Feliks Jasieński urodził się w 1861 roku w Grzegorzewicach na terenie dawnej Guberni Warszawskiej. Dorastał w rodzinnym majątku, gdzie od najmłodszych lat miał kontakt z cennymi przedmiotami i sztuką. Obcowanie z pięknem było więc dla niego zarazem codziennością, jak i tajemnicą oraz inspiracją do dalszego pogłębiania własnej estetyki, wyrabiania gustu i poszukiwania. Pochodził z rodziny szlacheckiej, bardzo zasłużonej dla sprawy polskiej. Obydwa rody – matki i ojca – były wierne ziemiańskiemu etosowi, który oprócz licznych przywilejów, niósł za sobą jeszcze liczniejsze obowiązki. Manggha młodość spędził w pałacu dziadka – Feliksa Wołoskiego – w Ossuchowie.
Gdy Jasieński dorósł, wyjechał na studia za granicę, najpierw do Dorpatu, później do Berlina, aż w końcu osiadł w Paryżu i zamieszkał u swojej babki ciotecznej – Aleksandry z domu Wołoskiej Fauchter. Była to postać ciekawa i niezwykle wrażliwa estetycznie oraz społecznie, znana była z prowadzenia licznych instytucji dobroczynnych. Wówczas była już wdową po Leonie Fauchter – francuskim ministrze spraw wewnętrznych i premierze. Sama była pianistką, a swoje nauki pobierała u samego Fryderyka Chopina. Tak więc młody Feliks Jasieński obcował z elitami francuskimi – intelektualnymi i artystycznymi. To właśnie tam poznawał przeróżne formy kolekcjonerstwa i przyswajał zasady nowoczesnej krytyki artystycznej.
Podczas studiów w Paryżu w latach 80. XIX w. miasto to owładnięte było modą na “japońszczyznę”. Właśnie tam rozpoczęła się jego fascynacja sztuką dalekiego wschodu, zwłaszcza Japonii, ale też przygoda z kolekcjonerstwem w ogóle. Jego liczne podróże po Europie pozwalały mu na nabywanie grafik, dzieł sztuki, artefaktów z różnych zakątków kontynentu, ale także na aktywny udział w europejskim życiu artystycznym i intelektualnym, nawiązywaniu kontaktów z galeriami, muzeami, teatrami oraz pogłębianiu swojej wiedzy i wyrabianiu zmysłu estetycznego.
To żywe zainteresowanie Jasieńskiego kolekcjonerstwem i sztuką japońską pozwala nam teraz oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie jeden z pokaźniejszych zbiorów. Był to pierwszy kolekcjoner, który cały swój dobytek przekazał muzeum jeszcze za życia. Placówka otrzymała aż 15 000 przedmiotów, a i tak nie były to wszystkie, niektóre bowiem zostały rozgrabione przez Niemców podczas wojny, jeszcze innych nie udało mu się odzyskać z majątku Stawiszcza w dawnej Guberni Kijowskiej.
Sama kolekcja “japońszczyzny” liczyła 6 000 przedmiotów – akwareli, drzeworytów, rzeźb, masek, ubiorów, uzbrojenia i innych jeszcze wyrobów rzemiosła artystycznego. Jego zbiór został uznany za trzeci pod względem wartości zaraz po tych w Kolonii i Berlinie. Zostało to powiedziane nie przez byle kogo – taki wniosek sformułował profesor Otto Kümmel – wybitny znawca sztuki Dalekiego Wschodu, a stało się to w najmniej oczekiwanym okresie, bo podczas okupacji niemieckiej.
Manggha wzbogacił także zasoby Muzeum Narodowego w Krakowie o jedną z największych w Polsce, kolekcję zachodnioeuropejskiej grafiki, głównie z przełomu XIX i XX wieku, a także o pokaźny zbiór tkanin i ubiorów polskich, zachodnioeuropejskich i bliskowschodnich – głównie kilimy, kobierce i około 200 pasów słuckich. Oprócz tego przepisał placówce inne wyroby rzemiosła artystycznego – ceramikę, meble, szkło i metal oraz specjalistyczny księgozbiór. Warunkiem jaki postawił, było wyeksponowanie wszystkich przedmiotów tak, aby żadne nie zalegały w magazynach – “grobowcach sztuki”. Oddział miał nosić imię Jasieńskiego, który jeszcze 9 lat po przekazaniu swojej kolekcji, aż do śmierci, mieszkał ze swoimi eksponatami. Pełnił on funkcję kustosza, zarządzał pokazywanymi tam dziełami, dodawał nowe, wymieniał, wycofywał, udostępniał do prezentacji.
W ten sposób Feliksowi Jasieńskiemu udało się wcielić w życie, noszony na długo przed, plan o stworzeniu istnego pomnika sztuki – wielkiej galerii, zbudowanej przez niego, ofiarowanej społeczeństwu, aby kształtować i rozwijać jego wrażliwość. Oddział Jasieńskiego otworzono oficjalnie w 1934 roku, na dzień przed Wigilią. Znalazła się tam zarówno sztuka japońska, jak i młodopolska.
Wspominając o kolekcji Mangghi, pamiętać trzeba o jego żywym zaangażowaniu w sztukę mu współczesną, nowe nurty i wspieranie artystów – jego rówieśników lub tych młodszych. W 1934 podczas wystawy pojawiły się dzieła twórców, takich jak Leona Wyczółkowskiego, Władysława Podkowińskiego, Jana Stanisławskiego oraz Józefa Pankiewicza. Swoje miejsce znalazł także portret darczyńcy – wykonany z brązu przez Konstantego Laszczkę w rodinowskim stylu.
Feliks Jasieński był zagorzałym propagatorem nowych nurtów i prowadził zażarte spory z tradycjonalistami, w dyskusjach tych wspierał zwłaszcza “polskich impresjonistów” – Wyczółkowskiego i Podkowińskiego. To w zasadzie dzięki niemu możemy oglądać sztandarowy, młodopolski obraz Podkowińskiego “Szał Uniesień”. Dzieło to bowiem, wystawione w 1894 roku w Zachęcie, wywołało skandal, a w twórcę uderzyła fala krytyki, tak duża, że załamany pociął płótno nożem. Manggha wyrwał mu wtedy blejtram i oddał do konserwacji. Co prawda artysta nie dożył renowacji, ale obraz pojawił się w Zachęcie ponownie, na pośmiertnej wystawie malarza. Zorganizowali ją jego przyjaciele – Jasieński i Wyczółkowski.
Kolekcjoner spotykał się z przytykami za zakup “Szału Uniesień” i nie tylko. Szerokim echem odbił się jego artykuł opublikowany w “Chimerze” – pośmiertne wspomnienie Wojciecha Garsona – co prawda, Jasieński nie tyle krytykował jego sztukę, co bardziej kult jego malarstwa i wyrażał zniesmaczenie niewyrobieniem artystycznym, zwłaszcza warszawskich żurnalistów. Oprócz wspomnianej już “Chimery” Jasieński pisał również dla czasopism, takich jak warszawski “Wędrowiec”, lwowskie “Słowa Polskie” i “Lamus”, oraz krakowskich “Głos Narodu”, “Miesięcznik Literacki i Artystyczny” czy “Ilustrowany Kurier Codzienny”. Drukiem ukazywały się głównie jego eseje i felietony, popularyzujące sztukę nowoczesną i japońską.
Z podobnym niezrozumieniem spotkała się wystawa “japońszczyzny” w 1901 roku w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Gości przyszło wielu, natomiast większość drwiła z ekspozycji. Odrzucony przez środowisko warszawskie, wycofał donację na Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, co ogłosił publicznie, po czym postanowił przeprowadzić się wraz z żoną do – – ówczesnej stolicy artystycznej w Polsce. To właśnie tam mieszkali i tworzyli młodzi i ambitni twórcy, nastawieni na nowinki z Paryża, Berlina, Wiednia czy Monachium. W Krakowie spotkał się z akceptacją i szybko stał się głównym mecenasem i inspiratorem rodzącego się modernizmu. Był on “człowiekiem-instytucją”.
W okresie krakowskim utrzymywał kontakt z tamtejszymi twórcami, których prace skupował, aby zasiliły jego, już wtedy pokaźny, zbiór. Kolekcja powiększyła się m.in. o prace Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Juliana Fałata i Józefa Mehoffera. Znał ich wszystkich osobiście i często odwiedzał ich pracownie, był świadkiem powstania wielu sztandarowych dzieł polskiej sztuki modernistycznej. Pośród wszystkich tych przyjaciół-artystów znalazła się także Olga Boznańska i wiele innych artystek, ponieważ – jak zwykł mawiać Jasieński – “sztuka jest jedna”. Nie każdy jednak zgadzał się z tym mottem.
Nie można odmówić Fałatowi, że dzięki jego reformie ASP w Krakowie, stało się ono swoistym centrum szkolnictwa artystycznego w Polsce. Nie było ono bynajmniej dostępne dla wszystkich artystów i artystek, bowiem studiować mogli tam jedynie mężczyźni. Zmieniło się to dopiero po wojnie – w 1920 roku. W odpowiedzi na ten podział powstawały liczne uczelnie artystyczne dla dziewcząt. Jedną z bardziej prestiżowych była Szkoła Sztuk Pięknych dla kobiet Marii Niedzielskiej. Jej patronem i rzecznikiem prasowym był Feliks Jasieński. Oprócz rzecznictwa pomagał on w doborze kadry, wybierając wykładowców wśród swoich przyjaciół-artystów. Sam także prowadził wykłady o sztuce i ćwiczenia z demonstracji. Studentki spotykały się w Muzeum Feliksa Jasieńskiego i słuchały o stylu, dekoracji, stosunku artysty do natury i indywidualności w sztuce. Manggha bardzo poważnie podchodził do tej roli.
Feliks Jasieński oprócz stworzenia niesamowitej kolekcji o olbrzymiej wartości, którą możemy podziwiać do dziś w Muzeum Narodowym w Krakowie, charakteryzował się dużą wrażliwością, zarówno artystyczną, jak i społeczną. Był członkiem wielu towarzystw sztuki, niejednokrotnie wspieranych przez niego finansowo, publikował w najbardziej znanych czasopismach kulturalnych, wyrabiając zmysł artystyczny wśród ludzi, wspierał współczesnych mu twórców, ale przede wszystkim żył misją stworzenia zbioru sztuki, który służyłby i edukował kolejne pokolenia.
il. góra: Jacek Malczewski, Portret Feliksa Jasieńskiego, 1903, źródło Muzeum Narodowe w Krakowie
Sara Janda