
artykuł sponsorowany
Na sympozjum poetyckim Julian Tuwim zwracając się do Ludwika Morstina wyznał:
– Talent mam tak wielki, że mógłbym pisać wiersze jak Mickiewicz, jak Słowacki…
Po chwili ciszy dodał jednak ze smutkiem:
– Tylko bieda jest jedna – ja nie mam nic do powiedzenia… Dlatego tak marnym poetą jestem…

Damian Lechoszest, Night Light 30×20, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
W tym wyznaniu księcia polskiej poezji, nieco kokieteryjnym, zawarta jest wielka mądrość dotycząca sztuki, bo Tuwim wskazał na dwa niezbędne warunki jej uprawiania. Pierwszy warunek, to niezbędne zdolności warsztatowe, które są warunkiem koniecznym, by móc komunikować się ze światem za pomocą sztuki. Gdy tego nie opanujemy, będziemy niezrozumiale dukać, z nadzieją, że może ktoś zrozumie, co nieporadnie mamy do zakomunikowania.
Jednak samo opanowanie języka sztuki, jak wskazuje Tuwim, nie wystarcza do tego, by tworzyć dobrą sztuką, bo w poprawną formę należy wlać głęboką treść, innymi słowy, mieć, po prostu, coś do powiedzenia. I w także w tym przypadku, sama idea, myśl, którą chcemy zakomunikować światu za pomocą sztuki, bez opanowania języka, którym się chcemy posługiwać, może to nie wystarczać, bo gdy tylko ograniczymy się do samej treści, to tak, jakbyśmy ułożyli piękny wiersz i próbowali zamknąć strofy w gwizdanym języku silbo, który słabo znamy, wyjdzie z tego wyłącznie komedia.
- Damian Lechoszest, Edward 24×18, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
- Damian Lechoszest, Edward 24×18 (detal), olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
- Damian Lechoszest, Adam 26×18, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland

Damian Lechoszest, Winter Twilight 30×24, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
Ale, paradoksalnie, nawet kiedy spełnione będą dwa konieczne warunki uprawiania sztuki, czyli odpowiednio ukształtowana wyobraźnia i dobrze opanowane zdolności warsztatowe, to istnieje jeszcze trzeci, najtrudniejszy i najbardziej tajemniczy spinający je element, najtrudniejszy, bo niewyuczalny a dostępny tylko wybranym. Bo o ile można wyuczyć się kompozycji obrazu, stosowania zasad chromatyki, reguł użycia światłocienia i zasad perspektywy, tak nie do końca wiadomo, co jest odpowiedzialne za odpowiedni nastrój obrazu, który decyduje o sile jego oddziaływania. Nawet trudno zdefiniować, czym on jest. Zdarza się, że w kontakcie z obrazem doznajemy jakiegoś mocnego zabarwienia emocjonalnego, wtedy oglądany obraz uderza w czułe struny naszej duszy dając piękny akord.
Wśród współczesnych malarzy wyróżnić należy Damiana Lechoszesta, który w perfekcyjny sposób opanował trzy wymienione warunki sztuki. I tak, siłą oddziaływania obrazów Damiana Lechoszesta jest przede wszystkim wykreowany przez niego nastrój, który potrafi wydobyć z naszej pamięci to, co piękne, zapomniane, wyidealizowane. Innymi słowy, przez nastrój Lechoszest pokazuje świat, taki jakim chcielibyśmy go oglądać. Ciepło obrazów, jak gdyby artysta malował światłem popołudniowym o miękkiej barwie, wzbogacone jest przez użyte rekwizyty, lampy naftowe, ogniska, fajki, kominek, czy ramę okna. Od obrazów bije nie tylko blask ale i błogość.

Damian Lechoszest, Hope 40×30, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
Nie ma co ukrywać, że Lechoszest kreuje w swych obrazach sztuczne światy, ale robi to w sposób wysoce przekonywujący, bo tropi jak pies gończy, to co piękne, co uderza w strunę wspomnień. A to ogromna rzadkość, bo współcześnie, nie tylko tworzenie sztuki, ale i obcowanie z nią, jest czymś luksusowym, bo w dobie kultu natychmiastowości i ciągłej zmienności sztuka zatrzymuje nas, nie da się z nią obcować pośpiesznie, powierzchownie. Tak jest też w przypadku malarstwa Damiana Lechoszesta, każda z jego kompozycji domaga się uważnego studiowania, powolnego odkrywania, zwracania uwagi na detal. Każdy obraz pędzla Lechoszesta należy nieśpiesznie smakować.
Wśród tematów podejmowanych przez artystę na szczególną uwagę zasługuje portret, który słusznie w tematach malarskich zajmuje szczególne miejsce, bo jest jednym z najtrudniejszych motywów. Bo paradoksalnie zdarza się, że perfekcyjnie niemal fotograficznie oddana fizjonomia w obrazie jakoś nie oddaje w pełni wyglądu modela, tak jakby gubiła w wizerunku coś istotnego. Jakby tego było mało, trudno jednoznacznie wskazać, jak taki portret poprawić, bo nie do końca wiadomo, co powoduje, że czasem kilka zamaszyście narysowanych kresek oddaje prawdę wizualną portretowanej osoby lepiej niż drobiazgowo, niemal detalicznie przeniesiona w ramy obrazu podobizna. Tego rodzaju trudności sprawiają, że portret staje się testem tego, co się zwie doskonałym sprzęgnięciem oka z wyobraźnią.

Damian Lechoszest, Whispering Angel 40×24, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
Można mieć wątpliwości, co do hipotezy dającej portretowi palmę pierwszeństwa i prymat w malarstwie jako takim, ale niewątpliwie zgodzić się trzeba, że portret jest jednym z najtrudniejszych tematów w malarstwie. Ta funkcja malarskiego portretu jest tak osobliwa, że nawet wynalazek dagerotypu, a później aparatu fotograficznego, nie zdetronizował portretu. Portret jest nadal uprawiany w malarstwie, choć nie ma co ukrywać, że współcześnie coraz trudniej o dobrych portrecistów, może dlatego, że malarz musi być przede wszystkim uważnym obserwatorem, stać się po części psychologiem wydobyć z portretowanej osoby to, co skryte pod powłoką cielesności.
Już Leonardo da Vinci w „Traktacie o malarstwie” pisał: „Dobry malarz powinien malować dwie rzeczy, to jest człowieka i myśl jego ducha. Namalować człowieka jest łatwo, myśl — trudno.” Być może Damian Lechoszest wziął sobie do serca rady mistrza da Vinci, bo jego portrety są po prostu perfekcyjne. Sam artysta przyznaje, że często osoby portretowane wskazywały, że portret spod jego pędzla jest paradoksalnie bardziej realny niż rzeczywistość, czy fotografia. I w tym tkwi ogromna siła portretu, w przypadku Damiana Lechoszesta, realizowana w sposób iście mistrzowski.
Wydaje się, że w malarstwie Damiana Lechoszesta interesuje go przede wszystkim jeden temat: postać człowieka oddana w głęboko intymnym i poetyckim charakterze. Artyście udało się stworzyć to, co jest tak trudno osiągalne w malarstwie, stworzył swój własny i rozpoznawalny styl. Malowane przez niego, marzycielskie, niemal efemeryczne dziewczęta trudno pomylić z pracami innych artystów. Ponadto bardzo podoba mi się kadrowanie kompozycji, Damian Lechoszest robi to w sposób klasyczny i akademicki, nie bacząc na mody czy oskarżenia o archaizm. Patrząc na jego obrazy mam wrażenie, że artysta chce osiągnąć jeden cel, pokazać, że malarstwo jest namacalną manifestacją równoległej rzeczywistości, być może tej sztucznej, ale tej pełnej tajemnic i zagadek.
Damian Lechoszest urodził się w 1976 r. w Raciborzu, jest absolwentem Politechniki Opolskiej. Obok studiowania na Politechnice uczęszczał również na zajęcia z malarstwa praktycznego w Liceum Plastycznym w Opolu. Jednak obok kształcenia zdolności warsztatowych starał się też równolegle studiować to, co ogólnie zwie się psychologią percepcji, teorią widzenia, czyli wiedzą z zakresu nauk przyrodniczych. Jak sam przyznaje, zdobyta wiedza pomogła mu zrozumieć jak reaguje ludzkie oko na obraz, w jaki sposób rejestruje i przetwarza dla umysłu bodźce zmysłowe. Jego droga do sztuki nie była zbyt wyboista. Jak sam przyznaje w jednym z wywiadów: „W młodości zafascynowałem się realizmem fantastycznym, Teraz wiem, że w tej formie sztuki wrażenie robił na mnie warsztat”. Dlatego też, Lechoszest, wzorem dawnych mistrzów, ceni talent, na równi z doskonałością warsztatową, za którą kryją się żmudne godziny kopiowania, rysowania, prób poszukiwania własnego środka wyrazu.

Damian Lechoszest, Grandma’s recipe 27×35, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
W tych żmudnych poszukiwaniach, pomagał mu współczesny amerykański malarz Morgan Weistling kojarzony w Polsce głównie z branżą filmową, bo Wistling był przez lata twórcą plakatów filmowych realizowanych w Hollywood, takich jak Akademia Policyjna czy Terminator. Jednak Weistling w pewnym momencie życia porzucił zawód ilustratora filmowego i zajął się malarstwem. Dziś Morgan Weistling jest spełnionym twórcą i wyszukuje wyjątkowo utalentowanych artystów, którzy chcą malować w duchu dawnych mistrzów. I to Morgan Weistling odkrył w pewnym sensie polskiego artystę.

Damian Lechoszest, Elizabeth’s Repose 31,5 x 43,3 in olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
Przed laty Damian Lechoszest wysłał Weistlingowi kilka zdjęć swoich obrazów. Wśród tych, które zostały mu nadesłane z całego świata amerykański artysta uznał, że najbardziej utalentowanym młodym artystą jest właśnie Lechoszest. Od tego czasu relacje między artystami opierają się o starą sprawdzoną metodę: mistrz – uczeń. Damian Lechoszest przyznaje: „Morgan jest moim przewodnikiem, wytyka mi słabsze sfery nad którymi muszę popracować, przy tym, jest bardzo krytyczny. Jestem w stanie zniszczyć duży obraz i zacząć zupełnie od nowa, jeśli wiem na czym polega problem i jak go rozwiązać”.

Damian Lechoszest, Andrew 20×16, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
I tak, po trudnych latach poszukiwań Damian Lechoszest doszedł do rzeczy wielce pożądanej, wypracował swój styl, wie w jakiej tematyce obrazów dobrze się czuje i co najważniejsze, wie, jaką formą sztuki chce oddziaływać, co chce przez nią osiągnąć. Niewątpliwie pomogła mu w tym wiedza zaczerpnięta z psychologii percepcji. Sam przyznaje, że „Człowiek widzi jedynie obraz wytworzony przez swój mózg, nigdy nie jest to odzwierciedlenie rzeczywistości. Staram się zatem malować piękno uniwersalne, ograniczam symbolizm w mojej twórczości do archetypowego, zakorzenionego w świadomości zbiorowej. Ważny jest tu obszar, w którym mózg domalowuje brakujące fragmenty”. Wydobycie tej nitki, wątku, który musi podjąć odbiorca, by dopowiedzieć dalszą historię zainicjowaną na obrazie jest emocjonujące w jego obrazach. To, na co również warto zwrócić uwagę, to ogromna odwaga artysty.
Lechoszest nie bacząc na panujące mody, trendy, czy opinie innych, realizuje się twórczo w tym, co osobiście czuje i kocha, jak choćby w polskim folklorze. Sceny z życia wsi polskiej, tak chętnie podejmowane w malarstwie Młodej Polski, wydawać by się mogło, że przebrzmiały bezpowrotnie, wyczerpały się, są wyłącznie echem dawnej wielkości. A dziś, pomimo tego, że przedstawiana wieś na obrazach Lechoszesta istnieje jedynie we wspomnieniach i wyobraźni, za pomocą jego obrazów wraca, fascynuje, jest w niej jakaś nuta nostalgii i niespotykanego dziś piękna dawnej wsi, która wśród dachów krytych eternitem i chat obwieszonych talerzami anten satelitarnych straciła dziś swój urok. Sam artysta przyznaje: „Mam pewien sentyment do takich tematów. Chcę również w pewien sposób ocalić od zapomnienia polskie tradycje, a sztuka to jedyny nośnik dla uniwersalnego piękna i wartości. Pokazuję piękna tego świata, świata doskonałego. Dla mnie celem sztuki nie powinien być rozcieńczony intelektualny destylat, ale właśnie życie – intensywne, olśniewające życie. Jest to o wiele trudniejsze niż szokowanie brzydotą i skandalem, ale podejmuję tę nierówną walkę, gdyż ludzka dusza pragnie piękna, piękno jest dla niej balsamem”.
Tak odważna deklaracja młodego artysty jest warta odnotowania, szczególnie w czasach, gdzie własne zdanie, nie urobione przez modę i powszechnie panujące gusta, jest czymś na prawdę rzadkim i wyjątkowym. Artysta nie patrzy na opinie, które zarzucają mu banalizację i sentymentalizację sztuki, po prostu konsekwentnie robi swoje. Jak określić styl, w którym realizuje się twórczo Lechoszest? Artysta widzi siebie w kręgu realizmu impresjonistycznego, stroni raczej od etykiety postimpresjonisty czy symbolisty, głównie z tego powodu, że w akcie twórczym łączy to, co widzi, z tym co sobie wyobraża, tworząc swoistą impresję, dając obraz tego, co chciałby byśmy widzieli.
- Damian Lechoszest, Life Lessons 40×60 (detal), olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
- Damian Lechoszest, Life Lessons 40×60, olej na płótnie, V.A.Gallery Poland
Jako odbiorca sztuki jak miałbym przyrównać proces malowania Lechoszesta do czegoś, to porównałbym go do tego, jak latem wchodzimy do wody, najpierw zanurzamy w wodzie łokieć, sprawdzając czy woda jest ciepła, dopiero potem do niej wchodzimy. To samo robi Damian Lechoszest, sprawdza farby, czy maja odpowiednią temperaturę, dopiero potem maluje dając radość naszym oczom i wyobraźni. Od jego obrazów aż czuć ciepło, są one jak bilet w podróż do dawnego świata, którego już niema, do świata, w którym mieszkaliśmy w domach a nie apartamentach, kiedy chodziliśmy do fryzjera a nie do stylisty, jedliśmy kanapki a nie sandwicze.
Dzisiaj, Damian Lechoszest jest spełnionym artystą. Jego twórczość cieszy się ogromnym zainteresowaniem na całym świecie. W 2020 roku zdobył najwyższe trofea aż w pięciu międzynarodowych konkursach:
– 2020 – Bold Brush Painting Competition – The Bold Brush Award winner ( “Threshold”)
– 2020 – Portrait Society of America – Certificate of Excellence (“Threshold”)
– 2020 – Bold Brush Painting Competition Competition – Finalist – (“Life Lessons”)
– 2020 – Bold Brush Painting Competition – Hope – Finalist
– 2020 – Bold Brush Painting Competition – Andrew – 1st place
Prace Lechoszesta znajdują się w kolekcjach prywatnych na wszystkich kontynentach. Artysta współpracuje z Galeriami w Stanach Zjednoczonych, w Polsce jego obrazy dostępne są w ofercie podpoznańskiej galerii sztuki V.A.Gallery Poland, gdzie można je również podziwiać.
Osobiście, gdy patrzę na obrazy pędzla Damian Lechoszesta to zawsze sobie myślę, w takim świecie chciałbym żyć.
Tekst prof. Roman Konik
To jest malarstwo doskonałe. Nie wartościuję tego wyłącznie dlatego, że jestem zafascynowany polskim i nie tylko folklorem. Dawno już nie widziałem tak pięknych przedstawień ludzkiej natury. Od tych obrazów nie można oderwać wzroku.
Pocieszające jest to, że tak maluje polski artysta. To największa uczta patrzeć na prawdziwą sztukę.
Dziękuję Panu Lechoszestowi i czekam na dużą wystawę w polskiej galerii narodowej.