szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

Od archetypicznej „animy” do „animusa” wywiad z Tracy Payne

09.09.2021

Wywiady

Tracy Payne to południowoafrykańska artystka należąca do średniego pokolenia twórców, o ustalonej międzynarodowej renomie. Artystka ma w swoim dorobku liczne wystawy indywidualne w ojczystej Republice Afryki Południowej: między innymi Fumbling Towards Ecstasy (2013) oraz Muse (2011) w Barnard Gallery w Kapsztadzie; Awaken w Kizo Gallery w Durbanie (2008); Sacred Yang (2007) oraz Sacred Yin Michael Stevenson Gallery w Kapsztadzie (2005) oraz Post Tokyo w Irma Stern Museum w Kapsztadzie (2004). Obecnie prace Payne znajdują się w wielu prywatnych i państwowych kolekcjach, takich jak Luciano Benetton Collection w Treviso we Włoszech; Kolekcja Hansa Porera w Szwajcarii oraz w kolekcjach kapsztadzkich takich jak: Kolekcja Spier Art, Departament Robót Publicznych Republiki Południowej Afryki oraz Departament Eksportu Republiki Południowej Afryki.

rynekisztuka.pl

Tracy Payne, #60, 2018, gesso i olej na płótnie 12.7 x 17.9 x 2.2 cm | źródło: tracypayne.com

Aneta Pawłowska: Jestem pod wrażeniem wielu twoich prac, które uważam za niezwykle interesujące! Należysz do pokolenia białych mieszkańców RPA, których dzieciństwo i młodość wiąże się jeszcze z okresem apartheidu (czyli trwający od lat 30. XX wieku systemem politycznym, określający relacje pomiędzy białymi a innymi grupami etnicznymi w Afryce Południowej, w jego ramach ludzie czarni i tzw. kolorowi zajmowali znacząco pozycje niż biali – przyp. AP). Jak pamiętasz ten czas? 

Tracy Payne: Dorastanie na przedmieściach Kapsztadu zarezerwowanych „tylko dla białych” oznaczało, że byłam niezwykle uprzywilejowana w stosunku do większości ludzi w Południowej Afryce. Uczyłam się w szkole przeznaczonej tylko dla białych dziewcząt, gdzie nie poruszano politycznych tematów. Wszystkie media w niezwykle stronniczy sposób prezentowały stanowisko nacjonalistycznego rządu. Dlatego w tym okresie byłam całkowicie chroniona przed jakimkolwiek związkiem z walkami uciskanych Afrykanów o wolność. Tak naprawdę, chyba nie miałam do końca świadomości, tego co dzieje się w kraju!

AP: Posiadasz doskonały warsztat artystyczny! Część twoich dzieł to prace hiperrealistyczne, bez trudu tworzysz duże prace akrylowe, murale i niewielkie akwarele, by zaraz przejść do abstrakcji… Skąd ta zmienność? I łatwość bezbłędnego poruszania się w różnych technikach? 

rynekisztuka.pl

Tracy Payne, Serpent Egg (2017) 28 x 38 x 2.5 cm | olej i imitacja złota na płótnie | źródło: tracypayne.com

TP: Już jako dziecko, uwielbiałam tworzyć. W szkole w naturalny sposób uczęszczałam na wszystkie, przedmioty, jeśli tylko w jakikolwiek sposób wiązały się z rysunkiem, rzeźbą czy innymi formami pozwalającymi na tworzenie trójwymiarowych, przestrzennych konstrukcji. Niezwykle kochałam sztukę i kreatywną stronę wszystkich zajęć. Na uniwersytecie duży nacisk był położony na rysunek i umiejętności warsztatowe; w tym realizm odwzorowanych postaci. Dlatego, lata studenckie spędziłam głównie na tworzeniu prac o tematyce figuratywnej. Po ukończeniu szkoły artystycznej, podobnie jak wielu młodych, postępowych studentów, opuściłam Afrykę Południową, aby uciec od opresyjnego reżimu. Spędziłam 2 lata podróżując i pracując w Anglii i Europie, w tym czasie po prostu chłonęłam wiele z tego, co tam działo się twórczo. Zawsze czułam się kreatywnym odkrywcą, a opanowanie różnych stylów było częścią mojej naturalnej eksploracji świata jako artystki. Styl w jakim tworzę wyznacza sama praca, dlatego używam różnych mediów w zależności od tego, co chcę w danym momencie zgłębić i przekazać. Jak to robię i skąd się bierze, pozostaje tajemnicą. Jestem tylko kanałem manifestacji świadomości.

rynekisztuka.pl

Tracy Payne, Pray for Rain, 2005, cykl Sacred Yin olej na płótnie (6 paneli), 208.5 x 180.5cm | źródło: tracypayne.com

AP: Zaintrygowała mnie seria prac Twoich prac z początku XXI wieku. Mam na myśli cykl „Post Tokyo” – Pressed Poppies III (2003).  Czy prace te są w jakiś sposób związana z japońską praktyką kinbaku shibari? Pytam, gdyż tego typu tematyka erotyczna budzi zapewne kontrowersje w kręgach konserwatywnych. A wiem, że tak jak w Polsce w RPA, głosy konserwatywnej części społeczeństwa są mocne i często wywierają presję na artystów. Czy tak było w przypadku tych prac?

TP: Tak, masz rację, jeśli chodzi o źródła inspiracji. Materiały ikonograficzne do mojej serii „Post Tokyo” pozyskałam w większości z magazynów, które znalazłam podczas wyprawy do Tokio w 2002 roku.  Moja fascynacja tym, co japońskie była i wciąż jest niezwykle silna. W połowie lat 90. odkryłam między innymi wywrotową twórczość Tatsumiego Hijikaty, założyciela awangardowego teatru tańca Butoh. Później natrafiłam na wspaniałe akwarele Masami Teraoka i piękne projekty Issey Miyake oraz nieco kontrowersyjne, ale wyjątkowe pod względem wykonania fotografie Nobuyoshi Araki. A wreszcie dziwaczne rysunki i obrazy Yoshimoto Nary, które mnie zachwycają. Im bardziej byłam zafascynowana japońskimi stylem i estetyką, tym bardziej zdawałam się przyciągać jej wytwory! Pod koniec 2001 roku zdecydowałam, że chcę jechać do Tokio na wiosnę. Pierwsze kwiaty sakury (wiśni) zwykle pojawiają się w południowej części Japonii na początku marca, więc ustaliłam taką datę wyjazdu i rozpoczęłam przygotowania do podróży, o której marzyłam… Już w Tokio znajomy podarował mi plik pornograficznych zdjęć Japonek związanych sznurem. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w moich rękach znalazł się wspaniały inspirujący materiał, pełen różnorodnych odniesień. To było dokładnie tym czego poszukiwałam. Kinbaku oznacza mocne wiązanie. W języku miejscowym odnosi się do erotycznej niewoli, szczególnie w stylu znanym jako nawa (sznur) shibari (wiązać). Kinbaku to również termin używany w okresie Edo na określający tortury przy użyciu liny, zatem można powiedzieć, że zwyczaj ten powstał jako produkt uboczny praktyki bolesnego krępowania więźniów.

Co ciekawe, obrazy, które powstały inspirowane tymi praktykami, zostały dobrze przyjęte i udało mi się sprzedać wszystkie wystawione prace!

rynekisztuka.pl

Tracy Payne, Protection (2005) cykl Sacred Yin, 208.5 x 180.5 cm olej na płótnie | źródło: tracypayne.com

AP: Podobne skojarzenie z doświadczeniami prezentowanymi w „Post-Tokyo” widzimy w pełnym kalejdoskopowych ujęć cyklu „Sacred Yin” (2005). Tu kwiaty przekształciły się we wzory przypominające mandale, uosabiające poczucie duchowego spokoju. Jak Ty sam interpretujesz ten cykl?

rynekisztuka.pl

Tracy Payne, Blossoms, Bubbles and Bondage I (2003) Dyptyk każdy panel 180 x90 cm, olej na płótnie | źródło: tracypayne.com

TP: Kobiety, gdy są uwalniane z niewoli, nie chcą już być same, raczej łączą się, tworząc siostrzaną wspólnotę. Jednak nadal pozostają kruche i delikatne, dlatego poszukuję analogi z formami kwiatowymi. Toteż bardzo świadomie używam motywu kwiatowego jako metafory kobiecych genitaliów. Jest to bardzo oczywiste np. w pracy Pray for Rain z serii „Sacred Yin”. Jednocześnie na bardziej subtelnym poziomie wykorzystuję prawa symetrii geometrycznych do tworzenia form, które również kojarzą się z żeńskimi genitaliami.

AP: W jednym z wywiadów stwierdziłaś, że „Moje obrazy są moim lekarstwem”.   Czy zatem abstrakcyjna seria, niewielkich obrazów pod tytułem „Colors of Love” z lat 2015 – 2017 może być odczytana w warstwie biograficznej jako nowa miłość i szczęśliwe zakończenie twoich kłopotów? 

rynekisztuka.pl

Tracy Payne, Blossoms, Bubbles and Bondage II (2003) Dyptyk każdy panel 180 x90 cm, olej na płótnie | źródło: tracypayne.com

TP: W 2014 roku dokonałam radykalnej zmiany całego życia, po okresie cierpień zarówno emocjonalnych, jak i fizycznych. W tym okresie mój proces twórczy także musiał się zmienić. Nie byłam już w stanie stać i malować, nie mówiąc już o naciąganiu czy przestawianiu dużych płócien. Drastycznie zmniejszyłam skalę moich obrazów, tak aby wygodnie mieściły się w mojej dłoni. To zmniejszanie formatu i fakt, że siedzę pozwoliło na zaistnienie większej intymności między moją pracą a mną. Porzuciłam fotograficzne odniesienia i zaczęłam tworzyć prace w sposób bardziej intuicyjny. Praca zawsze była dla bardzo ważna. Pracuję instynktownie, polegam bardziej na intuicji niż intelekcie i konceptualnych dywagacjach. Kiedy spoglądam wstecz na swoją pracę począwszy od późnych lat 80. XX w., aż po czas obecny, jest dla mnie całkiem oczywiste, że zawsze obszar, po którym się poruszałam wiódł od archetypicznej „animy” do „animusa”. Wciąż w poszukiwaniu i nieustannej tęsknocie za całością.

AP: Moje ostatnie pytanie dotyczy tego, jak odbierasz obecny stan zagrożenia związany z pandemią koronawirusa?

TP: Sądzę, że to rodzaj wojny, będącej udziałem naszego pokolenia. Wojny o globalnym charakterze, wynikającej z braku naszej troski o planetę, co szczególnie jest widoczne w Afryce. Problemy z jakim obecnie boryka się Ziemia można zobaczyć podczas seansów filmów dokumentalnych w reżyserii Davida Attenborough, które podziwiam. Myślę, że to jest właśnie cena jaką płacimy za naszą grabieżczą politykę eksploracji planety.

AP: Bardzo dziękuję za rozmowę.


Zdjęcie góra: Tracy Payne, Solar Bi-Pods I – XVIII (2020) Instalacja 18 rysunków w ramkach | 212 x 128 cm | Pastel i proszek pigmentowy na Fabriano Rosapina 285g | źródło: tracypayne.com 

Rynek i Sztuka - logotyp

dr hab. Aneta Pawłowska, prof. UŁ

Historyk sztuki, doktor habilitowany nauk humanistycznych o specjalności historia najnowsza, historia i kultura Afryki, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Łódzkiego. Swoje zainteresowania naukowe koncentruje wokół historii sztuki polskiej XIX i XX wieku oraz sztuki i kultury Afryki Subsaharyjskiej. Prowadzi badania dotyczące audiodeskrypcji dzieł sztuki.

 

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Rynek i Sztuka - logotyp

to cię powinno jeszcze zainteresować:

Beata Ewa Białecka

19.10.2021 / Aktualności, Wywiady

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.