Mit przystojnego fotografa w eleganckiej, czarnej koszuli, czyli o outsiderach fotografii
26.05.2020
Analiza rynku sztuki, Kolekcjonowanie, Magazyn
Autoportret Richarda Avedona z 1980 roku przedstawia przystojnego mężczyznę w czarnej koszuli. Twarz postaci wyraża skupienie, powagę i pewność siebie. Wzrok Avedona jest przenikliwy, wręcz świdrujący. Gest mężczyzny jest równie wymowny: aparat zarejestrował dynamiczny ruch rąk, którymi chwilę wcześniej Avedon zasłaniał oczy. Spojrzenie fotografa jest idealnie zsynchronizowane z otwarciem przesłony aparatu.
Richard Avedon i Miroslav Tichy
Richard Avedon należy do grupy znamienitych twórców niesamowitych zdjęć o modowym sznycie. Zapisał się w historii sztuki nie tylko jako kultowy twórca, ale również jako symboliczna sylwetka fotografa: charyzmatycznego, skupionego, pełnego klasy. Fotografia związana z przemysłem komercyjnym, głównie z modą, bazuje na stereotypie twórcy jako autorytetu w kwestii stylu, szyku i współczesnej elegancji. To jednak nie jedyny obecny wśród fotografów model tożsamości. W porównaniu z zapierającą dech w piersiach postacią Avedona, sylwetka Miroslava Tichy’ego tworzy trudny do opisania, absurdalny wręcz kontrast.
Czeski artysta, zwątpiwszy w zasadność egzystowania w społeczeństwie jako jego pełnoprawny, konformistyczny członek, przerwał studia na praskiej Akademii Sztuk Pięknych i wycofał się na margines społeczny. Metoda działania Tichy’ego była równie nonkonformistyczna, co jego życiowe postępowanie. Do maksym twórcy należał postulat „Na pierwszym miejscu- musisz mieć zły sprzęt. Jeśli chcesz stać się sławny, musisz robić coś gorzej, niż ktokolwiek na świecie”. Życiorys, kostium ekscentrycznego super-trampa, groteskowe manifesty i wycofanie społeczne Tichy’ego stanowią tło dla jego fotograficznej twórczości. Ta z kolei buduje inną, zaskakującą przestrzeń. Posługując się szwankującym, przestarzałym, najczęściej samodzielnie modyfikowanym sprzętem (aparaty Tichy’ego wizualnie bliższe były rzeźbie art brut niż mechanicznej konstrukcji), fotograf przyjmował rolę lokalnego voyeurysty: Tichy z zapałem podpatrywał i fotografował kobiety. Jego prace, technicznie nieperfekcyjne, pozbawione są jednak pornograficznego podglądactwa. Czyta się je raczej jako niezwykle naturalny, ciepły i pełen humoru wyraz fascynacji. Obecnie dzieła Tychy’ego, ze względu na ich poetycką, humanistyczną wartość, są powszechnie doceniane, szczęśliwie nie tylko na rynku fotograficznym, ale i w kulturze popularnej. Chyba największym hołdem dla jego prac jest fragment dokumentującego nagrywanie albumu Nicka Cave’a filmu „One more time with feeling” w reżyserii Andrew Dominica, gdzie twórczość Tichy’ego pojawia się jako temat monologu Cave’a o kobiecości.
Marcel Bascoulard
Nie można zignorować biografii Tichy’ego. Jego wycofanie społeczne było w dużej mierze rezultatem polityki komunistycznego rządu, która klasyfikowała artystę jako dysydenta i w rezultacie doprowadziła do jego zamknięcia w szpitalu psychiatrycznym. Życiowe doświadczenia związane z wykluczeniem społecznym są często obecne w twórczości fotografów-outsiderów. O ile malarze czy rzeźbiarze z obrębu art-brut zyskali swoje legitymizowane miejsce w świecie sztuk wizualnych, to fotografowie-outsiderzy jak Tichy, czy, znacznie mniej znany, Marcel Bascoulard, wciąż na nie czekają. Paryska Galeria Christophe Gaillard zorganizowała w 2016 roku wystawę „Marcel Bascoulard – Another World” („Marcel Bascoulard – Inny świat”). Francuski artysta, podobnie jak Tichy, odpowiadał typowi kloszarda. Jego praktyka fotograficzna miała charakter dokumentacji i autoportretu: fotografował się w damskich strojach, które… sam projektował. Obecnie, zdjęcia Bascoularda wydają się niezwykle współczesne i swobodnie mogłyby uczestniczyć w dyskursie sztuki queer.
Nan Goldin i Diane Arbus
Dzieło francuskiego fotografa jest w dużej mierze nieznane, czego nie sposób powiedzieć o twórczości Nan Goldin czy Diane Arbus. Artystki wywodziły się z zupełnie odmiennych grup społecznych: Goldin z najniższych sfer amerykańskiego społeczeństwa, Arbus z dobrze prosperującej rodziny. W przypadku obu autorek tematem twórczości stali się jednak ludzie z marginesu. Dzieła Arbus to głównie portrety osób, które fotografka określała jako tych, „którzy zdali już egzamin z życia”, ludzi odrzucanych ze względu na swoją odmienność- karłowatość, zbyt duży wzrost, odmienny kolor skór, a także emigrantów, trans-genderowców, ludzi upośledzonych czy po prostu uchodzący za brzydkich. Niezwykła umiejętność Arbus wejścia w interakcję z drugim człowiekiem i brak uprzedzeń są intuicyjnie wyczuwalne w jej zdjęciach. Równie uderzające zacieranie się dystansu pomiędzy fotografem a rejestrowaną przestrzenią charakteryzuje dorobek Nan Goldin. Podczas gdy Arbus musiała faktycznie wejść w kontakt z obcą dla siebie przestrzenią, fotografia Goldin to rejestracja jej najbliższego środowiska, a jednocześnie wierny dokument społeczny.
Roger Ballen
Zarówno Nan Goldin, jak i Diane Arbus obecnie należą do kanonu światowej fotografii. W ciekawej relacji wobec ich twórczości znajduje się natomiast współczesny fotograf, Roger Ballen. Obecnie doceniony i współpracujący z sektorem światowej pop-kultury (twórczość Ballena stała się swoistą identyfikacją wizualną dla zespołu Die Antword), rozpoczynał pracę zawodową jako geolog, wcześniej ukończywszy psychologię w Berkeley. Praca Ballena również opiera się na temacie marginesu społecznego. Przedziwne sylwetki podobne do bohaterów Arbus pojawiały się w jego twórczości stopniowo, począwszy od serii „Platteland” z lat 90-tych. Kolejne realizacje, w tym „Outland”- filmowa, surrealistyczna podróż na prowincję białej południowej Afryki- przedstawiają bohaterów-statystów, których zaistnienie w oderwaniu od twórczości Ballena trudno sobie wyobrazić. Artysta dopełnia swoje czarno-białe fotografie surrealistyczną scenografią odręcznych rysunków, nieprzyjemną, chropowatą fakturą brudnych materiałów i gołych ścian. Trudno uwierzyć w jakikolwiek związek z rzeczywistością onirycznych wizji Ballena. Bardziej racjonalnym wydaje się podejrzenie, że jest to perfekcyjna inscenizacja lub magiczna rejestracja sennego koszmaru. Zdjęcia powstają jednak ściśle w oparciu o rzeczywistość.
Vivian Maier
Kolejną postacią, która wyłamała się z grona „profesjonalnych fotografów w czarnej koszuli” była niewątpliwie Vivian Maier. Dorobek artystki pracującej jako dziecięca opiekunka w Nowym Yorku zaczął zyskiwać rozgłos pod koniec pierwszej dekady 2000 roku. W dyskusji o działalności nieznanej dotąd fotografki-amatorki pojawił się wątek kuratorskiej promocji Maier. Mniej niż pytania o geniusz i nagłe wypromowanie autorki przez instytucje kultury, zastanawiał publiczność walor jej dorobku. Tymczasem dyletantyzm stanowi niewątpliwie podstawę sztuk wizualnych. Fotografia jako technika zawdzięcza w dużej mierze swój rozwój dyletantom i pasjonatom eksperymentów fizyko-chemicznych. Maier choć chaotycznie, niezwykle skrupulatnie rejestrowała współczesną jej rzeczywistość. Wartość jej zdjęć jest nade wszystko dokumentalna. Wnikliwie prezentuje ona bowiem najdrobniejsze detale i ulotne momenty codzienności.
Clément Chéroux
Clément Chéroux, francuski kurator, należy do grupy eksplorującej fotografię wernakularną jako przepastny magazyn zaskakującego dorobku fotograficznego. Twórczość tego medium, która w dużej mierze wiąże się z postawą artystyczną, osobowością oraz biografią autora nie eliminuje amatorów. Wręcz przeciwnie, zdaje się świetnym nośnikiem dla ludzi działających „poza torami” instytucjonalnej sztuki, którzy są w stanie przełamać stereotypy artystycznych wizerunków oraz nieustannie zaskakiwać.
Agata Wieczorek
il. góra: Miroslav Tichý with his camera, © Roman Buxbaum, 1987
Tekst pochodzi z magazynu RiSZ No. 3