Mela Muter, Autoportret, około 1921, źródło: desa.pl

Mela Muter, Autoportret, około 1921, źródło: desa.pl

Niewątpliwie istotnym rozdziałem twórczości obu artystek są ich autoportrety. Zarówno Boznańska jak i Muter poświęcały płótna i kartony na przedstawianie własnych wizerunków, co niewątpliwie realizowało popularną na przełomie wieków konwencję autoportretów artystek sporządzanych w ich pracowaniach, przy pracy, z atrybutami malarskimi. Zainteresowanie sobą jako modelką pojawiło się u Meli Muter wskutek traumatycznych doświadczeń rodzinnych, u Boznańskiej autoportrety zdają się być odpowiedzią na dobrowolne łagodne wycofanie się z towarzyskiego światka Paryża, tym nie mniej Boznańska stworzyła najwięcej autoportretów wśród polskich artystek i artystów doby modernizmu. Wizerunki własne nierzadko wykonywała, aby darować je znajomym, ale także wystawiała je na ekspozycjach. Malarka w analityczny sposób obserwowała w nich własną powierzchowność. Bez względu na motywacje i efekty artystyczne, Boznańska i Muter na zawsze wpisały się nie tylko w kanon malarstwa polskiego, ale także stanowią fascynujący rozdział w księdze „herstory”.

Olga Boznańska, Autoportret, około 1930 rok, źródło: desa.pl

Olga Boznańska, Autoportret, około 1930 rok, źródło: desa.pl

Mela Muter należała do grona twórców tzw. szkoły paryskiej. Do grona tychże twórców zaliczał się również Mojżesz Kisling, którego obrazy są najdrożej sprzedawanym dziełami z tego kręgu artystycznego. Znacie Kislinga? – „Wszyscy znają Kislinga. W barze La Coupole pewnego wieczoru powiedziano wam: „To ten, w rogu”. Żywiołowy mężczyzna, którego wam pokazano, to Kisling. Ma na sobie koszulę w kratę, tę z przedwojennego pojedynku z Gottliebem. To ten, który budził się dwa razy w tygodniu na posterunku policji, ten, który spacerował o piątej nad ranem po bulwarach Montparnasse’u i strzelał z rewolweru do mięsa, które rzeźnik właśnie wywieszał na swoim straganie. Ale jest też inny Kisling, Kisling, którego nie spotkamy w bistro ani w nocnych lokalach. Kislinga, tego, o którym chcę tutaj mówić, spotkać można tylko na rue Joseph Bara, w kamienicy, w której mieszkało kilku mistrzów Szkoły Paryskiej – Modigliani, Pascin i Per Krohg. Pracownia Kislinga mieściła się w tej kamienicy, kiedy go poznałem (…). Dziś jest inna niż dawniej; jasna i obszerna; widać w niej dwa czy trzy urocze fotele, bardzo ciekawy parawan, długi stół, na sztalugach: rozpoczęte płótno. Przy ścianie: inne obrazy, nieliczne, ponieważ Kisling skarży się zawsze, że amatorzy i marszandzi nie dają jego płótnom wyschnąć. Prawdziwego Kislinga zaczynamy widzieć dopiero, kiedy patrzymy na jego bibliotekę. Prosty regał gromadzi bardzo cenne pierwsze wydania książek i tomiki najlepszych poetów w luksusowych wydaniach (…). Tego prawdziwego Kislinga możecie też odkryć, patrząc, jak maluje, śledząc dukt jego precyzyjnego i szczerego pędzla, czujne oko, które stale kontroluje ruch ręki. Powie wam ono: Kisling lubi alkohol, kobiety, powroty nad ranem” (Georges Charensol, Un Montparnoarrive, „Vu” 1928, cyt. za: Claude de Voorst, Kisling, Paryż 1996, s. 194). O Kislingu mówiło się, że jest „malarzem kobiet” i ten często powtarzany motyw w jego twórczości, jakimi były postaci pięknych istot rodem z płócien renesansowych i barokowych, akty, których uroda była podkreślana skórą w barwie kości słoniowej, migdałowatymi oczami i subtelnymi pozami modelek okazały się gwarantem sukcesu malarza w przeszłości i obecnie. Niezobowiązująca nagość obudowana melancholią i płynność środków malarskich sprawiają, że obrazy Kislinga to nie tylko fragment długiego rozdziału o XX-wiecznej historii sztuki i jej obliczach, ale także ponadczasowy walor dekoracyjny, który wyrósł z korzenia dawnego malarstwa europejskiego. Obraz w tymże typie został wylicytowany w 2019 roku za rekordową kwotę niemalże półtora miliona złotych, a przedstawiał tzw. Kiki z Montmartre’u, ulubioną w latach 30. XX wieku modelkę Kislinga.

Mojżesz Kisling, Khera - Kiki de Montmartre, 1932 rok, źródło: desa.pl

Mojżesz Kisling, Khera – Kiki de Montmartre, 1932 rok, źródło: desa.pl

Choć na aukcjach artyści ci osiągają nieporównywalne ze sobą osiągi finansowe to jednak historia sztuki widzi ich jako nieformalną parę, mistrza i ucznia, prekursora i kontynuatora – Jacek Malczewski i Wlastimil Hofman. Każdy z nich na polskim rynku sztuki pojawia się często, lecz nieczęsto na aukcjach dostajemy najwyższą próbę ich malarskich możliwości. Dlatego też każdy ich większy obraz o soczystej kolorystyce oraz głębi symbolicznej staje się sensacją rynku sztuki. Twórczość Jacka Malczewskiego to przede wszystkim duch młodopolskiego symbolizmu, korespondującego z niezabliźnioną tradycją romantyzmu wraz z jej mesjanizmem, dozą patriotyzmu.To także pełna wątków autobiograficznych twórczość, w której artysta ze szczególną dla siebie godnością badał wątek istoty artysty we współczesnym świecie (stąd znaczna liczba autoportretów). Takie przedstawienia kolekcjonerzy cenią sobie najbardziej. Metaforyczne uniesienie, mitologiczne znawstwo i eschatologiczny kontekst sprawiają, że sztuka ta niebywale intryguje i pozostaje wciąż w ramach uniwersalności czasowej. Swoistym przedłużeniem owych tendencji ikonograficznych jest właśnie malarstwo Hofmana. Jeszcze za życia Jacka Malczewskiego pisano o Hofmanie: „(…) dziś można powiedzieć z całą pewnością, że nie ma malarza polskiego więcej „polskiego” nad V. Hofmana, malarza, który by wybitniej przedstawiał polską psyche i sięgał w polską mistykę, w tę, co płynie z polskiej poezji, a główne swe źródło ma w utworach Słowackiego, tak wielbionego przez Hofmana i tak mu bliskiego duchem” (Jiří Karásek, Vlastimil Hofman, „Maski” 1918, nr 27). W słowach tych jest zarówno niezbywalna prawda, jak i pewna recepcja tego, co czynił z płótnami Malczewski. Niewątpliwie to co odróżnia od siebie tych artystów i co czyni z malarstwa Hofmana wielką wartość indywidualną to jednak skłonienie się w stronę tematów bliskich prostemu ludowi, bowiem gdy Malczewski na swoich obrazach rozstrzygał kwestie patriotyczne i intelektualne, Hofman koncentrował się na wydobyciu z modela jego psychologizmu, prostoty i godności. Czynił to w znamiennych dla swojego malarstwa obrazach, przedstawiających wiejskie dzieci oraz sceny religijne – w tych pierwszych Hofman uwypukla niewinność małych modeli i ich naiwną konfrontację z bolesną rzeczywistością, zaś w drugich malarz przenosi postaci ze sfery sacrum w przestrzeń profanum, odziera je z wzniosłej świętości, nadaje wymiar rodzajowy scenom.

Jacek Malczewski, Wizja Ezechiela, 1917 rok, źródło: Polswiss Art

Jacek Malczewski, Wizja Ezechiela, 1917 rok, źródło: Polswiss Art

Wlastimil Hofman, Wędrowiec i muza, 1921, źródło: desa.pl

Wlastimil Hofman, Wędrowiec i muza, 1921, źródło: desa.pl

Polski rynek sztuki pełen jest wielu intrygujących zjawisk, zna wielu cenionych przez kolekcjonerów artystów. Dziś wiemy, że nie tylko frekwencja pojawiania się na licytacjach pewnych zjawisk gwarantuje sukces i dostrzeżenie przez opinię, ale także jakość artystyczna prezentowanych prac. Przybliżone w artykule sylwetki artystów to próba rozbicia polskiego rynku sztuki dawnej na kilka podstawowych atomów, które definiują nie tylko kondycję rynku i profile ofert domów aukcyjnych, ale także upodobania klientów, którzy niezmiennie pozostają wrażliwi na sztukę nie tylko dekoracyjną, ale przede wszystkim nasyconą ładunkiem historycznym.

Paulina Adamczyk

fot. (góra): Jacek Malczewski, Artysta i Chimera, 1906 rok, źródło: Agra-Art

Portal Rynek i Sztuka

Rynek i Sztuka - logotyp

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

to cię powinno jeszcze zainteresować:

01.08.2013 / Analiza rynku sztuki

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.