9 listopada odbył się wernisaż wystawy „Jej portret” w warszawskiej Galerii Stalowa, który Rynek i Sztuka objął patronatem. Niemal dwudziestu artystów miało szansę zaprezentować swoje prace i odmienne perspektywy na temat kobiecości. Wystawa jest dostępna dla zwiedzających do 10 grudnia bieżącego roku. Prezentujemy fotorelację prosto z Warszawy.
Za motto wystawy organizatorzy wybrali fragment utworu „Jej portret” (od którego zaczerpnięto również tytuł) Bogusława Meca: „Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt, bo tego nie wiesz nawet sama Ty…”. Stalowa stała się miejscem afirmacji kobiecości i różnorodności, przestrzenią, w której spotykają się odmienne punkty widzenia i wielowymiarowe reprezentacje.
„Artyści portretują kobietę nie tylko uwzględniając jej fizyczność, pokazując jej piękno i wdzięk, ale także starają się oddać jej złożony charakter. Na wystawie prezentujemy także prace ukazujące kobiece ikony współczesnej popkultury, przedstawienia feminizujące, portrety symboliczne i emocjonalne, ale również poetyckie i natchnione obrazy, ilustrujące głębię i wrażliwość psychiki” – mówi Konrad Kwas.
Tematycznym centrum wystawy okazały się prace młodej artystki Dominiki Kędzierskiej z cyklu ,,Reflection’. Malarka tworzy fotorealistyczne, bardzo sensualne i jednocześnie poetyckie portrety, w których ukazuje harmonię między kobiecością a naturą.
,,Cykl ,,Reflection’’ zainspirowała wizyta w Musee de l’Orangerie w Paryżu. Ogromne wrażenie wywarły na mnie ,,Nenufary” – kilkumetrowe płótna autorstwa Claude Moneta. Format prac również jest większy niż zazwyczaj. Obrazy mają ponad metr szerokości” – mówi Kędzierska.
Na wystawie zaprezentowano ponadto prace Agnieszki Beer, Jerzego Cicheckiego, Pawła Cielątkowskiego, Piotra Cielątkowskiego, Marka Działek, Ilony Foryś, Marzeny Hettich-Uryszek, Piotra Kachny, Marcina Kędzierskiego, Włodzimierza Krężlewicza, Martyny Kublin, Jolanty Mikuły, Darii Ostrowskiej, Olhy Tokar, Violi Tycz, Marcina Ziółkowskiego oraz Agnieszki Żak-Biełowa. Każdy twórca na swój unikalny sposób podszedł do tematu kobiecości, dzięki czemu na wystawie zapanował estetyczny eklektyzm, który również w symboliczny sposób podkreślał clue całej wystawy. W końcu nie ma jednego przepisu na „Jej obraz”.