Z aparatem w chmurach. Sztuka Kacpra Kowalskiego w Willi Lentza
12.06.2023
Aktualności, Migawki ze świata sztuki, Wystawy: Polska
W dzisiejszych czasach trudno jest o oryginalność. W świecie sztuki nieustannie pojawiają się nowe nazwiska. Także w social mediach możemy obserwować napływ malarzy, fotografów czy filmowców, którzy zatrzymują w kadrach fragmenty rzeczywistości czy tworzą zupełnie nowe światy na płótnie. Co istotne w kontekście fotografii, pracę twórców zastępuje często także AI, ułatwiając ich poczynania w programach graficznych i zapewniając obróbkę, a także manipulację obrazem na nieznanym dotąd poziomie. Wydaje się więc, że niełatwo jest zrobić coś wyjątkowego i autentycznego, coś, co może jeszcze zaskoczyć warsztatem i wzbudzić emocje, a tylko nieliczni artyści są niepowtarzalni i wyjątkowi. Są to prekursorzy, których naśladują inni, usiłując wzbić się na ich mistrzowski poziom. Tak właśnie dzieje się w przypadku twórczości Kacpra Kowalskiego, który już ponad 25 lat temu zaczął fotografować krajobrazy z perspektywy powietrznej, wytyczając niewyeksploatowaną jeszcze wówczas ścieżkę w fotografii. Jego prace można oglądać obecnie na wystawie ,,Horyzont zdarzeń’’ w Willi Lentza.
Kacper Kowalski (ur. 1977) ukończył studia architektoniczne na Politechnice Gdańskiej, po których rozpoczął pracę w zawodzie. Po czterech latach kariery postanowił jednak poświęcić się swoim największym pasjom – lataniu i fotografii. Spędził w powietrzu ponad 5000 godzin jako paralotniarz i pilot wiatrakowca. Zaczął publikować fotografie z lotu ptaka, gdy nie było to jeszcze tak popularne jak współcześnie, a co najistotniejsze – twórcy nie dysponowali jeszcze takimi możliwościami technologicznymi i ułatwiającymi uchwycenie kadrów z powietrza urządzeń. Zanim powstały drony, artysta wzbijał się w niebo z aparatem w ręce.
Jak przyznaje fotograf: ,,Gdy lecę doświadczam przestrzeni. Wszystkie moje zmysły są zaangażowane w jej odbiór: czuję dotyk wiatru na w rękawie, zapach mrozu, widzę kształt chmur rzucających cienie i tak dalej. Brzmi to dość statycznie, ale takie nie jest. Chmury nie tylko wędrują z wiatrem. Zasysając turbulentne powietrze z dołu puchną lub rozmywają się pod działaniem opadających chłodnych mas powietrza. Nieustannie zmienia się światło, układ obserwowanych form i kształtów. (…) W dłoni trzymam sterówkę motoparalotni i manetkę gazu. Silnik wibruje, cały układ jest rozedrgany i w pewnym sensie są to też moje drgania. Jestem zespolony z maszyną, a skrzydło paralotni i łączące mnie z nim linki powodują, że mogę dotknąć, niemal oprzeć się na powietrzu, tak jak szybujący ptak dotyka powietrza za pomocą pióra lotki. To jest oczywiście iluzja, takie towarzyszy mi wrażenie. Nauczyłem się czytać te komunikaty’’.
Podniebne loty wymagają nie lada wysiłku – pomimo trudnych warunków atmosferycznych, wiatru, zmiennej temperatury i innych okoliczności, o których zwykły śmiertelnik niewzbijający się z aparatem w powietrze może nawet nie pomyśleć, Kowalski samodzielnie steruje maszyną, wyznaczając kierunek lotu i robiąc zdjęcia. Ów kierunek wyznacza nie tylko podczas samotnych, podniebnych wędrówek, ale także w fotografii. Jego zdjęcia stały się synonimem dobrego warsztatu reporterskiego, co doceniono podczas wielu konkursów.
Artysta otrzymał liczne nagrody i wyróżnienia w najważniejszych polskich i międzynarodowych konkursach fotograficznych, w tym nagrodę World Press Photo (trzykrotnie), nagrodę Picture of the Year International POYi (sześciokrotnie) i wiele innych. Jego prace były wystawiane na wystawach zbiorowych i indywidualnych na całym świecie. Ukazały się także książki artysty, takie jak „Efekty uboczne”, „OVER”, „Arche” czy „Horyzont zdarzeń”. Nominowane były do najbardziej prestiżowych nagród, w tym Les Prix du Livre na Rencontres d’Arles. Kacper Kowalski jest reprezentowany przez Panos Pictures, oraz galerie Bildhalle w Amsterdamie i Zurychu oraz Atlas Gallery w Londynie.
Artystę interesuje jednak samo przeżycie, jakiego doświadcza podczas lotów. ,,Latam, bo tak uwalniam się od tyranii mojego umysłu. Albo może jeszcze prościej. Latam, bo tak uwalniam się od samego siebie’’. Dlatego stroni od kategoryzowania i określania go jako dziennikarza prasowego, dokumentalnego czy krajobrazowego. Dla niego istotne jest wejście w czysty stan sztuki, bez przyklejania łatki w postaci fotografii środowiskowej do jego prac. To czyste podążanie za ludzkim przeżyciem. ,,Lot to nie tylko doświadczenie fizyczne i realne doświadczenie tu i teraz. W jego trakcie coś się dzieje ze świadomością. Mam wrażenie odczuwania rzeczywistości bardziej, a i to przestaje mieć znaczenie, gdy znika czas. Język słowa, pojęcia – to wszystko zdaje się sztuczne, uwiera jaźń, jak kamienie w bucie’’.
Obecnie wystawa jego prac ma miejsce w Willi Lentza, instytucji kultury mieszczącej się w Szczecinie. Jest miejscem interdyscyplinarnym, które skupia różnorodne dziedziny sztuki. To przestrzeń otwarta na prezentowanie dorobku wybitnych twórców, artystyczne eksperymenty i wymianę myśli. Nazwę wystawy, a więc ,,Horyzont zdarzeń”, Kacper Kowalski tłumaczy jako termin wywodzący się z astrofizyki. ,,Odnosi się do linii granicznej wokół czarnej dziury, po przekroczeniu której prędkość ucieczki dla dowolnego obiektu i fali przekracza prędkość światła w próżni. Innymi słowy – wszystko, co przenika horyzont zdarzeń od strony obserwatora, znika’’.
Wystawa ,,Horyzont zdarzeń’’ w Willi Lentza jest czynna do końca lipca.
Adrianna Wiśniewska