szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

„W sztuce każdy znajdzie coś dla siebie” – wywiad z Martą Gnyp

09.05.2023

Aktualności, Wywiady

Marta Gnyp na międzynarodowym rynku sztuki znana jest od lat. Historyczka sztuki, właścicielka kilku galerii, autorka książek, badaczka, kolekcjonerka, art advisorka oraz dziennikarka. W rozmowie z Marią Majchrowską, przeprowadzoną w jej mieszkaniu w Berlinie, opowiada o zmianach, jakie zaobserwowała na rynku przez ostatnie lata, młodszym pokoleniu kolekcjonerów, roli autorytetów, posiadaniu wielu perspektyw oraz powodach, dla których warto interesować się sztuką.

Maria Majchrowska: Jakie trendy obserwujesz w twórczości młodych artystów na światowym rynku sztuki?

Marta Gnyp: Żyjemy w globalnym świecie. Najważniejszym rynkiem sztuki na świecie jest rynek amerykański, skąd przychodzi większość trendów. Bardzo ważnym stał się również rynek azjatycki. W ostatnich czterech latach istotne były dwa ruchy społeczne tj. #Metoo i #BlackLivesMatter. To spowodowało, że niezadowolenie przede wszystkim z pozycji i kobiet i niezadowolenie z pozycji mniejszości społecznych, zostało przechwycone przez świat sztuki i dało duży impuls tym grupom do pokazywania sztuki, która te tematy interpretuje. Dlatego widzimy bardzo dużo młodych artystek, które w zasadzie mówią o swoim ciele, o tym jak one widzą świat i ich tożsamość. Kobiety stały się dumne ze swojego ciała. Pokazują, że się go nie wstydzą. Widzimy mnóstwo różnych kobiet: nie są tylko piękne klasyczne modelki, widzimy też dużo otyłych, starzejących się ciał. Jest mnóstwo niewygodnych scen, gdzie seksualne doświadczenia nie są filtrowane. To jest, krótko mówiąc, prowokowanie konserwatywnego systemu patriarchalnego.

Drugim ważnym trendem jest wspomniane #BlackLivesMatter, które w świecie sztuki znalazło oddźwięk w tzw. black figuration, czyli figuratywnej sztuce artystów nie-białych, którzy przedstawiają swoje portrety, swój świat i przez to pokazują, że są tak samo ważni, jak każda inna grupa społeczna. Te dwa ważne trendy dawały sygnał o nowych realiach społecznych, przez co figuracja była najłatwiejszym środkiem wyrazu. Przez abstrakcję możesz oczywiście również odnosić się do tematów społecznych, ale w figuratywnych scenach jest większa bezpośredniość. A jeżeli już mówimy o figuracji, jeśli chcesz coś powiedzieć, ale w zaszyfrowany sposób, surrealizm jest bardzo ciekawą metodą, z solidną tradycją. W zasadzie pokazujesz coś w taki sposób, że ma to wiele możliwości interpretacji. Surrealizm jest idealnym środkiem, żeby na nowo zinterpretować niektóre tematy.

Marta Gnyp

Marta Gnyp, Maria Majchrowska, Berlin, kwiecień 2023, fot. Aleksandra Kubiak, rynekisztuka.pl

Mówiąc o pozycji kobiet. Przeglądając światowe raporty o rynku sztuki, wciąż widzimy, że ceny, jakie osiągają dzieła tworzone przez artystki, są niższe (nawet w kontekście globalnych rekordów aukcyjnych), a ich sztuka stanowi mniejszy procent światowego rynku, mimo, że na uczelniach artystycznych jest bardzo dużo kobiet. Obserwujesz świat sztuki od wielu lat. Czy myślisz, że zmiany, jakie na nim zachodzą, są na korzyść artystek?

Zdecydowanie tak. Czytając raporty z rynku sztuki, trzeba uważnie patrzeć, co jest, z czym porównywane. Jeżeli popatrzymy na rezultaty prac kobiet w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat to oczywiście, jest to na ich niekorzyść, ale prac kobiet było na aukcjach o wiele mniej. Jesteśmy w wielkiej fali zmiany zarówno w kontekście historii sztuki jak i produkcji sztuki, ale choćbyśmy nie wiem, co robili, to w przeszłości było po prostu mniej artystek. Świat był inny. W ostatnich latach widzimy wspaniałą tendencję, że dużo do tej pory nieznanych artystek jest odkrywanych na nowo. W Polsce przykładem może być Erna Rosenstein.

W tej chwili jest np. bardzo ciekawa wystawa I SAW THE OTHER SIDE OF THE SUN WITH YOU w Londynie przygotowana przez European Arteast Foundation o surrealistkach w Europie Wschodniej, o których w większości bardzo mało kto wie. Te odkrycia są bardzo ważne, ale jeszcze raz podkreślam, że na początku XX wieku, czy w latach powojennych było o wiele mniej artystek niż artystów, także globalne rezultaty aukcyjne zawsze będą na niekorzyść kobiet. Natomiast, w tej chwili sytuacja jest inna. Tak jak sama zauważyłaś, na akademiach jest w tej chwili więcej kobiet niż mężczyzn. Młode artystki osiągają świetne ceny. Są bardzo chciane, nie ma dyskryminacji. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś powiedział „to jest za wysoka cena, bo jest to dzieło stworzone przez kobietę”. Absolutnie nie. Bardzo ważne jest, co porównuje się z czym.

Masz na myśli, że obrazy powiedzmy z okresu przedwojennego czy wczesnego powojennego, tworzone głównie przez mężczyzn, kiedy trafiają na aukcje, są potem widoczne w raportach, ale w tamtych czasach było mniej artystek, więc kiedy mówimy o sztuce współczesnej, najnowszej, możemy to zbadać w miarodajny sposób, bo artystek jest teraz po prostu więcej?

Dokładnie. Jak spojrzysz na wspaniałe rezultaty aukcyjne, np. wyniki Georgii O’Keeffe, Joan Mitchell, Cecily Brown czy Yayoi Kusamy, sytuacja już się zmieniła i będzie się zmieniać dalej. Jeżeli w 2030 roku będziemy patrzeć na ostatnie dziesięć lat, to ta dyskrepancja będzie zupełnie inna, ponieważ o wiele więcej prac kobiet pojawia się na aukcjach. Trzeba pamiętać o tym, że dane, które posiadamy w raportach to przede wszystkim rezultaty aukcji. Nie ma ,,dobrych danych” odnośnie tego, co się dzieje w galeriach. Zatem trzeba uważnie czytać raporty. Wyniki aukcji są mniej więcej wiarygodne, ponieważ to można w jakiś sposób mierzyć, chociaż też nie do końca. Czasem widzimy, że praca jest sprzedana, potem okazuje się, że nie jest. Jeżeli chodzi o rezultaty rynku sztuki w galeriach, są to tylko szacunki.

Marta Gnyp

Marta Gnyp, portret w domu, fot. Sandra Semburg

A niedawna współpraca Yayoi Kusamy z Louis Vuitton. Widzimy tutaj przenikanie sztuki do świata mody i obiektów użytku codziennego jak odzież. Zastanawiam się, czy nie występuje tu zjawisko związane z konsumpcją sztuki jako dobra luksusowego? Nie każdego stać na obraz Kusamy, jednak żyjąc w kapitalizmie, widzimy, że obiekty świata sztuki przenikają na te mniejsze dobra luksusowe jak markowe ubrania, które ludzie chcą konsumować. Co myślisz o takim wymiarze sztuki?

W tej chwili mamy faktycznie rewolucję, jeśli chodzi o spopularyzowanie sztuki. Bardzo często ludzie mówią o demokratyzacji sztuki, ja się nie zgadzam z demokratyzacją, wydaje mi się, że to jest popularyzacja. Masz absolutną rację, sztuka przenika do bardzo wielu innych dziedzin, które mają do czynienia przede wszystkim ze stylem życia. Moda, design… Sfery, w których kształtujemy nasz „lifestyle”. Byłam w Paryżu miesiąc temu, gdzie widziałam olbrzymią postać Kusamy naprzeciwko sklepu Louis Vuitton – Yayoi Kusama, która trzyma torebkę Louis Vuitton. To prawie boli. Widzimy niesamowitą artystkę, która tak wiele zrobiła w swoim życiu, a jest używana do sprzedawania torebek. Jednak ona jest na tyle dorosła, żeby sama podjąć tę decyzję. Jeżeli się zgodziła, to ma w tym jakiś cel. Ja nie mam z tym problemu. Wszystko, co w jakiś sposób popularyzuje sztukę, ma prawo bytu. Wydaje mi się, że każdy może w sztuce znaleźć coś dla siebie. Są ludzie, którzy zainteresują się Kusamą, a później innymi artystami, bo widzieli torebkę w kropki z Louis Vuitton. Sztuka staje się dla nich interesującym terenem, w której dzieje się coś ciekawego.

Tak samo, kiedy pojawia się film o danym twórcy i nagle wzbudza zainteresowanie całego świata. Plusem jest to, że więcej ludzi dowiaduje się o tym artyście.

Zdecydowanie. Fascynacja artystami i ich życiem na pewno pomaga w popularyzacji sztuki. Żyjemy w czasach, w których celebryci są nowymi świętymi, a obiekty związane z ich życiem nowymi relikwiami, np. sneakersy Michaela Jordana, które zostały sprzedane za 2,2 mln dolarów. To samo odnosi się do artystów i ich dzieł. Social media grają tu olbrzymią rolę. Problem jest może jedynie w tym, że sztuka to coś więcej niż powierzchowne przedstawienie i zrealizowany obiekt. Natomiast jeśli ktoś jest zainteresowany poszukiwaniem w sztuce czegoś więcej to na pewno znajdzie swoją drogę do idei, pojęć i historii. W sztuce każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli ktoś chce zostać na poziomie wyjściowym, wizualnej ekscytacji, to jego wybór. Wydaje mi się, że sztuka zawsze zostanie obiektem, który potrzebuje czasu, żeby się w niego zagłębić, co jest wielkim wymaganiem – czas jest najbardziej wartościowy. Sztuka staje się ciekawsza jeśli trochę się o niej wie.

Gnyp Gallery

GNYP GALLERY, Berlin, wystawa Christopher Hartmann, „I Will Heal”, 13.11.2021 – 8.01.2022, fot. Ludger Paffrath/ www.gnypgallery.com

Czy uważasz, że specjalistyczna wiedza ekspercka jest konieczna, aby odbierać sztukę na głębszym poziomie?

Hmm, niekoniecznie. Wydaje mi się, że im więcej wiesz, tym bardziej coś może Cię zainteresować. Bardzo często mówi się o pasji. Pasja jednakże wiąże się z wiedzą, doświadczeniem. Im więcej się o czymś wie, poznaje, czyta, dowiaduje, tym lepiej się to rozumie. W sztuce to, co widzisz, może być wejściem do czegoś o wiele głębszego. Jeśli zagłębisz się w XVII-wieczny obraz możesz dowiedzieć się bardzo dużo o tej epoce – jak ludzie myśleli, jaką filozofią się kierowali, jak funkcjonowały systemy społeczne, co było dla nich ważne i co uważali za piękne. Im bardziej pogłębiamy wiedzę, tym większe mamy możliwości, żeby coś zrozumieć. Ale nie jest to konieczne, żeby sztukę cenić.

Powiedziałaś w jednym z wywiadów, że kolekcjonujesz sztukę, która wyraża ducha naszych czasów. Jaki jest on obecnie?

Och, jakie to piękne i trudne pytanie. Wydaje mi się, że żyjemy w niesamowitych czasach, które dają ogromne możliwości. Jest dużo młodych talentów; dialog uznanych artystów z nowym pokoleniem jest wspaniały. Wspominałam już o otwarciu świata sztuki na nowe grupy społeczne i na nowe interpretacje historii sztuki. Jest mnóstwo nowych możliwości technologicznych i medialnych. Jest to olbrzymi miks, który daje bardzo dużą różnorodność. Z drugiej strony jest też taki…

Chaos?

Dokładnie.

Czy nie jest tak, że zaczęłaś ten chaos trochę porządkować swoją pracą naukową, książkami? Szukać pewnych wzorów na rynku sztuki, który czasem wydaje się nieco enigmatyczny? I może jest taki przez wzgląd na to, że sztuka to w dużej części emocje. W Twoich publikacjach widać ogromną pracę, jaką podjęłaś, aby zanalizować mnóstwo danych o rynku. Zarówno tych pochodzących z domów aukcyjnych, jak i raportów czy przeprowadzonych przez Ciebie wywiadów. Czy obejmując tak wiele perspektyw, próbujesz odnaleźć struktury w chaosie?

Marta Gnyp

Marta Gnyp, The Shift (drugie wydanie) Art and the Rise to Power of Contemporary Collectors

Odnaleźć struktury w chaosie… bardzo ciekawe. Tak, to jest coś, co mnie fascynuje. Oczywiście, jest dużo innych ludzi, którzy także zajmują się tym tematem. Jest to zawsze łatwiejsze, kiedy w badaniach możemy opierać się w na pracy innych. Jest to niesamowite, że żyjemy w czasach, w których mamy najwięcej dostępnych danych o rynku sztuki, o których już mówiłam, ale te dane samie w sobie mówią niewiele. Bardzo ważna jest dodatkowa wiedza i interpretacja. Są artyści z niesamowitą karierą muzealną, którzy nigdy nie byli na aukcjach, np. Nairy Baghramian, która właśnie została wybrana do stworzenia prestiżowego projektu fasady Metropolitan Museum of Art. Na rynku sztuki poza tym bardzo ważne są na przykład emocje i impulsy.

Chciałabym wrócić do tematu nowych technologii, o których mówiłaś… Sztuka NFT jeszcze w 2021 roku była gorącym trendem, który teraz zaczyna zanikać. Na topie jest natomiast sztuczna inteligencja. Co myślisz o trendach, które tak szybko się pojawiają, rezonują z duchem naszych czasów, a mimo wszystko nie dominują nad malarstwem klasycznym?

Artyści zawsze są ciekawi nowych technologii i chcą eksplorować pojawiające się możliwości. Natomiast pytanie jest czy to w jakiś sposób lepiej wyraża ducha naszych czasów – lepiej niż tradycyjne media jak malarstwo czy rzeźba? NFT to w zasadzie certyfikat autentyczności, który się kupuje i który daje prawo własności. Był i jest to bardziej spekulatywny instrument. Widzimy, że w pewnym momencie sztuka stała się małą częścią całego obszaru NFT i ten temat zamiera. Sztuczna inteligencja na pewno zmieni dużo w naszym życiu. W jaki sposób? Nie wiem. Mam kolegę, utalentowanego krytyka sztuki, który parę tygodni temu powiedział, że teksty napisane przez AI są świetne, że sztuczna inteligencja generuje lepsze teksty niż te, które można zobaczyć w galeriach. Na pewno to w jakiś sposób zmieni nasze podejście do sztuki. Wydaje mi się, że to, co jest ciekawe w naszym rozwoju ludzkim to popełnianie błędów. Z tych błędów dużo rzeczy powstaje. A sztuczna inteligencja chyba ich nie popełnia, jest w taki sposób skonstruowana. Nie wiem. Jak czyta się starsze książki o pojawieniu się wideo, czy nawet ,,portable camera”, były komentarze, że to miało zrewolucjonizować świat sztuki, co się nie stało, te nowe media uzupełniły te już istniejące. Mam nadzieję, że zawsze znajdziemy jakiś sposób, żeby się tą technologią posługiwać, a nie dać jej posługiwać się nami. Np. Instagram zmienił nasze życie, to, w jaki sposób mobilizujemy się jako grupy…

I też szukamy nowych artystów. Dla wielu twórców te media są kluczowe także w sprzedaży dzieł. Jakie największe zmiany zauważyłaś na rynku sztuki w ciągu ostatnich dziesięciu lat?

Pojawiło się dużo nowych kolekcjonerów na całym świecie, przede wszystkim w Azji i w Ameryce, którzy chcą stworzyć własny gust i ten gust bardzo promują. Gust, który bardziej doświadczonym kolekcjonerom może wydawać się kiczowaty. Są to ludzie, którzy chcą mieć coś własnego. Dużo artystów, których możemy zobaczyć na aukcjach w Azji ma w sobie coś pop-artowego, figuratywnego, kolorowego i dostępnego. Jest na pewno taki trend młodych ludzi, którzy są aktywni na rynku sztuki.

GNYP Gallery

GNYP Gallery, Berlin, wystawa Jenna Gribbon, wrzesień- październik 2020, fot. Ludger Paffrath / www.gnypgallery.com

I też w badaniach, raportach o rynku, jest pokazane, że często podejmują bardziej ryzykowne decyzje zakupowe, potrafią wydać więcej. To też jest ciekawe z perspektywy młodych artystów, bo jednak ich twórczość bywa obarczona większym ryzykiem, kiedy mówimy o inwestycjach. Na co zwracasz uwagę, kiedy wybierasz młodych artystów, z którymi chcesz współpracować?

Co jest bardzo ważne i jest takim cliché, to jakość. Czy jest to rzeźba, malarstwo, wideo… Umiejętności i pojęcie są bardzo ważne. To jest stara teoria Hegla – forma musi pasować do treści. Wiem, że to brzmi jak cliché. To, co chcesz powiedzieć, jest ważne i w jaki sposób to mówisz. Czasami widzisz bombastyczną wielką instalację, która w zasadzie zbyt wiele nie mówi i zapominasz o niej po wyjściu z galerii. Czasami widzisz maleńki obraz, który ma taką aurę i tyle do powiedzenia… Dlatego wydaje mi się, że ten wybór środków do tego, co chcesz powiedzieć, jest bardzo ważny. A młodzi artyści zawsze niosą ze sobą pewnego rodzaju ryzyko.

Czy uważasz, że muszą posiadać dyplom uczelni wyższej?

Nie.

W Polsce jest dużo galerii sztuki, które nie akceptują twórców bez dyplomu i nie chcą ich reprezentować. Być może widoczny jest tu wpływ autorytetu. Jeśli uczelnia zatwierdza czyjeś umiejętności, to znaczy, że ktoś je ma. Być może niektórzy nie chcą sami oceniać, czy coś jest dobre. Potrzebują udokumentowanych umiejętności. Albo, że jakiś ekspert powiedział, że coś jest dobre, to bezpieczniej będzie kierować się tym w ocenie danego artysty. Czasem sztuka wymaga też pewnej odwagi, żeby przyznać, że podoba nam się coś, co nie podoba się innym. Ale tutaj też pojawia się to pytanie o ocenę dzieła. Czy rolę grają kompetencje, intuicja, emocje, a może pewnego rodzaju energia zawarta w danym dziele, z którą my rezonujemy?

Świetne pytanie. Masz rację, są dwa komponenty. Pierwszy to system, który produkuje tzw. ,,gate keepers”, którzy czuwają nad tym, żeby system trwał. Mamy więc historię sztuki jako bardzo ważną dyscyplinę, która kontroluje przeszłość. Mamy ASP z tradycjami na całym świecie, które kontrolują produkcję i koncept artysty. Mamy rynek sztuki, który składa się z domów aukcyjnych, galerii, marszandów. Mamy muzea. To wszystko są części systemu, który wcale nie chce każdego przyjmować z otwartymi rękami. Tzw. ,,gate keepers”, którzy mają autorytet, jak powiedziałaś, chcą ten autorytet trzymać i nie chcą dopuszczać ludzi, którzy nie ,,cierpieli” tak dużo jak inni. Jak jesteś studentem, musisz przejść przez egzaminy, różne próby, to działa tak na całym świecie, nie tylko w Polsce. Chociaż przypuszczam, że w USA jest łatwiej bez dyplomu. Selekcja ludzi na podstawie edukacji znacząco zmniejsza grupę osób, które mają dostęp do istniejącego systemu. Był świetny socjolog Bourdieu, który pisał o tym, że my w zasadzie jako ludzie cały czas ze sobą walczymy o kapitał społeczny, kulturalny i ekonomiczny. Im więcej mamy kapitału, także kulturalnego, tym lepsza jest nasza pozycja. Świat sztuki prezentuje się tak, że my wszyscy jesteśmy zadowoleni, jesteśmy przyjaciółmi, kochamy się, trzymamy się za ręce i podziwiamy sztukę, ale to nieprawda. To jest twardy system, który posiada niepisane reguły i nie jest tak łatwo do tego świata wejść. A drugi temat, który poruszyłaś i to jest dokładnie to, co mówisz – niepewność kolekcjonerów jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Zachowujemy się inaczej, kiedy kupujemy pracę, która kosztuje 300 euro, 3 tys. euro czy 300 tys. euro. Ceny bardzo poszły w górę przez ostatnie 20 lat. Kiedy kupujesz pracę za 300 euro, to możesz powiedzieć, że ta praca Ci się podoba, bo przypomina Ci babcię. Jeżeli za 30 tys. to musisz wiedzieć, że to w jakiś sposób oprze się próbie czasu, a za 300 tys. chcesz wiedzieć, że jest to klasyka i pieniądze są bezpieczne lub jeszcze lepiej, dobrze ulokowane z potencjałem na zysk. Wysokie ceny powodują, że kolekcjonerzy potrzebują tych autorytetów. Dlatego idą do galerii, która ma dobrą reputację. Dlatego kupują artystów, którzy są akceptowani przez muzea, którzy ukończyli akademię. Krótko mówiąc, ocena dzieła jest związana z emocjami, ale także z systemem, cenami i niepewnością.

I minimalizowaniem ryzyka inwestycyjnego. Jednak dla niektórych sztuka to przede wszystkim inwestycja. A w przypadku młodych twórców, to ryzyko jest zawsze większe.

Absolutnie tak. Ceny są mniejsze jeżeli kupujesz bardzo wcześnie, ale ryzyko jest większe. Wielu ludzi patrzy na młodych twórców dokładnie w ten sposób.

A w jaki sposób polscy artyści mogą zyskać większą widoczność na światowym rynku sztuki?

Jeżeli artysta jest dobry, jeżeli jest reprezentowany przez galerię, która w jakiś sposób pokaże go światu, to będzie również reprezentowany przez galerie na zachodzie. Żyjemy w tak zglobalizowanym systemie, że dobrzy artyści, którzy mają coś do powiedzenia na globalnej scenie, mają duże możliwości międzynarodowej kariery. Od razu pytanie: co może mieć do powiedzenia polski artysta na globalnej scenie? Mówiłyśmy np. o młodych kobietach, które świetnie wpisują się w ten nurt światowy, np. Paulina Stasik miała niedawno wystawę w Lyles & King w Nowym Jorku. Tak samo odnośnie artystów starszych i na nowo odkrytych jako mistrzów jak np. Alina Szapocznikow reprezentowana przez mega-galerię Hauser & Wirth czy świetnie odebrana retrospektywa Magdaleny Abakanowicz w Tate Modern. Wydaje mi się, nie ma problemu, żeby polscy artyści robili kariery na światowym rynku. Jeżeli ich prace są dobre i w jakiś sposób są widoczni, mogą bez problemu przeniknąć na światowy rynek sztuki.

Wspominałaś o kolekcjonerach ze Stanów Zjednoczonych, że ten rynek dominuje, w ostatniej dekadzie też Chiny. Widzimy tutaj, że bogactwo danego kraju mocno wpływa na to czy sztuka w nim powstająca będzie widoczna na świecie. Czy widzisz taką korelację?

Tak. Sztuka jest z reguły kupowana jest przez ludzi, którzy mogą sobie na to pozwolić, czyli liczba tzw. HNWI zazwyczaj jest ważna. Z reguły istnieje korelacja pomiędzy liczbą tych ludzi a bogactwem danego kraju. Co jest bardzo ważne to system wartości i w jaki sposób sztuka jest widziana w danym społeczeństwie. Patrząc na Stany Zjednoczone, jeśli zrobiłaś karierę w jakiejkolwiek dziedzinie, jest to bardzo normalne, że masz sztukę w domu, kolekcjonujesz i wspierasz muzea.

Czyli kolejny etap w nabywaniu dóbr luksusowych. Coś się tym komunikuje.

Absolutnie, przez posiadanie sztuki pokazujesz swój status społeczny i prezentujesz, kim jesteś. To są niepisane kody społeczne.

Podobnie jak kiedyś burżuazja.

Tak. Oczywiście samochód czy zegarek jest łatwiejszy w pokazaniu tego, że udało Ci się w życiu. Sztuki nie nosisz na plecach, jednak w tych czasach kiedy wszystko można widzieć na Instagramie, stało się to łatwiejsze – możesz sobie zrobić zdjęcie w domu z nowym obrazem i je pokazać. Nowe media znowu pomogły w tym, żeby pokazywać to, co masz. Inna ważna kwestia to system podatkowy. W USA system podatkowy umożliwia np. ulgi podatkowe przy darowiznach, co jest bardzo ważnym stymulatorem na rynku sztuki. W Chinach natomiast pojawił się trend prywatnych muzeów. Nie wiadomo do końca, jakie są powiązania pomiędzy prywatnymi kolekcjonerami a rządem. Mówi się, że części bogatych Chińczyków lokowanie pieniędzy w sztuce umożliwiło wyjście kapitału z Chin.

A jak sztuka wzbogaca nasze życie, dlaczego warto się nią interesować?

Uważam, że nie ma żadnego, innego obiektu na świecie, który w tak atrakcyjny sposób potrafi zamknąć w sobie wszystkie aspekty ludzkiego bytu. Widzisz obraz Rembrandta z XVII wieku, wszystko możesz z tego obrazu wyczytać – jak ludzie myśleli, w co się ubierali, co było ważne, czyli ten cały społeczno-kulturalny kontekst, a z drugiej strony masz piękny i ciekawy obraz, co jest po prostu niesamowicie przyciągające. My wszyscy jesteśmy niejako zafascynowani tym, co widzimy. Niektórzy mniej, niektórzy bardziej. Jesteśmy podatni piękno, chociaż sztuka nie musi być piękna, tę ideę już dawno porzuciliśmy. Mój dom pełen jest sztuki i za każdym razem odkrywam w specyficznych pracach coś nowego. Jeśli chodzi o sztukę teraźniejszą, pobudza mnie ona do zadawania pytań o kondycję naszych czasów. Próbuję zrozumieć, co się w tej chwili dzieje. Bo dzieje się mnóstwo, a zrozumieć to nie jest łatwo. Dla mnie jest to jedna z możliwości analizy aktualnych zjawisk.

A właśnie, à propos tego, co się dzieje w tej chwili, to mamy Berlin Gallery Weekend. Jakie wystawy polecasz i dlaczego GNYP Gallery nie bierze udziału w tegorocznej edycji?

Co polecam? Wystawę, którą widziałaś w Konrad Fisher Gallery – Paloma Varga Weisz – wydaje mi się, że jest to świetna i doświadczona artystka pracująca z rzeźbą, Druga wystawa w Galerii Buchholz – Samuel Hindolo (młody artysta, który tworzy bardzo ciekawe, z reguły małe, wieloznaczne, hermetycznie zamknięte, obrazy) używając trochę ikonografii chrześcijańskiej, ale adresując mocniej społeczne struktury.

Czyli dialog z przeszłością.

Tak, to młody artysta, którego rodzice pochodzą z Sierra Leone, a on mieszka w Berlinie. To jest jego pierwsza wystawa tutaj. A czemu Gnyp Gallery nie bierze udziału w Berlin Gallery Weekend? Ja pracuję jako art advisor, ale posiadam także galerię, czyli noszę dwie czapki, co dla niektórych być może trochę skomplikowane.

Ale Ty chyba masz więcej tych ról, bo i przeprowadzasz wywiady, piszesz książki… Co motywuje Cię do tego, żeby być otwartą na tak wiele różnych perspektyw?

Dla mnie jest bardzo istotne, żeby zrozumieć to, co się dzieje. Mając wejście do różnych światów, mam lepszy ogląd i mogę lepiej ocenić artystów z szerszej perspektywy. Jest dużo galerzystów, którzy zajmują się wyłącznie swoimi artystami i nie wiedzą, co się dzieje z innymi. Jest mnóstwo art advisorów, którzy zajmują się wyłącznie blue chipami i nie mają pojęcia, co się dzieje z młodymi artystami, którzy kiedyś zostaną blue chip. Jest to kwestia wyboru. Nie mówię, co jest to lepsze, albo gorsze, ale co dla mnie jest ważne. Pracuję z wieloma świetnymi kolekcjonerami na świecie, przez co chcę i muszę być dobrze poinformowana. Książki, wywiady i kontakt z artystami, zarówno blue chip, jak i młodymi talentami, dają mi możliwości tej głębszej perspektywy i możliwości zrozumienia tego, co się dzieje w świecie i na rynku sztuki.

 

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Rynek i Sztuka - logotyp

to cię powinno jeszcze zainteresować:

Tamara de Lempicka

25.02.2022 / Aktualności, Wywiady

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.