szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
FILM PEKAO KOSSAK Galeria Stalowa „Fragments of Reality”

Widzialne i niewidzialne – o malarstwie Meli Muter

31.03.2020

Aktualności, Dla kolekcjonerów, Kolekcje, Kolekcjonowanie, Polskie

Przez kilka pokoleń Mela Muter pozostawała w pewnym zapomnieniu, choć przecież była jednym z najstarszych twórców kręgu École de Paris, portrecistką nasycającą swe obrazy spektakularnym ładunkiem psychologicznym, malarką posługującą się rozległym repertuarem środków plastycznych, ambitnym samoukiem czerpiącym ze spuścizny dawnych i współczesnych mistrzów pędzla. Dziś postać malarki odżywa na łonie historii sztuki, muzealnictwa, kolekcjonerstwa oraz rynku sztuki. 

Ignacy Łopieński, Portret Meli Muter, 1904 rok, Muzeum Narodowe w Warszawie, źródło Cyfrowe Muzeum Narodowe w Warszawie

Mela Muter pochodziła z zamożnej warszawskiej rodziny żydowskiej. Większą część życia spędziła jednak za granicą, we Francji, gdzie współtworzyła tamtejsze środowisko artystyczne, skupione między innymi wokół kręgu wspomnianej szkoły paryskiej. Malarka nie miała sposobności, by odebrać pełne wykształcenie artystyczne, bowiem w tym czasie kobiety nie miały jeszcze praw kształcenia się w wyższych szkołach artystycznych. Podobnie do starszej od siebie Olgi Boznańskiej pobierała prywatne lekcje rysunku i malarstwa na kursach dedykowanym kobietom – takim miejscem dla Meli Muter była Szkoła Rysunku i Malarstwa dla Kobiet Miłosza Kotarbińskiego w Warszawie. Po wyjeździe do Paryża artystka próbowała studiować na  zajęciach w Académie Colarossi i w Académie de la Grande Chaumiere. Jednakże największy wpływ na twórczość Meli Muter wywarły ożywione stosunki z ówczesnym kulturalnym światem Paryża, kontakty z paryską elitą artystyczną i intelektualną oraz liczne podróże „plenerowe” do Bretanii i Hiszpanii. Spuścizna malarska Meli Muter pełna jest bowiem artystycznych kontekstów. To właśnie tą drogą artystka kształtowała swój niepodrabialny styl.

Mela Muter w Paryżu, ok. 1903 roku, źródło: Muzeum Uniwersyteckie w Toruniu

 

Mela Muter, Autoportret w świetle księżyca, 1899–1900 rok, źródło: Muzeum Uniwersyteckie w Toruniu

 

James Abbott McNeill Whistler, Symfonia w bieli, nr 1: biała dziewczyna, 1862 rok, źródło: Wikimedia Commons

Mela Muter z dużą uwagą rejestrowała zmiany, jakie zachodziły w rodzimej i europejskiej sztuce, świadomie czerpała z tych rewolucji i tłumaczyła je na własny język malarski. Muter jeszcze na początku swojej twórczości próbowała połączyć kontrastujące ze sobą tendencje impresjonizmu i symbolizmu silnie reprezentowane przez osoby Józefa Pankiewicza i Władysława Podkowińskiego. Próbę stworzenia owego koherentnego języka podjęła we wczesnych pracach – „Autoportret w świetle księżyca” z 1900 roku i w portrecie poety Leopolda Staffa z 1903 roku; w obydwu przypadkach pierwotna intencja ciepłego nastroju sztuki Pankiewicza i dramatyzmu sztuki Podkowińskiego pod pędzlem Meli Muter zamienia się w indywidualną wersję tak plastyczną jak i intelektualną, obudowaną wewnętrznymi napięciami. Podobnie rozkładają się akcenty artystyczne, gdy malarka spędzała czas na plenerach w Pont-Aven w towarzystwie Władysława Ślewińskiego. W bretońskiej kolonii artystycznej wszyscy byli wyczuleni na syntetyzm Gauguina; podczas gdy adepci sztuki badali właściwości plamy barwnej odmalowując krajobrazy i portretując rdzenne młode Bretonki, Mela Muter w tym samym czasie wybierała na swoich modeli ludzi starych, kaleki oraz opuszczone dzieci. Już wtedy zaczął kształtować się unikalny dla Meli Muter styl malarstwa mizerabilistycznego; umiejscowienie w orbicie swoich zainteresowań artystycznych ludzi pokrzywdzonych przez los doskonale korespondowało nie tylko ze społecznym nastawieniem artystki, która obracała się w kręgach działaczy socjalistycznych, ale także było pokłosiem osobistych doświadczeń – nieszczęśliwej miłości oraz choroby syna.

Mela Muter, Bretonki, 1907 rok, źródło: Sotheby’s

 

Mela Muter, Stara Bretonka z dzieckiem, 1911, źródło: Muzeum Uniwersyteckie w Toruniu

Choć Gauguin i Ślewiński pozostali wierni swojej teorii sztuki, artystka bardzo szybko zainspirowała się techniką pointylistyczną oraz dramatyzującym w formie i treści malarstwem Vincenta van Gogha. To właśnie pod wpływem holenderskiego mistrza artystka „rozbijała jednobarwne płaszczyzny na dekoracyjne, ekspresyjnie łamiące się formy, wykonane za pomocą wydłużonych, wijących się duktów pędzla. Koloryt jej obrazów stał się matowy, stonowany, utrzymany w zróżnicowanych odcieniach żółcieni, czerwieni, zieleni, błękitu i brązu. Malowała bezpośrednio na niezagruntowanym płótnie, które wchłaniało farbę, a często przebijało przez nią. Czasem wykorzystywała naturalny kolor płótna, pozostawiając fragmenty niezamalowane.” (Barbara Brus-Malinowska). Owe pokrewieństwo z van Goghiem bardzo często przez krytykę wymieniane było na równi z malarstwem wspomnianej już Olgi Boznańskiej. Tak recenzowano wystawę prac Meli Muter w warszawskiej Zachęcie w 1923 roku: „Obrazy p. Muter nie przypominają nam rzeczy widzianych, nie tylko w malarstwie polskim. Bardzo cienkimi nićmi pokrewieństwa, a raczej podobieństwa zewnętrznego wiążą się z twórczością van Gogha i Olgi Boznańskiej. Wspólność z van Goghiem wyraża się głównie w technice, w podobieństwie faktury w niektórych pejzażach z południa Francji. Wspólność z Boznańską w intymności tonacyjnej i podkreślaniu plamy zasadniczej w portretach. Łączność ta jest jednak czysto zewnętrzna i zawiera się tylko w pozorze rzeczy, lecz nie w niej samej. Strona fizyczna, zarówno jak i strona duchowa malarskiego wyrazu artystki jest na wskroś oryginalna, samoistna i, w całym znaczeniu tego słowa, osobowa.”. Na dojrzałą twórczość artystki miała również wpływ silna fascynacja twórczością Paula Cézanne’a oraz Edouarda Vuillarda. Gdy z Cezanne’a czerpała zgeometryzowaną formę i wertykalizm, to z Vuillardem Muter dzieliła zainteresowanie tak umiłowaną przez siebie codzienną sytuacją ludzką, intymny nastrój, zgaszony koloryt, sposób budowania plamy barwnej z drobnych cząsteczek.

Mela Muter, Stary Bretończyk, 1905-1910 rok, źródło: Wikipedia Commons

 

Vincent van Gogh, Portret doktora Paula Gacheta, 1890 rok, źródło: Wikipedia Commons

Spuściznę malarską Meli Muter wypełniają pejzaże, a także martwe natury. Każdy z tych gatunków obudowany jest w jej twórczości doskonałym aparatem plastycznym, jak i intelektualnym; stanowi świadectwo czułości na mieszające się ze sobą ówcześnie prądy artystyczne. Jednakże najważniejszą składową twórczości malarki stanowią portrety. Temat ludzkiej postaci towarzyszył jej od samego początku działalności i długo ewoluował nim artystka wypracowała charakterystyczną dla siebie formułę. Melę Muter interesowały przede wszystkim stare kobiety, kobiety karmiące i dzieci. Jak podkreślała sama artystka, prosząc o pozowanie do portretów biedne dzieci czy staruszki wyświadczano sobie wzajemną przysługę – Muter miała doskonały materiał malarski, zaś ubodzy i chorzy modele zyskiwali na jakiś czas ciepło w pomieszczeniu pracowni, obfity posiłek, trochę pieniędzy, a dzieci słodycze. Artystka niejednokrotnie portretowała także elitę towarzyską. O procesie powstawania dobrego portretu artystka mówiła: „Skoro mam modela przed sobą często jestem zmuszona najpierw z nim pogawędzić na byle jakie tematy. To gawędzenie, niekiedy bezcelowe, jest jednak konieczne dla ożywienia wyrazu twarzy, utrzymania pewnej ekspresywności; w przeciwnym razie twarz staje się ponura, obca, pozbawiona życia”. Dziś Mela Muter opisywana jest jako mistrzyni portretu psychologizującego, podczas gdy sama bardzo się przeciw temu określeniu buntowała, mówiąc, iż „wcale nie maluję portretów psychologicznych, ja nawet nie wiem, co trzeba uczynić, by stworzyć portret psychologiczny. Nie zadaję sobie nigdy pytania, czy osoba znajdująca się przed moimi sztalugami jest dobra, fałszywa, hojna, inteligentna. Staram się zawładnąć nią i przedstawić, tak jak czynię to w przypadku kwiatu, pomidora czy drzewa (…)”.

Mela Muter, Dzieci, 1912 rok, źródło: Daily Art Magazine

 

Mela Muter, Portret Henryka Sienkiewicza, 1915 rok, źródło: Artdone

Mela Muter pod koniec życia straciła wzrok i dopiero operacja katarakty przeprowadzona w 1965 roku spowodowała polepszenie stanu zdrowia na tyle, że malarka mogła wrócić do aktywności, choć polegała ona głównie na przemalowywaniu dawnych płócien, sygnowaniu tych niepodpisanych. Choć opiekunowie malarki starali się opanować bezmiar spuścizny artystki, mimo to uległa ona rozproszeniu. Po upływie kilkudziesięciu lat od śmierci artystki w 1967 roku, historycy sztuki podejmują trud uporządkowania spuścizny i przywołania pamięci postaci malarki.

Znacząco do tego przyczyniły się ekspozycje wyboru prac artystki na krajowych wystawach kolekcji Ewy i Wojciecha Fibaków, Toma Podla w ramach ekspozycji „Paryż i artyści polscy 1900-1918. W kręgu E.-A. Bourdelle’a.” Do najważniejszych przeglądów spuścizny Muter należy jednak do dziś wystawa monograficzna w warszawskim Muzeum Narodowym z 1994/1995 roku, prezentująca dorobek malarski pochodzący z kolekcji  Bolesława i Liny Nawrockich. Wart odnotowania jest również ostatni pokaz, jaki miał miejsce w 2017 roku w Warszawie w apartamentowcu Cosmopolitan, a eksponujący szeroki przegląd obrazów Meli Muter zgromadzonych w  Jankilevitsch Collection. Te wydarzenia kulturalne, stanowią swoiste odrodzenie okresu, gdy malarka z wielkimi sukcesami i zainteresowaniem publiczności wystawiała, m.in. w Warszawie, Krakowie, Lwowie, Francji, Hiszpanii, USA. Wszystko to sprawia, że dziś  znów aktualne stają się słowa krytyka sztuki, Andre Salmona, który w 1933 roku pisał: „Mela Muter wspaniale przysłużyła się malarstwu polskiemu, poprzez najbardziej świadome, jak tylko można sobie wyobrazić, potwierdzenie swojej własnej osobowości. Była przede wszystkim jedną z tych silnych indywidualności, jednym z najznakomitszych odkrywców sztuki narodowej. Jedynie temu właśnie zawdzięcza, że zalicza się ją do „École de Paris”. Dzięki Francji stała się równocześnie wybitną przedstawicielką „Art vivant” i wielkim polskim malarzem. Mela Muter, której bogata twórczość, tematycznie wprost nieograniczona, postawiła ją w pierwszym rzędzie młodych polskich mistrzów, miała stać się w tym czasie jednym z portrecistów europejskich, zdolnym do przekazania przyszłym pokoleniom tajemnic najwspanialszych na świecie umysłów swego wieku.”

 

Paulina Adamczyk 

il. góra: Mela Muter, Portret Henryka Sienkiewicza (fragment), 1915 rok, źródło: Artdone

Rynek i Sztuka - logotyp

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

to cię powinno jeszcze zainteresować:

16.03.2020 / Analiza rynku sztuki, Dla kolekcjonerów, Kolekcjonowanie, Polska: aukcje, Raport rynek sztuki, Trendy inwestycyjne

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.