Plewińscy – fotografia trzech pokoleń
30.03.2020
Aktualności, Ciekawostki, Magazyn, Migawki ze świata sztuki
Podczas gdy Wojciech właściwie przypadkiem – bo podczas dokumentowania spływu kajakowego, w którym uczestniczył wraz z przyjaciółmi – odkrył w sobie pasję do fotografii, Maciej już jako 10-letni chłopiec asystował ojcu przy pracy, wykonując odbitki w jego ciemni. Dorastający natomiast wśród zdjęć i specjalistycznego, fotograficznego sprzętu Filip, będąc w pewien sposób skazany na ten rodzaj medium artystycznego, zdynamizował go, wybierając obraz ruchomy. Plewińscy to dziś jedna z najsłynniejszych fotograficznych rodzin w Polsce.
Wojciech Plewiński
Pasjonatom fotografii osoby Wojciecha Plewińskiego z pewnością nie trzeba przedstawiać. Choć artysta swoją największą popularność zawdzięcza słynnym okładkom czasopisma „Przekrój”, na których począwszy od 1957 roku uwieczniał on wizerunki modelek nazywanych ówcześnie powszechnie mianem „kociaków”, specjalizował się on także w fotografii spektakli teatralnych, portretach ludzi kultury, a także fotografii przyrody. Nie stronił również od zdjęć o charakterze reporterskim- skrzętnie dokumentował bowiem artystyczne życie miasta Krakowa.
Pomimo iż duża część jego twórczej pracy – chociażby fotografie portretowe modelek „Przekroju” czy też słynnych osobowości polskiej sztuki, muzyki, literatury i filmu – wykluczała jakąkolwiek improwizację, w jego realizacjach odczuć się da pewien pierwiastek przypadkowości, incydentalności, czegoś zupełnie ulotnego. Zważywszy na fakt, że artysta przypisuje bardzo duże znaczenie przypadkowi w swoim życiu, nic w tym dziwnego. Jak sam bowiem powiedział w jednym z wywiadów: Ja w ogóle uważam, że życie, tak linearnie rzecz biorąc, właśnie na tym polega. Od przypadku do przypadku, od jakichś spotkań, jakichś ludzi, wypadków, znalazłem się tam, gdzie się znalazłem.
W swoich ostro kontrastowych pracach Wojciech Plewiński umiejętnie umieszcza więc pierwiastek wynikającej z atmosfery chwili emocjonalności, zestawiając ze sobą w ten sposób z jednej strony syntetyczną formę dzieł, z drugiej natomiast – pewną nieokreśloną poetyckość treści.
Maciej Plewiński
Urodzony w 1955 roku syn Wojciecha Plewińskiego, Maciej, od najmłodszych lat otaczał się filmami i odbitkami, dorabiając sobie do kieszonkowego w ciemni ojca. Atmosfera ta bez wątpienia wpłynęła na wybór jego zawodowej drogi – Maciej ukończył Wydział Grafiki na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tam też pracował on jako asystent profesora Andrzeja Pietscha, specjalizując się w technice heliograwiury. Natomiast w latach 1985-1986 twórca asystował Ryszardowi Horowitzowi w nowojorskim studiu fotograficznym.
Chociaż, jak twierdzi Maciej Plewiński, fakt, iż od najmłodszych lat żywo uczestniczył on w pracy twórczej ojca w pewien sposób zmusił go do przejęcia jego sposobu widzenia świata, jego prace znacznie różnią się od realizacji Wojciecha już na poziomie formalnym. Podczas gdy ten ostatni upodobał sobie mocno kontrastowe zdjęcia, Maciej w sztuce fotograficznej dużo bardziej zdaje się cenić estetyczną siłę półtonów, sugestywną grę odcieni. Jego cykl Ludzie są ludźmi stanowi zapis przypadkowych, niby banalnych, codziennych, ale jednak interesujących w swojej banalności momentów, których bohaterami są, jak pisze Andrzej Strumiłło mieszkańcy dnia powszedniego, chwili błahej i ulotnej, sytuowani nie najlepiej. W obiektywie Macieja Plewińskiego powszechność ta okazuje się być nam bardzo bliska. Uświadamiając sobie, że moglibyśmy stanowić jej część, dzieła te osobiście nas dotykają. Natomiast serię Notatki z podróży w czasie nazwać można wizualną dokumentacją z wędrówek samotnego włóczęgi. Puste, odludne przestrzenie lub uchwycone z bliska szczegóły scenerii ujęte najczęściej w kolorach czerni i bieli potęgują atmosferę wyizolowania i anonimowości w wielkim, obcym świecie.
Jak twierdzi sam artysta, nigdy też nie chciał on formować swojej kariery zawodowej w podobny do słynnego ojca sposób. Nigdy nie był związany z żadnym czasopismem, natomiast świat reklamy, w który wszedł jako asystent Ryszarda Horowitza w połowie lat 80. w Nowym Jorku, bardziej go przerażał aniżeli pociągał. Po powrocie do Polski pracował on co prawda jako wolny strzelec dla kilku dużych firm, jednak po zagarnięciu rynku przez sieciowe, wielkie agencje reklamowe, artysta zdecydował się nieco wycofać. Jego praca twórcza obecnie w ogromnej większości składa się na tworzoną dla siebie fotografię artystyczną.
Filip Plewiński
Urodzony w 1988 roku Filip Plewiński, syn Macieja, to najmłodszy przedstawiciel słynnej fotograficznej rodziny. Pomimo iż, jak przyznaje, zdjęcia były obecne w jego życiu od zawsze i bardzo szybko nauczył obchodzić się z aparatem od strony technicznej, ze względu na miłość do kina swoją ścieżkę zawodową postanowił związać z obrazem ruchomym. Filip ukończył więc studia na kierunku sztuki operatorskiej w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Obecnie ma on na koncie realizację wielu teledysków, reklam, krótkometrażowych filmów dokumentalnych i fabularnych, zdobywających nagrody na polskich i zagranicznych festiwalach.
Filip Plewiński nigdy nie porzucił jednak na rzecz obrazu ruchomego obrazu statycznego. Od swoich nastoletnich lat artysta niezmiennie za pomocą aparatu dokumentuje otaczającą go rzeczywistość. O swoich fotografiach mówi w ten sposób: Moje zdjęcia to przede wszystkim dowód na zauważanie świata, portrety, ulica, notatki tego, co widzę. Nigdy nie robiłem czegoś takiego jak „temat”, nie ustalam sobie, że na przykład będę fotografował tylko opuszczone wesołe miasteczka. Jeśli czuję, że coś mi się podoba, po prostu robię notatki – zdjęcia.
BLISKOŚĆ I NIEZALEŻNOŚĆ
Fotograficzne światy Plewińskich, pomimo iż zbliżone, w gruncie rzeczy są zupełnie od siebie różne. Wojciech przypadkowości i ulotności poszukuje w nieimprowizowanych sytuacjach. Podczas gdy Maciej w swoich samotnych, fotograficznych wędrówkach poszukuje człowieka bądź śladów obecności człowieka, Filip z ciekawością odkrywcy odnajduje i rejestruje elementy piękna w pozornie nieciekawej, szarej codzienności. Wszyscy trzej także mówią o sobie: krakowscy artyści, którzy żyją trochę na uboczu wielkiego świata. I chociaż wspólna praca sprawia im autentyczną przyjemność, rzadko się jej podejmują, w tej wielkiej wzajemnej bliskości skutecznie chroniąc własnej artystycznej niezależności.
Katarzyna Zahorska
il. góra: Lorenzo Castore, Plewińscy, 2011, źródło: portal Auxioner.com
Tekst pochodzi z magazynu RiSZ No. 3