Był pierwszym Polakiem, który „hurtowo” kupował obrazy Wojciecha Fangora. Artysta, marszand i kolekcjoner polskiej sztuki. Powiedział o sobie „Moje kolekcjonowanie jest nierozerwalnie związane z moim życiorysem artystycznym”. Jego zbiory polskiej sztuki liczą ponad 70 obrazów, wśród których przeważają prace z lat 60. i 70. XX wieku. Zapraszamy na wywiad z największym kolekcjonerem prac Wojciecha Fangora.
Oksana Bagriy: Śmiało można uznać Cię za osobę, przez której ręce – w tym okresie – przeszła największa ilość obrazów Wojciecha Fangora. Jak to się zaczęło? Jak trafiały do Ciebie jego prace?
Andrzej Kenda: W roku 1999, a więc dokładnie dwadzieścia lat temu kupiłem na aukcji w Connecticut dwumetrową „Fale”. Zafascynowany jego malarstwem, rozesłałem listy do wszystkich galerii w całych Stanach Zjednoczonych, a następnie także prywatnych osób. Gdy dostawałem ciekawe oferty, montowalem specjalnie przygotowany bagażnik na dachu swojego mini-vana, potrafiłem jechać dzień i noc do Atlanty czy Cincinnati, gdzie kupowałem swoje upragnione obrazy i wiozłem je do domu. W ciągu dosłownie dwóch lat zgromadziłem blisko pięćdziesiąt.
Miałem silne przeczucie, że ten człowiek pewnego dnia musi „wypłynąć”. Gdy na przełomie stuleci zaczynałem kupować jego obrazy, ceny – w porównaniu z dzisiejszymi – były wręcz symboliczne. Owszem, wiedziałem, że Fangor już w latach 60. miał indywidualne wystawy w słynnej nowojorskiej Galerie Chalette, a w 1970-tym nawet w Guggenheim Museum, ale wtedy nikt, a przynajmniej żaden Polak, się nim nie interesował; nikt go nie kupował. Pośród amerykańskiej Polonii, zwłaszcza tej starszej, dominowała sztuka dawna. Ja sam miałem dom pełen obrazów XIX-wiecznych: Brandt, Wierusz-Kowalski, Malczewski… Świat sztuki natomiast bardzo Fangora cenił. Według anegdoty podczas otwarcia wystawy w Galerie Chalette w roku 1967 goście wernisażu nagle zamilkli, gdy w drzwiach pojawiła się drobna sylwetka samego Josefa Albersa – niezwykle cenionego malarza-abstrakcjonisty i teoretyka sztuki. On zaś rzucił okiem na obrazy i wykrzyknął tylko „Hats off!”, czyli „czapki z głów!”.
OB: Trudno o lepszą recenzję wystawy nieznanego szerzej artysty, jakim był wtedy Fangor.
AK: To była najlepsza recenzja, Albers był Fangorem zachwycony!
OB: Dzięki swojej kolekcjonerskiej pasji nawiązałeś wiele kontaktów, poznałeś interesujące postaci ze świata sztuki i nie tylko. Czy ktoś wywarł na Tobie szczególne wrażenie?
AK: To prawda, spotkałem na swojej drodze niesamowitych ludzi, którzy mocno zapadli mi w pamięć. Miałem okazję poznać chociażby Kennetha Battelle – światowej sławy fryzjera prowadzącego salon w luksusowym hotelu Waldorf Astoria w Nowym Jorku. Czesał między innymi Marilyn Monroe czy byłą pierwszą damę, Jacqueline Kennedy. Jednocześnie był także miłośnikiem sztuki współczesnej – kupiłem od niego cztery „Fangory”, trzy Koła i jedną Falę. Warto dodać, że dwie z tych prac wystawiane były wcześniej w Guggenheim. Dwa obrazy kupiłem od Mr. Wood -Thomas kolekcjonera z Scotsdale w Arizonie – duże Fale o wymiarach około 140×100 cm. Trzymałem je zrolowane pod łóżkiem! [śmiech] Gdy do mnie trafiły, były dosłownie połamane, ale zamówiłem nowe blejtramy, naciągnąłem płótna i udało się je odrestaurować tak, że nie było widać wcześniejszych zniszczeń. Poznałem także Richarda Artschwagera, artystę niemieckiego pochodzenia, który wyemigrował do USA. Był wybitnym konceptualistą, związanym m.in. ze słynną galerią Leo Castellego, a prywatnie – sąsiadem i przyjacielem Fangora. Obaj mieli na siebie wzajemny wpływ artystyczny. Artschwager dostał od Fangora dwa piękne obrazy, jeden przedstawiający koło, a drugi kwadrat. On nie chciał się z nimi rozstawać, ale po jego śmierci udało mi się nabyć je od jego córki Clary. Chociaż miała na nie wielu potencjalnych kupców, sprzedała je właśnie mi, ponieważ interesowałem się nimi jako pierwszy już cztery lata wcześniej.
Wspaniale było poznawać ludzi, którzy byli „władcami świata”: byli cenieni, magazyny musiały czekać latami na wywiady z nimi…
fot: Fangor i jego Planetarium w Summit, NY (photo: Cz. Czaplinski)
Cały wywiad dostępny w Magazynie RIS online
szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:
to cię powinno jeszcze zainteresować:
22.10.2020 / Świat: wydarzenia